2.04.2024 Gaza, Szkocja, święta i komary......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, nawywijało się znowuż na świecie. I to tak się nawywijało, że znów wiązanki polecą - jeśli więc boisz się zgrzeszyć czytaniem niecenzuralności to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Nieciekawe wieści dobiegają ze Strefy Gazy, gdzie Siły Obronne Izraela rozpierdoliły konwój z pomocą humanitarną. Pojazdy konwoju były oznaczone, ich trasa była znana dowództwu IDF-u - a pomimo to izraelskie lotnictwo je ostrzelało, zabijając co najmniej czterech wolontariuszy, w tym Polaka, błogosławionej pamięci pana Damiana Sobola. Chuje, kurwy, i inne niepiękne wyrazy poleciały w kierunku izraelskich żołnierzy - i nie mogę powiedzieć, że niesłusznie, bo z informacji medialnych wynika, że izraelscy piloci celowo ostrzelali pojazdy. Burza medialna zrobiła się na tyle głośna, że ciężko będzie tę sprawę zamieść pod dywan więc szefostwo IDF-u już zapowiedziało przeprowadzenie dogłębnego śledztwa. Gdybym lubił hazard to bym postawił, że tłumaczeniem będzie błędna identyfikacja celu przez pilotów wynikająca ze zmiany trasy przejazdu konwoju.
Ale zostawmy już Bliski Wschód i tematy militarne, zerknijmy sobie do szkockiego miasta Edynburg. Rozpętała się tam kolejna afera z Zakonem Litery T Ludu Alfabetu w tle. Otóż w 2021 roku Pàrlamaid na h-Alba, czyli szkocki parlament, przyjął prawo o przestępstwach z nienawiści. Na mocy tegoż prawa za użycie niewłaściwych zaimków w stosunku do członków Zakonu Litery T można nawet wylądować w pierdlu - co osobistycznie uważam za kretynizm wyższego rzędu, bo to, że facetowi upierdolą parówę z nabiałem i dorobią cycki, uczyni z niego najwyżej kalekę i dziwadło, a nie kobietę. Wracając jednak do nowego prawa: pani Joanne Murray, szerzej znana jako J.K. Rowling, autorka serii powieści fantasy o Harrym Potterze, pierdolnęła na swoich mediach społecznościowych kilka wpisów, w których w stosunku do kilku znanych członków Zakonu Litery T posłużyła się właściwymi zaimkami, a nie tymi wykoncypowanymi sobie przez nich. Wywołała tym, rzecz jasna, gównoburzę wśród Ludu Alfabetu, a już zwłaszcza wśród Zakonu Litery T. Pani Joanne Murray z uśmiechem napisała, że teraz czeka na aresztowanie za napisanie prawdy. W normalnym świecie na utratę wolności musiałaby ciężej zapracować - ale ten świat już dawno przestał być normalny, lewomyślni popierdolili go swoją ideologią w stopniu wprost niesamowitym, więc nawet bym się specjalnie nie zdziwił, gdyby pani Joanne Murray wylądowała za kratami.
Ale zostawmy już Skarlałą (dawniej Wielką) Brytanię i wróćmy sobie do Najjaśniejszej. Zagadkę dla was mam: co robi normalny człowiek przed świętami wielkanocnymi? Już widzę te odpowiedzi: pucuje na perłowo ze szlaczkiem mieszkanie, ze szczególnym uwzględnieniem okien; zakupy świąteczne robi; jaja gotuje, baby i mazurki piecze, tudzież inne frykasy; życzenia świąteczne bliskim i dalszym znajomym składa, albo i czytelnikom - o ile takich posiada. I to wszystko są, rzecz jasna, odpowiedzi dobre - ale nie wszyscy tak robią. Taka, na ten przykład, towarzyszka Katarzyna Kotula z Nowej Lewizny (przepraszam: Lewicy), pełniąca w (nie)rządzie pana Donalda Tuska funkcję ministra do spraw równości, świąt wielkanocnych nie uznaje, zamiast nich obchodzi Dzień Widzialności Osób Transpłciowych - i z tejże okazji złożyła w wielkanocną niedzielę najlepsze życzenia Zakonowi Litery T, głęboko w dupie mając całą resztę Polek i Polaków, o tradycji i religii nawet nie wspominając. Osobistycznie uważam, że nawet osoby głosujące na Lewiznę (przepraszam: Lewicę), chociaż zapewne do tytanów intelektu nie należą, powinny się wreszcie zorientować, że towarzyszka Katarzyna Kotula ma je głęboko w dupie - i powinny jej za to przy następnych wyborach podziękować. Co by nie mówić, święta wielkanocne są fajne - spotka się człowiek z rodziną, jajcami kałdun napcha, tudzież innymi cymesami, babką, serniczkiem albo mazurkiem się nafutruje. W drugi dzień świąt wodą też można kogoś dla hecy oblać - tylko tu już trzeba mocno uważać, bo moje zatrudnione na etacie informatorów jaskółki twierdzą, że kurewskie nieszczęście z tego wyjść może. Podobno w połowie lat osiemdziesiątych w mieście Gryfino był przypadek, że chłopaki oblewali dziewczyny z wiader, ale jednemu wiadro się z rąk wypsło i przyjebało prosto w mazak kilkuletniej dziewczynce tak, że aż jej się włosy wyprostowały, a myśli skręciły. Włosy podobno jakiś czas później znów jej się pozwijały w malownicze spirale, ale myśli pozostały pokręcone. Podobno ta dziewczynka polityką się zajęła, i nawet wysoko zaszła, przydupaską jakiegoś premiera została. Ale kto by tam jakimś jaskółkom wierzył, latają tylko wszędzie, ptasie móżdżki, ćwierkają coś bez sensu i plotą co im ślina na język przyniesie - aż dziw, że dotychczas żadna grubszej kariery politycznej nie zrobiła, w końcu aktorzy sceny politykierskiej w Najjaśniejszej robią dokładnie to samo. Jednakowoż jaskółki jeden zasadniczy mankament, jeśli chodzi o scenę politykierską wyższego szczebla, posiadają - pożyteczne są, bo owady w ilościach hurtowych wpierdzielają. Ale jak tylko na własne oczy zobaczę, że jakiś kandydat na posła, senatora czy prezydenta upoluje i zje kilkadziesiąt tysięcy komarów, muszek meszek i innej latającej cholery dziennie - będę na niego szczerze i z chęcią głosował, tudzież gorąco zachęcał innych do głosowania. Choćby nawet był z Lewicy.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
Dodaj komentarz