18.04.2024 wschodnia flanka NATO...
Шалом, православные люди, козлы, гои, неевреи и ты, приходской священник*. Aj waj, wy się pewnie dziwicie, czemu ja nagle zacząłem govorit' po-russki. W tej krótkiej i niecenzuralnej notce znajdziecie wytłumaczenie - a jeśli was ono nie interesuje, względnie macie alergię na brzydkie słowa, to skończcie lekturę >>>tutaj<<<.
Zacząłem po rusku bo stwierdziłem, że najwyższy czas zacząć sobie przypominać ten język, tudzież bukwy składać. Tak nam się bowiem w Pakcie Północnoatlantyckim nawywijało, że chuj jeden wie co przyniesie przyszłość. Pokazało się bowiem, że Niemiaszki przejmują odpowiedzialność za wschodnią flankę NATO - czyli, między innymi, za terytorium Polski. Bundeswehra (dawniej Wehrmacht) teraz będzie nas bronić. Ta sama Bundeswehra, która boryka się z poważnym brakami kadrowymi, jest kurewsko niedoinwestowana, a jej najnowsze wozy bojowe psują się same na poligonach (a w krytycznych przypadkach ulegają samozapłonowi - wspomniałem o sprawie w notce z 5 kwietnia). Co prawda minister obrony Niemiec, towarzysz Boris Pistorius z Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands zapowiedział reformę armii, ale osobistycznie mi się nie wydaje, żeby w dwa tygodnie zdążył z jej realizacją i stworzył sprawne i gotowe do działania w warunkach wojennych wojsko. Co gorsza: strumyczek zaopatrzenia dla walczącej z kacapską nawałą Ukrainy niepokojąco wysycha - a to może oznaczać, że za jakiś czas za całą wschodnią granicą Najjaśniejszej będą moskwicini lub ich pomiotła, a w obronie Polski pierwsze skrzypce będzie grać armia nieliczna, biedna i posługująca się awaryjnym sprzętem. Cudowna, kurwa, perspektywa. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin), zanim zdecyduje się zaatakować nasz kraj, będzie chciał podbić Litwę, Łotwę i Estonię - co da nam jakiś czas na przygotowania. Chociaż obawiam się, że nie będzie tego czasu za wiele i dlatego należałoby przygotowania podjąć już dziś, nie czekając aż ruskie tanki pojawią się na granicy. Starożytni Rzymianie mawiali "Si vis pacem, para bellum"** - i ja tę koncepcję osobistycznie popieram. Biorąc jednakowoż pod uwagę zdolności, inteligencję i zgodność naszych polityłków mam dziwne wrażenie, że przygotowania do wojny zaczną oni po rozpoczęciu przez kacapów ataku.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* dla tych, co nie składają bukw: "Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu."
** dla niewładających mową Cezara i Owidiusza: "Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny"
Dodaj komentarz