14.01.2024 kolejne cuda w eurokołchozie......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. No i nie strzymałem, znalazłem jednak trochę czasu i wrzucam notkę bo, aj waj, nawywijało nam się znowuż ekstraordynaryjnie w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. A skoro o eurokołchozie będzie mowa to tradycyjnie polecą grubsze słowa bo ciężko bez nich właściwie opisać i skomentować wydarzenia - jeśli ci zatem mowa nieparlamentarna przeszkadza to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Szyszkownicy Komisji Europejskiej zastanawiają się obecnie mocno nad problemem możliwej niskiej frekwencji w przyszłorocznych wyborach do ojroparlamentu. Faktycznie, jak się popatrzy na statystykę to chujowato to wygląda: w 2019 roku do wyborów poszło 50,5% uprawnionych do głosowania. Szyszkownicy, oficjalnie będący przecież wielkimi zwolennikami i obrońcami demokracji, kombinują więc co by tu zrobić, żeby w przyszłych wyborach faktycznie wykazać się jakimś sensownym poparciem społecznym. Na dość ciekawy pomysł wpadł pan Margaritis Schinas, pełniący obowiązki wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej. Otóż wystosował on prośbeńkę do niejakiej pani Taylor Swift, podobno piosenkarki*, żeby zechciała zaagitować europejską młodzież do udziału w wyborach. Osobistycznie uważam, że skoro większość młodzieży ma w dupie przyszłość Europy, czyli również swoją, to rozmaite agitki za wiele tutaj nie pomogą - może jakby komisja wyborcza rozdawała dżojnty** albo głosującym sypała na urnę sążnego węgorza***, względnie częstowała stakanem dobrej gorzałki, to frekwencja by podskoczyła. Osobistycznie mam jednakowoż wrażenie, że przy takiej zachęcie wyniki mogłyby być naprawdę ciekawe, chociaż trudne do przewidzenia.
Ale zostawmy już Brukselę i jej kłopoty, zerknijmy sobie do Bundesrepubliki, a konkretnie to do Neuss w Nadrenii Północnej-Westfalii, gdzie problemem nie jest frekwencja w wyborach. Otóż w jednej z tamtejszych placówek kilku wyznających "religię pokoju" uczniów zaczęło żądać od uczennic i nauczycielek ubierania się zgodnego z prawem szarii, wprowadzenia do szkoły podziału na klasy męskie i żeńskie, tudzież wolnych piątków z uwagi na odprawiane w ten dzień modły. Realizację swoich żądań starali się wymusić argumentami siłowymi i wywieraniem presji psychicznej, co nie spodobało się zarówno nauczycielom, jak i uczniom. Sprawa trafiła na policję, która w towarzystwie prokuratora wzięła całe towarzystwo na spytki. Po tym, jak któryś z uczniów rozpruł się przy proroku**** jak stare prześcieradło, pokazało się, że to nie jest pierwszy taki numer w wykonaniu młodych muzułmanów; podobne odjebywali w marcu i grudniu zeszłego roku, ale policjanci zlali temat. Tym razem kwestia zainteresowała prokuraturę więc może się okazać, że pochodzący z Ludu Pustyni i Puszczy małolaci będą mieli niejakie problemy. Osobistycznie bardzo im tego życzę.
Zostawiamy teraz Bundesrepublikę bo w Najjaśniejszej też się ciekawe rzeczy dzieją. Odwiedzimy sobie miasto Waikiki (przepraszam: Wiskitki). Znajduje się tamże parafia pod wezwaniem św. Stanisława, której kościół znajduje się na Placu Wolności 35. W tymże kościele z lekka zlochrały się się już trzy boczne ołtarze, więc tamtejszy plebanek, pan ksiądz Witold Okrasa, bardzo się ucieszył gdy zgłosiła się do niego pewna firma gotowa pokryć całość kosztów renowacji ołtarzy - czyli, okrągło licząc, jakieś 400 tysięcy złociszy. Pewnie myślicie, że bogate firmy w tych Waikiki (przepraszam: Wiskitkach) muszą być, z kosmicznie wysokimi przychodami, że taką furmankę pieniędzy lekką rączką parafii odpalają - a tu figa z makiem, bo firma nie ma siedziby w Waikiki (przepraszam: Wiskitkach) tylko w Warszawie, w Alejach Jerozolimskich 142B. Firmą tą jest Centralny Port Komunikacyjny spółka z ograniczoną odpowiedzialnością - nie wykazująca w swoich księgach handlowych żadnych wynikających z działalności przychodów. Skąd więc ma kasę, którą tak hojnie szafuje? Otrzymuje z budżetu, czyli z pieniędzy zajebanych obywatelom w podatkach.
Pozostajemy w Najjaśniejszej, i poniekąd nawet w tematach komunikacyjnych. Przyjrzymy się teraz kwestii równouprawnienia w spółce PKP Intercity. Otóż, wedle obowiązującego w Polsce prawa, pracownikom przy przekroczeniu w pracy odgórnie ustalonych norm energetycznych należy się darmowy posiłek regeneracyjny. Normy te wynoszą 1100 kcal. dla kobiet i 2000 kcal. dla mężczyzn - a to oznacza, że, na ten przykład, pani konduktor może sobie opierdolić obiad na koszt pracodawcy, a pan konduktor już nie. I gdzie jest w tym momencie to równouprawnienie, o które z pianą na pyskach tak wyją rozmaici lewomyślni? Osobistycznie uważam, że miejsce jego przebywania najlepiej określi cytat z pana Zbigniewa Stonogi: "W piździe, kurwa".
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* oraz podobno aktorki, podobno autorki tekstów, podobno multiinstrumentalistki i podobno kompozytorki. Z ciekawości postanowiłem sobie posłuchać jakichś jej piosenek i może obejrzeć jakiś film, w którym była uprzejma zagrać - bo skoro pani jest tak bardzo utalentowana to może warto byłoby zapoznać się z jej twórczością. Muzyka zupełnie nie w moich klimatach, głos mocno taki sobie, teksty piosenek nie odstają od średniego poziomu tekstów innych młodzieżowych artystów, czyli są głębokie jak woda w klozecie - stwierdziłem, że filmy sobie odpuszczę bo i tak nie mam czasu, a ładniejsze i bardziej utalentowane aktorki to spokojnie można znaleźć w filmach z gatunku posuwisto-ślizganych.
** czyli skręty z marihuaną
*** takoż zwanego szczurem - znaczy się uczciwej wielkości działę kokainy
**** w grypserze i kminie "prorok" oznacza prokuratora
Dodaj komentarz