1.03.2025 o prawach i sprawiedliwości...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, porobiło nam się znowuż w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Tradycyjnie ostrzegam przed plugawym słownictwem występującym w tej notce więc jeśli masz na nie alergię to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Siedemnaście lat temu grupa Romów przy ulicy Paprotnej we Wrocławiu wybudowała sobie z materiałów odpadowych i ukradzionych coś w rodzaju osiedla. Warunki panujące tamże były fatalne: brak dostępu do bieżącej wody, kanalizacji, prądu czy gazu - do tego, rzecz jasna, w okolicy dziwnym trafem zwiększyła się liczba przestępstw przeciwko mieniu, tudzież przypadków nachalnego żebractwa. Sytuacja ta trwała przez siedem lat - wtedy władze Wrocławia pod naciskiem okolicznych mieszkańców zdecydowały o usunięciu nielegalnego koczowiska. Romowie zostali wykopani, a ich prowizoryczne budy rozjebane. Podniósł się, rzecz jasna, olbrzymi rejwach, który finalnie skończył się przed eurojebnikowym trybunałem w Strasburgu. Tenże trybunał, w którym zasiadają ludzie być może wykształceni, ale ewidentnie słabosilni umysłowo i zindoktrynowani przez lewomyślną ideologię, wydał wyrok nakazujący wypłacanie eksmitowanym Romom po 5 tysięcy ojro na rodzinę. Osobistycznie uważam, że jest to skandal, albowiem lokatorzy nielegalnego koczowiska nie byli właścicielami gruntu, z którego zostali wyjebani, swoje budy postawili bez jakichkolwiek zezwoleń i z materiałów albo o pochodzeniu wątpliwym, albo wątpliwej jakości - nie wspominając już o tym, że sami stali się mocno uciążliwi dla okolicznej ludności. Czyli za łamanie prawa i pasożytowanie na mieszkańcach Wrocławia Romowie teraz mają dostać od tychże mieszkańców całkiem sympatyczny grosz. Jeśli tak ma wyglądać sprawiedliwość w wydaniu Związku Socjalistycznych Republik Europejskich to po raz kolejny wielkim głosem wołam: WYPIEPRZAJMY Z TEGO BURDELU.
Ale to nie koniec absurdów eurojebnika. Pamiętacie może sprawę 23-letni Syryjczyka, pana Ahmada G., który w austriackim mieście Villach zadźgał 14-latka i poranił dalszych pięć osób, a który został powstrzymany przez przejeżdżającego akurat obok 41-letniego dostawcę jedzenia, również imigranta z Syrii, który pierdolnął nożownika swoim samochodem? Pewnie pamiętacie, to nie było dawno, a ja pisałem o sprawie w notce z 16 lutego. Otóż tenże 41-latek, zaraz po zajściu okrzyknięty bohaterem, ma teraz postawione zarzuty za uszkodzenie ciała zamachowca. Co prawda austriacka policja zapewnia, że zarzuty są postawione z powodów formalnych i żadne negatywne konsekwencje człowieka nie spotkają, ale osobistycznie sądzę, że to jest jakaś jebana patologia: facet ocalił życie co najmniej pięciu ludziom a policja, zamiast mu podziękować oraz przeprosić że musiał się sam fatygować bo akurat żadnego mundurowego w okolicy nie było, tudzież pokryć ewentualne koszty naprawy samochodu, teraz się do gościa przypierdala - nawet jeśli przypierdala się tylko pro forma.
A na koniec notki wiadomość całkiem dobra, którą podesłały mi moje węgierskie wiewióry: otóż tamtejszy premier, pan Viktor Orbán, wywołał wielki ból dupsk u lewomyślnych gdyż zakazał przemarszu Ludu Alfabetu przez Budapeszt. Decyzję swoją umotywował dobrem niepełnoletnich, którzy niekoniecznie muszą patrzeć na rozmaite sprzeczne z naturą i dobrym smakiem zachowania o kontekście seksualnym, pokazywane i propagowane podczas takich zbiegowisk. Lud Alfabetu zapienił się straszliwie, że to przecież jest ograniczanie wolności i łamanie praw człowieka, tudzież homofobia, transfobia oraz, rzecz jasna, autorytaryzm. Aż dziw, że na listę zarzutów nie wjebali jeszcze rasizmu, faszyzmu, tudzież białego supremacjonizmu - ale widocznie sporządzał ją ktoś, komu jeszcze jakieś tam ostatnie resztki rozsądku się po międzyuszu kołatały. Tenże ktoś widocznie stwierdził, że Węgry to nie Zachód i ze standardowej kompletnej listy, przed którą wzmiankowany Zachód szcza ze strachu po nogach, to wszyscy Węgrzy będą mieli taką polewkę, że ich śmiech zagłuszy skowyt lewomyślnych. Osobistycznie uważam, że autorytaryzm wcale nie musi być czymś złym; wolność człowieka zaburzonego kończy się tam, gdzie zaczyna naruszać wolność innego człowieka; prawa człowieka zaburzonego kończą się tam, gdzie zaczynają one naruszać prawa innego człowieka; a homofobia i transfobią są wymyślonymi przez lewomyślnych konstruktami społecznymi służącymi do kneblowania ust ludziom normalnym, dla których ekscesy i praktyki Ludu Alfabetu są zwyczajnie obrzydliwe.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
Dodaj komentarz