13.11.2022B Rosja, Niemcy, tudzież Francja...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu - po raz drugi w tym wilgotnym dniu. Aj waj, cały czas się na świecie dzieje i jakoś przestać nie chce. Z góry uprzedzam, że znów kilka wiązanek poleci więc jeśli przekleństwa działają ci na nerwy to skończ lekturę >>>tutaj<<< i idź się zrelaksować.
O tym, że kacapska soldateska zachowuje się jak ostatni barbarzyńcy, dzicz i swołocz - nie muszę chyba nikogo przekonywać. Pomijając już mordowanie bezbronnych, tortury, gwałty, tudzież minowanie obiektów cywilnych a nawet zwłok - rosyjscy bandyci w mundurach kradną wszystko, co im wpadnie w brudne łapska. Ja poniekąd rozumiem, że zapierdzielą telewizor, pralkę, czy nawet używany kibel - to tylko źle świadczy o nich i poziomie życia w Rosji. Ale niech mi ktoś łaskawie wytłumaczy, bo ja nie jestem w stanie tego ogarnąć: po kiego chuja jeden z moskwicinów przed spierdolką z Chersonią ukradł z lokalnego ogrodu zoologicznego żywego szopa? Czyżby niespecjalnie bystry kacap sądził, że szop pracz będzie, zgodnie ze swą nazwą, robił mu pranie brudnych gaci? Czy też może kierował się jakąś mistyczną wiarą, że kto ma szopa temu już nigdy nie będzie potrzebna pralka? Doprawdy: ciężko orzec. A poza tym to jak taką akcję umieścić w raporcie? Pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin) wezwie swoich generałów i zapyta ich o sytuację na froncie - to co ma taki oficer odpowiedzieć? "Panie prezydencie, melduję, że straciliśmy Chersoń, ale za to podpiździliśmy z tamtejszego zoo żywego szopa"? Przecież pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin) najpierw by takiego generała zajebał śmiechem, a potem zajebał albo zajebać kazał.
Ale zostawmy już Rosję, bo to jest patologia w stanie czystym - zerknijmy sobie, tak dla odmiany, na bliski zachód, do Bundesrepubliki. A tak konkretnie to do znajdującego się w Bawarii miasta Neumarkt in der Oberpfalz. W tymże prawdopodobnie uroczym miejscu o nazwie tak wymownej, że aż się ręka sama podnosi do pokazania jak wysoko piesek skacze, funkcję Oberbürgermeistera* pełni pan Thomas Thumann**. Zasiadający w radzie miejskiej podwładni pana Thomasa Thumanna właśnie stwierdzili, że lekko w piździe mają bezpieczeństwo i wygodę obywateli - na ostatnim zebraniu przegłosowali, że miasto musi zaoszczędzić na prądzie i będzie wyłączać publiczne latarnie o północy i włączać je dopiero o 5:00 rano. Pomysł ten niewątpliwie ucieszył lokalny element przestępczy, gdyż ułatwi mu popełnianie różnych ciemnych, nomen omen, sprawek, tudzież zniknięcie w mroku. Uczciwych obywateli raczej taka koncepcja oszczędzania nie zachwyci - może się bowiem okazać, że nawet niemal trzeźwemu człowiekowi nagle podstawi nogę zdradziecki krawężnik, tudzież niewidoczny znak drogowy oko na fioletowo podmaluje. Osobistycznie uważam, że oszczędzać jak najbardziej można, ale niekoniecznie kosztem bezpieczeństwa.
Ale zostawmy już Bundesrepublikę i jej rewolucyjne metody oszczędzania - zerknijmy sobie na dziki zachód Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, znaczy się do Francji. Otóż na północy tegoż kraju, nad kanałem La Manche, leży sobie miejscowość o angielskobrzmiącej nazwie Gravelines, znajdująca się nieopodal Dunkierki. W obu tych miejscach założono zarówno prowizoryczne obozy, jak i zwykłe nielegalne koczowiska dla chcących dostać się do Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii migrantów. Pogoda na Kanale nie zachęca do natychmiastowej przeprawy z racji wysokiej, sztormowej fali - ale mimo tego znajdują się chętni, by zaryzykować i na dmuchanych pontonach spróbować przeprawy na Wyspy. Jednakowoż francuscy policjanci stwierdzili, że ni chuja, bo potem jest mnóstwo papierkowej roboty przy wyławianiu topielców i ich identyfikacji - i nożami poprzecinali dwa stojące przy brzegu pontony. Chętnych na zasiłki w kraju Jego Królewskiej Mości straszliwie wkurwiła próba ratowania im życia przez francuskich stróżów prawa, czemu dali wyraz atakując mundurowych kamieniami i gałęziami. Ciekawostka: liczebność nielegalnych migrantów w obozach i koczowiskach Dunkierki oraz Gravelines jest oceniana na 6 tysięcy osób, z czego większości, wbrew zapewnieniom lewomyśnych zwolenników otwartych granic i pomagania migrantom, nie stanowią kobiety i dzieci. Według francuskiej policji, służb imigracyjnych oraz wydających żywność wolontariuszy na 6 tysięcy Ludu Pustyni i Puszczy są tylko 2 kobiety z dziećmi. Powtórzę: na sześć tysięcy chłopa, w większości przed trzydziestką, są tylko dwie kobiety z potomstwem. Takich proporcji można by się spodziewać na wyprawie wojennej lub kolonizacyjnej, ale nie przy ucieczce z niebezpiecznego rejonu. Wnioski niech każdy wyciągnie sobie sam, bo ja nie chcę po raz kolejny wyjechać na banowe pola. A narracja lewomyślnych o biednych kobietach i dzieciach spierdalających przed wojną, głodem, uciskiem, niesprawiedliwością i chuj wie czym jeszcze, rozłazi się jak szwy na gaciach rozmiaru M*** naciągniętych na dupę wielkości 6XL****.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* wbrew pierwszemu skojarzeniu nie jest to funkcja nadzorcy mistrzów przygotowywania hamburgerów, Oberbürgermeister oznacza po prostu burmistrza
** ja wiem, że jego nazwisko aż się prosi o jakiś niewybredny żart, ale nic z tego
*** dla niewiedzących: gacie w rozmiarze M pasują do obwodu bioder 82-86 cm.
**** dla niewiedzących: dupa w rozmiarze 6XL będzie miała 154-158 cm. obwodu na wysokości bioder
Dodaj komentarz