21.08.2024 ludzie to chuje...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, ta notka będzie ciut inna niż większość albowiem nie będzie dotyczyła spraw z grubsza bieżących - zabiorę was w niej na podróż w czasie i przestrzeni, na egzotyczną wyspę Borneo do roku 2003. Od razu też ostrzegam, że w tym wpisie będzie seks i wulgarność więc jeśli nie masz na nie ochoty to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Na początek garść faktów. Borneo to największa wyspa leżącego w Azji Archipelagu Malajskiego. Jeszcze stosunkowo niedawno zdecydowaną większość jej powierzchni pokrywały lasy równikowe, jednakowoż ich powierzchnia dramatycznie się kurczy z powodu wyrębywania ich pod nowo zakładane plantacje palmy oleistej. Cierpią na tym, rzecz jasna, zamieszkujące te lasy zwierzęta, między innymi krytycznie zagrożone wyginięciem orangutany borneańskie (Pongo pygmaeus). Do tegoż gatunku należy samica Pony, którą za młodu odłowiono i zmuszono do "pracy" w charakterze damy negocjowalnego afektu w jednej z licznych znajdujących się na Borneo wiosek prostytutek. Nie regulujcie oczu ani monitorów: jakieś chore pojeby postanowiły porwać młodą orangutanicę z lasu, regularnie ją golić, przykuć do łóżka, zmusić do noszenia makijażu oraz biżuterii, i kurwienia się. A inne, nie mniej chore, pojeby płaciły za to, żeby wyruchać nietypową dziwkę. Biedne zwierzę cierpiało przez kilka lat, aż wreszcie pracownicy Borneo Orangutan Survival Foundation dowiedzieli się o nim i w asyście kilku policjantów postanowili je zarekwirować i przenieść do azylu dla naczelnych. Za pierwszym razem nie wyszło, właściciele Pony do spółki z innymi mieszkańcami wioski pogonili interweniujących grożąc im krisami*, parangami** i pistoletami. Pracownicy Fundacji Ratującej Orangutany na Borneo nie dali jednak za wygraną, poprosili lokalne władze o większe wsparcie - i dostali je. W asyście 35 uzbrojonych w karabiny szturmowe policjantów uwolnili Pony z łańcuchów i 13 lutego 2003 przewieźli ją do ośrodka rehabilitacyjnego w Nyaru Menteng, zupełnie nie zważając na wrzaski dotychczasowej właścicielki drącej pizdę, że zabierają jej dziecko. O tym, jak bardzo "dziecko" kochało swoją "mamusię" może świadczyć fakt, że gdy po dłuższym czasie była właścicielka odwiedziła Pony w azylu, orangutanica na sam jej widok zesrała się strachu.
Osobistycznie nie znajduję w swoim całkiem bogatym słowniku wulgaryzmów słów dostatecznie obelżywych na kogoś tak zjebanego psychicznie, że postanowił zarobić na zrobieniu seksualnej niewolnicy z samicy orangutana. Podobne problemy mam z określeniem tych spierdolin, które płaciły za dymanie Pony. To jest, kurwa, tak posrane, że autentycznie brak mi słów. Jestem w stanie zrozumieć różne mocno nietypowe zachowania seksualne: petplay***, pegging****, klizmafilię***** - ale, na litość wszystkich bogów, jebania ogolonego i przykutego do łóżka orangutana w życiu nie zrozumiem, choćby skały srały.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* tradycyjny malajski nóż
** tradycyjna maczeta malajska
*** aktywność z gatunku sadomasochistycznych, w której strona uległa odgrywa rolę zwierzęcia
**** aktywność polegająca na penetrowaniu odbytu mężczyzny przez kobietę przy pomocy przymocowanego do ciała sztucznego kutasa
***** fetysz polegający na osiąganiu rozkoszy poprzez aplikowaną lewatywę
Dodaj komentarz