21.11.2024 zerwane kable i polityka...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, nawywijało nam się znowuż na morzach tego świata. Ta krótka notka dotyczyć będzie spraw marynarskich więc mowa w niej będzie tawerniana - jeśli ci to wadzi to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Honorowy Wiewiór Nick Ryan (którego z jakichś facebookowych powodów nie mogę oznaczyć) zwrócił moją uwagę na sprawę chińskiego masowca Yi Peng 3, który nie dość, że płynął dziwnie, na pozór bezsensownie zmieniając kurs i prędkość, to jeszcze w pobliżu szwedzkiej wyspy Olandia na jego kilwaterze pierdolnęły dwa podwodne kable światłowodowe, C-Lion 1 i BSC. Takich rzeczy utrzymać w tajemnicy się nie da, więc do przechwycenia łajby i wyjaśnienia sprawy błyskawicznie wysłano okręty - pierwszy podejrzaną jednostkę dogonił duński patrolowiec typu Flyvefisken, Y311 Søløven. Yi Peng 3 został zatrzymany do wyjaśnienia, a na jego pokład władowali się żołnierze Kongelige Danske Marine, czyli Duńskiej Marynarki Wojennej. Żeby było ciekawiej: Y311 nie był jedynym okrętem wysłanym w pogoń za chińskim masowcem, w akcji brały udział także jednostki fińskie, szwedzkie i niemieckie. Mimo fatalnej pogody na miejsce zerwania kabli natychmiast wysłano statki mające obadać problem, i w miarę możliwości naprawić zerwane łącza. Kwestią otwartą i podlegającą właśnie wyjaśnieniom pozostaje to, na czyje zlecenie działała załoga Yi Peng 3. Najbardziej prawdopodobną wersją jest ta, że chińscy marynarze pozrywali kable na polecenie samodzierżcy Rosji, pana Władimira Władimirowicza Putlera (przepraszam: Putina), przy czym jest w zasadzie niemożliwe, żeby cała akcja odbyła się bez wiedzy i aprobaty sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin i przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej, towarzysza Xi Jinpinga. O ile można zrozumieć chęć Rosji do rozjebania łączności, która w ten sposób zbiera dane na temat procedur stosowanych w krajach bałtyckich i szybkości reakcji służb, o tyle absolutnie nie widzę jakichkolwiek korzyści dla Chin - a nawet jakby wręcz przeciwnie, takie działanie może spowodować zdecydowane ochłodzenie stosunków między Państwem Środka a krajami Europy. Chyba, żeby przyjąć założenie, że Chińczycy poczuli się już na tyle mocni gospodarczo i politycznie, że chuj wielki kładą na stosunki polityczno-ekonomiczne ze Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich - co nie jest specjalnie dobrą wiadomością dla krajów eurokołchozu, gdyż bardzo duża część rozmaitych dóbr, od surowców, samochodów i elektroniki, poprzez narzędzia, a na odzieży skończywszy, jest do eurojebnika importowana właśnie z Chin. I jeśli towarzysz Xi Jinping postanowił właśnie spuścić w kiblu poprawne stosunki z Europą to czekają nas kurewsko ciekawe czasy, bo albo eurokołchoz całkowicie przeorientuje swoje założenia gospodarcze i polityczne, albo ekonomicznie pierdolnie na glebę i sobie głupi ryj rozwali. Co, w mojej osobistycznej ocenie, miałoby swoje plusy.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
Dodaj komentarz