10.12.2023 polityłka i kulturwa...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Jejku jejku, porobiło nam się znowuż w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. W tej notce zajmiemy się zarówno polityką, jak i kulturą więc nikogo nie powinno dziwić, że będą wyrazy dopasowane do tematu - czyli standardowo: jeśli przeszkadzają ci wulgaryzmy to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Czytelnicy z dłuższym stażem już wiedzą, że jeśli we wstępniaku zamiast tradycyjnego "aj waj" występuje "jejku jejku" to notka będzie miała wydźwięk raczej pozytywny. Rzadko, co prawda, mam okazję do użycia "jejku jejku", bo zazwyczaj opisuję zjawiska mnie wkurwiające - ale dziś, chyba z racji nadchodzących świąt, będzie inaczej. Otóż w Bundesrepublice egzystuje sobie Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands. Członkowie tejże partii starym komunistycznym zwyczajem napisali właśnie samokrytykę, w której przyznali, że robienie interesów z panem Władimirem Władimirowiczem Putlerem (przepraszam: Putinem) było chujowym pomysłem, doprowadzającym do uzależnienia Niemiec od rosyjskich surowców energetycznych. Swoją, minioną już, miłość do Rosji i jej samowładcy niemieccy towarzysze tłumaczyli tym, że byli przekonani, że bliskie więzi gospodarcze z Kremlem wpłyną na ucywilizowanie polityki pana Władimira Władimirowicza Putlera (przepraszam: Putina) i demokratyzację jego państwa. Taką naiwność to ja bym zrozumiał u czterolatka, no, może ewentualnie u pięciolatka - ale nie u dorosłych, poważnych jakoby polityków, rządzących swoim krajem i pretendujących do rządzenia całym eurokołchozem. Zaprawdę trzeba być być głupszym niż kozia rzyć żeby wierzyć, że uda się Rosję ucywilizować podpisując z nią kilka umów i sypiąc eurakami. Aczkolwiek osobistycznie uważam, że dobrze się stało, że towarzysze z Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands uświadomili sobie, że w temacie Rosji dokumentnie spierdolili sprawę, złożyli samokrytykę i przeprosili. Czekam jeszcze na przyznanie się do kompletnej klapy programu zapraszania do Związku Socjalistycznych Republik Europejskich tabunów nielegalnych migrantów z Ludu Pustyni i Puszczy - bo tu też sprawę zjebali wręcz koncertowo. Dawno temu syreny swoim śpiewem doprowadzały do katastrof i śmierci - dzisiaj mamy lewomyślnych z transparentami "Refugees welcome".
Poznęcaliśmy się już cośkolwiek nad słabosilnymi umysłowo lewomyślnymi z Bundesrepubliki, czas zatem zapłakać nad europejską kulturą. "Gorze nam się stało!" zakrzyknęła pani Agnieszka Russland (przepraszam: Holland) i zalała się rzewnymi łzami po rozdaniu Europejskich Nagród Filmowych, na której jej antypolska szmira "Zielona granica" nie dostała ani jednej statuetki. Osobistycznie, zarówno Europejskie Nagrody Filmowe, jak i będące ich odpowiednikiem Oscary, mam tak głęboko w dupie, że aż mnie w gardło kłują, ale jak to tak można Najwybitniejszemu Dziełu™ Najwybitniejszej Reżyserki™ figurynki nie kopsnąć? Skandal, kurwa, i granda, patologia na salony się wpierdoliła i Prawdziwej Sztuki™ docenić nie potrafi. Chamstwo, chujnia i chipotle*. No z tego smutku wielkiego i niewypowiedzianej wręcz boleści duszy będę musiał sobie zaraz osobistycznie pierdolnąć stakana** krzepkiej pejsachówki. Tylko w półlitrowym kuflu sobie zrobię, pół na pół z sokiem z limona, bo inaczej to mi do jutra szeroki i szczery uśmiech z twarzy nie zejdzie - tak mnie ten brak nagród dla pani Agnieszki Russland (przepraszam: Holland) i jej szmirowatej propagandówki zmartwił.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* potrzebowałem trzeciego wyrazu na "ch" a "chipotle" mi pasowało bo nie lubię pikantnych przypraw.
** 200 mililitrów
Dodaj komentarz