22.08.2023 o rasizmie i demokracji słów...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, zadziało się znowuż na świecie. Znów poleci kilka dosadnych słów więc jeśli obawiasz się o swą nieśmiertelną duszę to skończ lekturę >>>tutaj<<<. Ta notka miała być krótka, ale tradycyjnie niezbyt mi wyszło.
Towarzysz Sadiq Khan z angielskiej Partii Pracy, pełniący obecnie funkcję burmistrza Londynu, zaliczył właśnie kolejną dość potężną wizerunkową wtopę. Otóż na internetowej stronie stolicy Anglii pojawiły się wytyczne w jakich sytuacjach należy fotografować towarzysza Sadiqa Khana. Należy mu pstrykać zdjęcia w otoczeniu ludzi z różnych etnicznych, raczej w terenie a nie w biurze, absolutnie nie w towarzystwie polityków. Fotki (tutaj pierdolnę cytacik) "powinny odzwierciedlać prawdziwy i różnorodny Londyn", w żadnym wypadku nie powinny prezentować białych rodzin, gdyż te (i tutaj pierdolnę kolejny cytacik) "nie reprezentują prawdziwych londyńczyków". Osobistycznie uważam, że jest to kurewsko wielki przejaw rasizmu skierowanego przeciwko białym - co oznacza, że wszelacy lewomyślni antyrasiści i tolerancjoniści, mordy tolerancją sobie wycierający, rasizmu tutaj ni chuja nie zauważą, gdyż nie dotyka on ludzi kolorowych. A ja się zastanawiam: kiedy w co bardziej postępackich miastach pojawią się tabliczki o treści "zakaz wstępu dla białych".
A skoro już sprawę rasizmu poruszyliśmy to zerknijmy sobie na sprawę pana doktora Grega Pattona, która miała miejsce w 2020 roku. Otóż pan Greg Patton jest ekspertem od komunikacji i podczas jednego ze swoich wykładów tłumaczył studentom użycie chińskiego odpowiednika słowa "to". Większość studentów była zadowolona i temat wykładu zrozumiała, ale trafiło się kilku pierdolniętych, których słowa nauczyciela bardzo obraziły. Cóż obraźliwego jest w chińskim słowie "to"? Dla normalnego człowieka nic, ale pojebom skojarzyło się ono z pewnym wyrazem na literę "n", którego używać mogą tylko czarnoskórzy, bo użycie go przez osobę o innym kolorze powoduje napad pierdolca u wszystkich tolerancjonistów - otóż chińskie "to" wymawia się mniej więcej "neige”. Tolerancyjni tolerancjoniści, mordy sobie tolerancją wycierający, przypuścili na wykładowcę dziki atak. Spora część tych atakujących była tak zszokowana i wstrząśnięta, że aż zażądała opieki psychologicznej na koszt uczelni. A lewomyślne władze uczelni zamiast wyśmiać debili to jeszcze ich wsparły - a wykładowcę, po soczystym opierdolu, zawiesiły. Osobistycznie na miejscu pana doktora Grega Pattona wstawiłbym wszystkim zszokowanym skarżącym brak zaliczenia, po czym publicznie nazwałbym władze uczelni bandą niedorobionych lewomyślnych kretynów z mózgami wyżartymi przez politpoprawność i zwolnił się z roboty motywując to tym, że w towarzystwie tak zjebanych łbów nie da się normalnie pracować.
A skoro już przy zjebanych łbach jesteśmy to zerknijmy sobie do ojroparlamentu, bo tamże niemiecki Arbuz* europ.osioł, towarzysz Daniel Freund, wydalił ze swojego międzyusza** swoje zdanie. Otóż towarzysz europ.osioł uważa, że przez Polskę i Węgry cały Związek Socjalistycznych Republik Europejskich znalazł się w "kryzysie praworządnościowym", który zażegnać może jedynie całkowite odcięcie wymienionych krajów od eurokołchozowych funduszy - w innym bowiem razie cały Związek Socjalistycznych Republik Europejskich może się rozpierdolić niczym domek z kart w czasie huraganu. Według towarzysza Daniela Freunda wznowić przepływ środków finansowych do Najjaśniejszej i na Węgry trzeba dopiero po zmianie władzy na proeuropejską i wprowadzeniu reform. Osobistycznie uważam, że takie wpierdalanie się obcego urzędasa w sprawy niezależnego kraju jest po pierwsze czystym chamstwem, a po drugie koncertowym wręcz jebaniem zasad demokracji - ponieważ co by o partii Podwyżki i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość) nie mówić, to jednak została ona w Najjaśniejszej demokratycznie wybrana w demokratycznych wyborach. Podobnie zresztą jak partia Fidesz na Węgrzech. A demokratyczne wybory obywateli w krajach członkowskich Związku Socjalistycznych Republik Europejskich są, a przynajmniej być powinny, sprawą wyłącznie obywateli tychże krajów, a nie jakiegoś zasranego eurokraty z ojroparlamentu, który ewidentnie uważa, że demokracja jest wtedy, kiedy zwycięża jego opcja polityczna.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* dla moich nowych czytelników, ewentualnie dla tych, którzy zapomnieli: Arbuzami nazywam wszelakiej maści politykierów z partii Zielonych, bo jako żywo przypominają ten posilny owoc - z wierzchu są Zieloni jak trawka na wiosnę, w środku są czerwoni jak sztandar robotniczy
** dla moich nowych czytelników, ewentualnie dla tych, którzy zapomnieli: międzyusze to ta część ciała, gdzie normalni ludzie mają mózg, a lewomyślni centralny ośrodek generujący głupotę i durne hasełka
Dodaj komentarz