Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, ależ się zadziało w Najjaśniejszej. Uprzedzam, że dziś padnie kilka dosadnych słów - jeśli stanowi to dla ciebie problem to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Odra zamieniła się w rzekę śmierci. Tysiącami giną żyjące w niej zwierzęta, najczęściej ryby i skorupiaki. Czemuż to? Chuj wie. Katastrofa ekologiczna na pełną skalę, a pierwsze pobieżne badania próbek wody nie pokazują, co mogło ją spowodować. W zasadzie jedynym odstępstwem od normy jest podwyższony poziom tlenu w wodzie, nie wiadomo jednakowoż, czy ma to jakikolwiek związek z masakrą. Dokładniejsze badania są przeprowadzane, ale na wyniki trzeba będzie poczekać. Problem w tym, że życie biologiczne w Odrze nie ma czasu na czekanie, bo zanika w tempie ekspresowym.
Podejrzenia Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska padły na nadodrzańskie zakłady przemysłowe, które teoretycznie mogłyby spuścić trujące ścieki do rzeki - ale w wodzie nie wykryto ostatnio toksyn w stężeniu mogącym spowodować hekatombę na taką skalę. Ryby giną na potęgę, wędkarze są wściekli bo nie mogą łowić, właściciele sklepów wędkarskich też są wkurwieni bo zakupili do cholery zanęty na Nocne Zawody Gruntowe "Puchar Odry" a teraz nikt jej nie kupi bo organizator odwołał imprezę - sytuacja wygląda gorzej niż dwustukilogramowa murzynka w cekinowym bikini rozmiaru 36.
Minister obrony narodowej, pan Mariusz Błaszczak, podjął decyzję o wykorzystaniu wojska do usuwania zanieczyszczeń na Odrze - ale na tę chwilę to żołnierze mogą jedynie pomóc lokalnym mieszkańcom w wyławianiu martwych ryb. Nic innego nie mogą zrobić dopóki nie będą znane przyczyny pomoru - nie da się zneutralizować zagrożenia chemicznego, biologicznego czy jeszcze innego jeśli praktycznie nic się o nim nie wie. A na chwilę obecną zarówno Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska, jak Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, Polski Związek Wędkarski, Wojsko Polskie, lokalni mieszkańcy, wolontariusze, prokuratura i dobre bogi wiedzą kto jeszcze - są z wiedzą gdzieś w czarnej dupie na słupie. Normalnie czeski film, nikt nic nie wie. Gdyby nie to, że sytuacja jest raczej poważna, można by zażartować, że wszyscy odgrywają rolę Jona Snowa*. Ewentualnie powtarzają sentencję "scio me nihil scire"**.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* jeden z bohaterów cyklu książek "Pieśń Lodu i Ognia" George'a R.R. Martina i telewizyjnej adaptacji "Gra o tron", który od jednej rudej cizi co chwila się dowiadywał, że nic nie wie.
** "wiem, że nic nie wiem", sentencja przypisywana Sokratesowi. Zastanawia mnie tylko czemu greckiemu filozofowi wkłada się w usta łacińskie słowa na jakieś ćwierć tysiąclecia przed podbojem Związku Achajskiego przez Republikę Rzymską.
Dodaj komentarz