2.04.2023 z ziemi włoskiej do żabojadzkiej......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, znowuż się w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich nawywijało. Niecenzuralne wyrazy padną więc jeśli obawiasz się zgrzeszyć poprzez ich czytanie to lepiej skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Dawno nic nie pisałem o posranych pomysłach wypełzłych ze skurwiałych łbów ekoterrorystów, całkiem niesłusznie zwanych aktywistami. Przenieśmy się więc do słonecznej Italii, a tak konkretnie do Rzymu. W Wiecznym Mieście są tak zwane Schody Hiszpańskie, którymi można dojść do Piazza di Spagna (czyli Placu Hiszpańskiego) i znajdującej się tamże a pochodzącej z XVII wieku Fontana della Barcaccia, wykonanej przez błogosławionej pamięci pana Giovanniego Lorenza Berniniego. I właśnie do tej zabytkowej fontanny wjebały się ekozjeby i wlały tam czarną substancję z przyniesionych kanistrów. Problem polega na tym, że wodotrysk* jest wykonany z trawertynu, czyli porowatej skały osadowej, w głównej mierze składającej się z węglanów wapnia, i charakteryzującej się tym, że potrafi wchłonąć wylany na nią barwnik. Ekoświrów zatrzymała policja a rzymskie służby wodociągowe szybko oczyściły fontannę, dzięki czemu udało się uniknąć uszkodzenia zabytku. Osobistycznie uważam, że wandale najpierw powinni dostać solidny wpierdol od policji, później zostać obciążeni kosztami całej akcji, a na koniec odkiblować kilka latek w pierdlu o zaostrzonym rygorze.
Przeskoczymy sobie teraz zachodnią granicę Włoch i znajdziemy się we Francji. Moje wiewióry postanowiły zbadać sprawę obsesyjnej chęci pana prezydenta Emmanuela Macrona do jebania woli ludu poprzez wprowadzenie wyższego wieku emerytalnego. Aby ułatwić sobie pracę przyjęły założenie, że głowa państwa forsująca takie zmiany musi być albo chujem z dyktatorskimi zapędami, albo mieć świadomość, że jego kraj znalazł się w finansowej dupie tak głęboko, że najwyższy czas byłby kupić meble i wygodnie się urządzić. Moje wiewióry ustaliły, że w oczach francuskiej opinii publicznej prezydent Francji, pan Emmanuel Macron, jest co prawda chujem, ale dyktatorskich tendencji u niego nie stwierdziły w ilościach większych niż sanitarne - skupiły się więc na pieniądzach. I szybko się przekonały, że, jak to mawiał mój kolega z jesziwy, "tu wchodzi kutas w usta". Pokazało się bowiem, że dług budżetowy Francji wynosi już niemal 3000000000000 (słownie: trzy biliony) ojro i nic nie wskazuje na to, żeby miał się zmniejszyć - a nawet jakby wręcz przeciwnie. Tak to właśnie bywa, gdy państwo wypierdala pieniądze na przesadnie rozrośnięte programy socjalne - najpierw musi podnieść podatki obywatelom żeby zdobyć hajs na rozdawnictwo, a później, gdy już nie da rady zwiększać ludziom obciążeń, musi się zadłużać. Osobistycznie uważam, że rozmaite programy socjalne są jak narkotyki - jeśli ktoś używa ich okazjonalnie i w małej ilości to nie ma większego problemu; kłopot robi się wtedy, gdy pojawia się uzależnienie: zaczyna się wyprzedawanie majątku i kradzieże aby utrzymać w państwie "socjalny haj".
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* uprzedzając pytania: ani fontanna Barcaccia, ani żadna inna, nie ma nic wspólnego z Naczelnym Rabinem Światowego Spisku Żydów - zbieżność jest całkowicie przypadkowa
Dodaj komentarz