15.01.2023 okołopolicyjne historie z krajów...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, dzieje się w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich cały czas i jakoś nie chce przestać. Uprzejmie informuję, że znów w notce pojawią się słowa nieuprzejme, tudzież wulgarne, więc jeśli nie masz życzenia ich czytać to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Belgijscy policjanci zapierdalają ostatnio jak króliki po koksie. Poza nabierającą wysokich obrotów sprawą przekupnych europ.osłów zajmuje się także kwestią 68-letniego pana Michela Dylsta. A ponieważ moi czytelnicy nie muszą znać każdego złodzieja, bandyty, tudzież innego przekrętasa - to już wyjaśniam, kim wyżej pomieniony jest i co nawywijał. Otóż pan Michel Dylst był założycielem stowarzyszenia KS Vriendenkring, zajmującego się działalnością na rzecz emerytowanych górników. Stwierdził jednakowoż, że na takiej działalności może też sam nieco zyskać - i zaczął z organizacji podpierdalać kasę. Bez, rzecz jasna, przesady - zajebał raptem 2,5 miliona ojro, z których część wydał na remont domu i spłatę kredytu, część na wizyty w luksusowych hotelach i restauracjach, część na dziwki i kąpiele w szampanie, a resztę zwyczajnie przepierdolił. Zakładam, że bawił się dobrze i wspomnienia tych miłych chwil zachował w pamięci bo wygląda na to, że przez dłuższy czas będzie takich uciech pozbawiony - a biorąc pod uwagę jego wiek, to być może nawet dożywotnio. Osobistycznie uważam, że sąd powinien zlicytować jego chałupę, tudzież inny majątek, a uzyskane w ten sposób pieniądze przekazać podopiecznym okradzionego stowarzyszenia.
Przenieśmy się teraz do sąsiadującej z Belgią Bundesrepubliki, bo tam też się różne cuda dzieją. Moje stacjonujące tamże wiewióry twierdzą, że towarzyszka Christine Lambrecht z Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands, pełniąca funkcję ministra obrony, ma zostać w tym tygodniu podana do dymisji. W sumie nie ma się co dziwić, biorąc pod uwagę jej wiedzę dotyczącą podległego jej resortu (pisałem o sprawie w notce z
8 stycznia) - kobita po prostu nie ma bladego pojęcia ani o armii, ani o jej funkcjonowaniu. Co prawda Führer Bundesrepubliki, towarzysz Olaf Scholz, pytanie o wyjebanie swojej partyjnej towarzyszki z funkcji zignorował, ale z lekka poczerwieniał więc ewidentnie zdaje sobie sprawę, że sprawa się po kościach nie rozejdzie i będzie musiał to zrobić.
To jednak nie koniec wieści zza naszej zachodniej granicy. Zrobimy sobie teraz wycieczkę do Lützerath, czyli wioski, o której ostatnio zrobiło się głośno. Otóż zjechała tamże towarzyszka Greta Tintin Eleonora Ernman Thunberg aby wspomóc innych Arbuzów protestujących przeciwko wyburzeniu zabudowań i pierdolnięciu na ich miejscu kopalni odkrywkowej węgla brunatnego, którego całkiem niezłe złoża się pod ziemią znajdują. Tak bogami a prawdą to jej pomoc jest tam psu na budę, bo protest od dawna przestał być pokojowy i zamienił się w całą serię potyczek ekoterrorystów z policją, w których 70 stróżów prawa odniosło rany, a i bliżej nieokreślona liczba Arbuzów wymagała pomocy medycznej. Żeby było ciekawiej: to nielegalnie okupujący teren i atakujący policjantów kamieniami, butelkami, a nawet koktajlami mołotowa protestujący skarżą się na brutalność mundurowych. Jednakowoż gliniarze wygrywają, wypierając demonstrantów lub aresztując ich - i zapewne już całkiem niedługo budowa całkiem nowej kopalni węgla będzie mogła się zacząć. Osobistycznie poniekąd mnie bawi cała ta sytuacja - nie tak dawno temu Niemiaszki domagały się zamknięcia kopalni w Najjaśniejszej ze względu na ich negatywny wpływ na środowisko, a teraz sami chcą u siebie otwierać nowe. Popatrzcie, jak to odcięcie od rosyjskiego gazu zmieniło mieszkańcom Bundesrepubliki punkt widzenia na ekologię.
A skoro już zahaczyliśmy o temat Najjaśniejszej to zerknijmy sobie do Grudziądza, gdzie pewnemu prowadzącemu samochód 23-latkowi zaczęło się wydawać, że jest śledzony. Wybrał więc na swoim telefonie numer alarmowy, którego operator polecił mu zajechanie pod najbliższą jednostkę policji. Kierowca posłuchał dobrej rady i wpadł na komisariat, kątem oka widząc, że śledzące go pojazdy także wjeżdżają na parking pod komendą. 23-latek wyłuszczył dyżurnemu sprawę z którą przyjechał - ale funkcjonariuszowi coś się nie spodobało i kazał petentowi dmuchnąć w alkomat. Pokazało się, że podejrzliwy kierowca ma ponad dwa promile, a poza tym po wrzuceniu jego danych do policyjnej bazy danych wyszło, że nie ma uprawnień do prowadzenia pojazdów. Aczkolwiek policjanci poważnie podeszli do kwestii śledzących 23-latka samochodów - pokazało się, że to inni kierowcy powzięli podejrzenia co do jego stanu trzeźwości i chcieli go zatrzymać. Osobistycznie jestem za przyznaniem pijanemu 23-latkowi honorowej nagrody za samopodpierdolenie - moje siedzące w okolicach rozmaitych komend wiewióry jednogłośnie twierdzą, że jest to jeden z najgłupszych przypadków wjebania się na gorącym uczynku. A swoją drogą to trzeba mieć naprawdę grubo nasrane między uszami żeby będąc nawalonym jak szpadel i nie mając prawa jazdy przyjechać samochodem na komisariat.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
Dodaj komentarz