10.05.2023 o Kamilu...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Od razu uprzedzam: dziś nie będzie długo, ale za to będzie plugawie więc jeśli nie lubisz wulgaryzmów to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Praktycznie wszystkie media w Najjaśniejszej, tudzież różni mniej lub bardziej znani ludzie, wypowiadają się ostatnio na temat śmierci 8-letniego Kamila, w bestialski sposób zakatowanego przez swego ojczyma przy całkowicie biernej postawie biologicznej matki i wujostwa. W zasadzie wszystkie opinie są podobne: ukarać zwyrola, ukarać rodzicielkę, karać tego, tamtego i owamtego, który hipotetycznie mógłby coś o sprawie wiedzieć i nie zareagować. Z karaniem zwyrola, tudzież matki i wujostwa nie mam problemu - ojczyma publicznie na szafot i obsprawić tak, żeby przeciwnicy kary śmierci mieli dożywotnio koszmary na samo wspomnienie widowiska, wyrodną matkę powiesić, wujostwo do pierdla na 3 lata za nieudzielenie pomocy (podstawa prawna: art. 162 Kodeksu Karnego). Tu kończą się rozwiązania łatwe, a zaczynają problemy. Pierwszym kłopotem jest Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, którego pracowników niektórzy chcą karać. Cała zabawa polega na tym, że pracownicy tej instytucji pięć razy składali do sądu wnioski o odebranie bądź ograniczenie praw rodzicielskich - i chuj to dało, bo "wymiar sprawiedliwości" miał to w piździe. Może więc pociągnąć do odpowiedzialności sędziów upierdalających te zgłoszenia? To nie byłaby zła koncepcja, ale kłopotliwa - sędziów chroni immunitet, poza tym zawsze mogą iść w zaparte, że nie wiedzieli. Kolejnym celem społecznej chęci karania jest policja, która trzy razy odwoziła błogosławionej pamięci Kamila do domu po tym, jak z niego spierdalał. Tutaj faktycznie, coś jest na rzeczy - jeśli policjanci wiedzieli, że młody zwiał trzeci raz to powinni się zainteresować czemu to zrobił. No właśnie - jeśli wiedzieli. Bo mogli po prostu nie wiedzieć, jeśli każde zgłoszenie o błąkającym się 8-latku obsługiwał inny dyżurny i inna załoga. Następna w kolejce do publicznego linczu jest szkoła, której pracownicy bezwzględnie powinni się zorientować, że coś jest nie tak. Orientowali się, ale wyjaśnienia składane przez matkę brzmiały na tyle wiarygodnie, że zostały przyjęte.
Osobnym problemem są politycy, którzy na śmierci młodego człowieka chcą zbić polityczny kapitał. Minister edukacji i nauki, pan Przemysław Czarnek, twierdzi, że ze strony podległych mu nauczycieli zrobione było wszystko, co się zrobić dało. Być może - ale to było za mało żeby ocalić dzieciaka. Politycy opozycji pyskują o dymisji Rzecznika Praw Dziecka i ministra oświaty, obwiniając ich o tę tragedię i twierdząc, że za rządów obecnej opozycji takie rzeczy się nie działy. Jakiś idiota domaga się nawet powołania sejmowej komisji do zbadania sprawy śmierci chłopca. Mnie jednakowoż najbardziej zniesmaczyła wypowiedź jakiejś lewomyślnej bezmózgiej pizdy twierdzącej, że do całej tej sytuacji by nie doszło gdyby była legalna aborcja. Co ma, kurwa, jedno wspólnego z drugim?
Przy okazji rozgorzała też na nowo dyskusja o karze śmierci, którą całkiem sporo komentujących chciałoby uraczyć sadystycznego ojczyma. Mojego stosunku do kary śmierci przedstawiać po raz kolejny chyba nie muszę, jestem jej gorącym zwolennikiem.
Osobistycznie uważam, że zanim opinia publiczna publiczna weźmie się za linczowanie a wymiar sprawiedliwości za karanie to odpowiednie instytucje powinny ustalić co realnie można było zrobić i co zostało zrobione - dopiero na tej podstawie ferować wyroki.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
Dodaj komentarz