13.02.2025 ubogacenie w München, kolejna...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, nawyrabiało nam się znowuż w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Jak zwykle ostrzegam, że w tej notce będą słowa publiczne więc jeśli twe wrażliwe serduszko cierpi przy ich czytaniu to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Zaczniemy sobie od wycieczki do Bundesrepubliki, a konkretnie to do leżącego w Bawarii miasta München, bo tamże 24-letni Afgańczyk, pan Farhad N., wjechał samochodem w tłum ludzi. Co ciekawe: choć pan Farhad N. mieszkał w Niemczech od 2016 roku to jednakowoż niespecjalnie przykładał się do nauki języka, tudzież szukania pracy, żeby jakoś sobie życie ułożyć - zamiast tego utrzymywał się z zasiłków, kradzieży oraz handlu narkotykami. Nic więc dziwnego, że był doskonale znany zarówno policjantom, jak i sędziom, a ponieważ w krótkim czasie od swego przybycia do Niemiec wkurwił i jednych, i drugich, to Bundesamt für Migration und Flüchtlinge* wydał nakaz deportacji szkodnika, który jednakowoż został zawieszony ze względu m.in. na skomplikowaną sytuację w ojczyźnie pana Farhada N. Pan Farhad N. zapewne z tej wielkiej wdzięczności dla Bundesrepubliki, która przyjęła go na swe łono zamiast na kopach wyjebać do Afganistanu, stwierdził, że przy pomocy auta ubogaci kulturowo tylu jej obywateli, ilu tylko zdoła. Ranił co najmniej 28 osób z których kilka, w tym małe dziecko, jest w stanie ciężkim lub krytycznym. Osobistycznie uważam, że kretyn który zawiesił decyzję o deportacji pana Farhada N. powinien odpowiadać za współudział w zorganizowaniu zamachu, a samego zamachowca Niemiaszki powinni po krótkim i sprawiedliwym procesie publicznie zakatować w wyjątkowo niemiluteczkowy sposób, na ten przykład po kawałku, zaczynając od stóp, podkładać pod wolno jadące ciężarówki. A swoją drogą to naprawdę kurewsko mnie ciekawi kiedy rządy Bundesrepubliki, Szwecji, Belgii, Holandii, Francji czy Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii dojdą do wniosku, że wpuszczanie bez żadnej kontroli hord Ludu Pustyni i Puszczy było naprawdę chujowym pomysłem.
Wróćmy sobie z zagranicznych wojaży do Najjaśniejszej, bo tu też się ciekawie dzieje. Otóż (nie)rząd pana Donalda Tuska zapowiedział powołanie kolejnej komisji sejmowej, tym razem do zbadania przypadków nadużywania władzy za czasów rządów partii Populizm i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość) w stosunku do osób określanych mianem działaczy demokratycznych. Osobistycznie mam dwa drobne zastrzeżenia do tego kretyńskiego pomysłu. Zastrzeżenie pierwsze: bazując na efektach prac dotychczasowych sejmowych komisji do badania spraw rozmaitych mogę śmiało iść o zakład, że również ta komisja, podobnie jak chyba wszystkie dotychczasowe, chuja wyjaśni, gówno osiągnie, tudzież pokaże, że literalnie wszyscy zainteresowani mają takie komisje głęboko w dupach - poza, rzecz jasna, członkami komisji, którzy za siedzenie w nich dostają dodatkowe pieniądze ukradzione obywatelom Najjaśniejszej w podatkach. Zastrzeżenie drugie: kogo do działaczy demokratycznych komisja zaliczy? Bo jak znam życie i spierdolone pomysły obecnych szyszkowników to ofiarami nadużywania władzy i męczennikami kaczystowskiego reżimu zostaną, na ten przykład, stara chamica Katarzyna Augustynek (szerzej znana pod bandycką ksywą "Babcia Kasia"), towarzyszka Marta Lempart, towarzysz Franciszek Jagielski (znany jako "Farmazon"), tudzież inni KOD-omici, UBywatele (przepraszam: Obywatele) RP oraz inne "jebaćpisy". Osobistycznie uważam, że w normalnych warunkach prawno-politycznych zarówno ta komisja, jak i poprzednie, byłyby potrzebne jak maszyna do lodów włoskich na stacji im. Henryka Arctowskiego**, albo druga dziura w dupie. Warunki jednakowoż nie są normalne bo tzw. Koalicja Demokratyczna serdecznie pierdoli zarówno prawo, jak i dobre obyczaje w polityce - i sprawia wrażenie, że dojebanie partii Populizm i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość) jest dla niej ważne niż wszystko inne, bezpieczeństwa i dobrobytu Polaków oraz niepodległości Polski nie wyłączając.
Szef obecnego (nie)rządu, pan Donald Tusk, zapowiedział ostatnio rok gigantycznych inwestycji w Najjaśniejszej. Według słów zajmującego fotel premiera firmy zagraniczne mają się jakoby wręcz zabijać żeby w Polsce zainwestować gigantyczne furmanki kasy. Moje wiewióry, zupełnie słusznie, nie dowierzały jednakowoż panu Donaldowi Tuskowi, jako że prawdomówność nie jest cechą powszechnie z nim kojarzoną - i postanowiły pierdolnąć się na konferencję szefa obecnego (nie)rządu, aby się na własne uszy przekonać jak to z tymi gigantycznymi inwestycjami będzie. Sprytne wiewióry wietrzyły w tym, rzecz jasna, jakiś szwindel, albo co najmniej okazję do nachalnej propagandy - i pokazało się, że ich czułe nosy się nie myliły i smrodek wykryły. Otóż pan Donald Tusk nieomal zesrał się z radości przekazując wiadomość, że firma Google zainwestuje w Najjaśniejszej 5 milionów dolarów w szkolenia. Zaraz za nim zesrały się także przychylne mu media - ale moje nieufne wiewióry nie dały się zwieść i zaczęły niuchać. Pokazało się, że tym razem, zupełnie niespodziewanie dla wszystkich, a zapewne także dla samego siebie, pan Donald Tusk nie rozminął się z prawdą, bo Google faktycznie zainwestuje w Najjaśniejszej taką kasę - tyle tylko, że w okresie pięciu lat. Moje wiewióry mają pewne braki w dziedzinie matematyki więc poprosiły mnie o pomoc w wyliczeniach, której, rzecz jasna, z miłą chęcią im udzieliłem - i teraz przedstawię wam wyniki współpracy wiewiórczego wywiadu i ludzkiej matematyki. Uczyńmy tedy rachubę: 5 inwestowanych milionów dolarów podzielmy przez czas trwania inwestycji, znaczy się 5 lat: otrzymujemy okrągły milion "zielonych" rocznie. Tenże milion pomnóżmy przez kurs średni dolara na dzień dzisiejszy, znaczy się przez 3,99: otrzymamy w ten sposób wartość rocznej inwestycji wyrażoną w złotówkach i wynoszącą trzy miliony dziewięćset dziewięćdziesiąt tysięcy. Teraz weźmy te trzy miliony dziewięćset dziewięćdziesiąt tysięcy ziko i podzielmy je przez liczbę ludności w Najjaśniejszej, która według danych Głównego Urzędu Statystycznego na koniec grudnia 2024 roku wynosiła 37,49 miliona osób - w ten sposób otrzymamy ilość złotówek przypadających w ciągu roku na jednego statystycznego obywatela Najjaśniejszej. No nie wygląda to najlepiej, bo wychodzi ciut ponad 10 i pół grosza***. Czy te, zaokrąglając, jedenaście groszy na osobę rocznie jest powodem do radosnej defekacji szefa obecnego (nie)rządu i wspierających go mediów? Osobistycznie sądzę, że tak jakby nie do końca - a mówiąc ściślej: za chuja wafla nie.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* dla niewładających chorobą gardła (przepraszam: językiem niemieckim): Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców
** całoroczna stacja badawcza położona nad Zatoką Admiralicji na Wyspie Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych
*** dla tych co bardziej matematycznych:
5000000$ / 5 lat = 1000000$
1000000$ * 3.99PLN = 3990000PLN
3990000PLN / 37490000 osób = 0,1064283809 PLN/os
Dodaj komentarz