24.02.2023 to 24 był lutego, poranna zrzedła...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, dzieje się na świecie. Od razu uprzedzam, że dziś nie będzie krótko i kulturalnie więc jeśli drażnią cię długie teksty z przekleństwami to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Dziś mamy 24 lutego, nieoficjalny dzień angielskiej Królewskiej Marynarki Wojennej, rozsławiony w pewnych kręgach przez szantę znaną w Polsce pod tytułami "Bijatyka" lub "24 lutego". Słowa tej piosenki opowiadają o walce, którą angielski okręt Mary Rose, dowodzony przez kapitana Johna Kepthorna, stoczył w 1660 roku z siedmioma okrętami piratów algierskich. Batalia ta zakończyła się miażdżącym zwycięstwem Royal Navy, której marynarze zatopili dwa żaglowce przeciwnika, dwa zdobyli abordażem, a trzy przegnali z pola walki.
Dziś, 24 lutego 2023, mija także rok od ataku wojsk skurwysyna Putina na Ukrainę. Już rok trwa "specjalna operacja wojskowa", która, według moskwicińskich propagandzistów, miała być dla rosyjskiej armii łatwa, prosta i przyjemna, trwać 3 dni i zakończyć się zdobyciem Kijowa; wkraczających kacapskich sołdatów Ukraińcy mieli witać chlebem, solą i kwiatami jako tych, którzy wyzwolili ich kraj spod rządów nazistów i nacjonalistów. Dla "drugiej armii świata" miał to być w zasadzie spacerek, lżejszy niż ćwiczenia na poligonie. Pokazało się jednak, że obywatele Ukrainy nie mają zamiaru gościnnie przyjąć rosyjskich wojsk i walczą z nimi "ziemią, wodą i powietrzem", wszystkimi możliwymi metodami - zarówno otwarcie stając w polu z bronią w ręku, jak i mordując skrytobójczo. Przyznaję, że na początku miałem wątpliwości, czy zadawanie kacapom trutki w ciastkach lub gorzale jest dopuszczalne z moralnego punktu widzenia - ale szybko z tych wątpliwości zostałem wyleczony. Kacapska soldateska nie prowadziła bowiem działań zbrojnych w sposób przewidziany normami międzynarodowymi - momentami zachowywali się nie jak żołnierze, tylko jak zwyrodniali psychopaci, najgorsza swołocz w której nie pozostało już nic ludzkiego. Ja wiem, że wojna to nie jest bajka, to nie honorowy pojedynek szlachetnych rycerzy w lśniących zbrojach ani partia szachów - ale to, co wyczyniali (i prawdopodobnie dalej wyczyniają) bandyci w rosyjskich mundurach jako żywo przypomina próbę całkowitej i definitywnej eksterminacji Ukraińców, "ostatecznego rozwiązania kwestii ukraińskiej". Gwałcenie i mordowanie kobiet, mężczyzn i dzieci, torturowanie cywilów, katowanie wziętych do niewoli ukraińskich żołnierzy, grabieże - to codzienność na terenach zajętych przez rosyjskie wojska; ataki rakietami i dronami na cele cywilne to smutna rzeczywistość tej wolnej części Ukrainy.
"Specjalna operacja wojskowa" ciągnie się już rok, a przyczyn tego jest kilka. Osobistycznie na pierwszym miejscu postawiłbym bohaterstwo i niesamowity upór zarówno ukraińskich żołnierzy, bojowników i cywilów, jak i ochotników z innych krajów, którzy ich wspierają zbrojnie, logistycznie i medycznie. Jednakowoż nawet najlepszy żołnierz nie może walczyć bez odpowiedniego wyposażenia - a sprzęt dla broniących swego kraju Ukraińców spływa z dużej części cywilizowanego i demokratycznego świata; to jest drugi powód, czemu moskwicini nie odnieśli zwycięstwa. Trzecią przyczyną jest niesamowity wręcz pierdolnik, jaki panuje w rosyjskich siłach zbrojnych, zarówno w tych oficjalnych, jak i w najemniczej bandzie wagnerowców; brak rozkazów, rozkazy sprzeczne, rozkazy samobójcze, brak wyposażenia, brak logistyki, brak wsparcia, brak łączności, brak żywności, brak jakichkolwiek warunków egzystencji, brak motywacji, brak morale, brak wyszkolenia, totalna głupota dowódców - to codzienność kacapskiego sołdata na froncie. Przyczyn, rzecz jasna, jest dużo więcej - i nie sposób wymienić tu wszystkich.
"Specjalna operacja wojskowa" na Ukrainie miała być dla Rosji spacerkiem, a okazała się krwawą łaźnią, maszynką do mielenia mięsa armatniego i sprzętu. Dokładnych i pewnych danych nie ma, ale opierając się na szacunkach można spokojnie założyć, że Federacja Rosyjska bezpowrotnie straciła około 130 tysięcy żołnierzy, 3200 czołgów, 6400 transporterów opancerzonych, 570 załogowych statków powietrznych, 18 jednostek nawodnych - nie licząc już innego sprzętu. Poniosła także gigantyczne straty ekonomiczne na skutek rozmaitych sankcji gospodarczych, o stratach wizerunkowych już nawet nie wspominając - a wszystko to przez chore marzenia jednego skurwysyna (i garści jego przydupasów) o wskrzeszeniu imperium. Marzyło mu się przejście do historii jako drugi Piotr Wielki *, ale zostanie zapamiętany jako Adolf II**.
Rosyjska agresja na Ukrainę zostanie zapamiętana z kilku powodów. Jednym z nich na pewno będą bon moty: "Russkij wojennyj korabl, idi nachuj" wypowiedziane przez ukraińskiego pogranicznika z Wyspy Węży w odpowiedzi na żądanie poddania się wystosowane przez rosyjski krążownik rakietowy Moskwa; "Potrzebuję amunicji, a nie podwózki", czyli odpowiedź prezydenta Ukrainy, pana Wołodymyra Zełenskiego, na propozycję ewakuowania go na zachód z zagrożonego kacapskim atakiem Kijowa. Drugim powodem zapamiętania tej wojny będą wspominane już zbrodnie rosyjskich żołnierzy. Nazwy takie jak Bucza czy Irpień na długo zostaną w ludzkiej pamięci; podobnie jak ataki na teatr w Mariupolu, tudzież tamtejszy meczet, czyli na miejsca, w których schronili się cywile - a to tylko kilka przykładów, których można by podać tysiące. Wojna ta zostanie zapamiętana także przez makabryczną głupotę kacapskich sołdatów, którzy potrafili, na ten przykład, na nieszyfrowanym kanale łączności, bez żadnej wymiany haseł, otwartym tekstem podać położenie swojej kolumny pancernej - co, rzecz jasna, ściągnęło na tę kolumnę ostrzał artyleryjski, który zmasakrował nierozważnych moskwicinów. Kolejnym powodem, dla którego ten konflikt przejdzie do historii, będzie poświęcenie zaatakowanych, wymagające odwagi graniczącej z szaleństwem, a często tę granicę przekraczające; można tu wymienić chociażby wysadzenie mostu na Mierzei Arabackiej przez Witalija Wołodymyrowycza Skakuna, sapera z 35. Brygady Piechoty Morskiej, który widząc, że nie zdąży wycofać się przed zbliżającymi się do przeprawy rosyjskimi czołgami, zdecydował się zginąć w eksplozji, aby tylko powstrzymać najeźdźców i kupić swoim towarzyszom broni trochę czasu. Skakun pośmiertnie dostał tytuł "Bohatera Ukrainy" - a jego koledzy dobrze wykorzystali okupiony śmiercią czas i zdążyli zorganizować obronę.
Osobistycznie tę wojnę zapamiętam jako ciąg obrazów. Mój wojskowy zasobnik wz.93 w polskim kamuflażu "Pantera", wypchany środkami opatrunkowymi, długoterminową żywnością, artykułami dla dzieci i innymi "przydasiami", przekazywany wolontariuszce obsługującej zbiórkę dla Ukrainy. Widziane w telewizorze u teściów zdjęcia rozpierdolonych ukraińskich bloków po kacapskich atakach rakietowych. Widziane na ekranie laptopa filmiki z zapierdolenia przez Ukraińskie Brygady Rolnicze zestawu przeciwlotniczego Pancyr-1, zajebania przez Brygady Romów Ukraińskich transportera MTLB, tudzież jak pojazd tego typu wyjeżdża z gruntowej drogi na asfalt i wylatuje w powietrze na leżących tamże przeciwczołgowych minach. Widziane na telefonie zdjęcia: związanych trupów z Buczy, jednego z obrońców Azowstalu, Dmytra "Oresta" Kozackiego, przed i po wyjściu z czteromiesięcznej ruskiej niewoli; zdjęcia z polskiej wsi Przewodów na którą przypadkowo spadła rakieta.
Dziś, 24 lutego 2023, mija równo rok od czasu, kiedy praktycznie codziennie zacząłem zadawać sobie pytania: "po chuj to wszystko?", "po kuta te zwały trupów, te tony zniszczonego sprzętu?", "jak bardzo chorym skurwysynem trzeba być, żeby wywołać tyle ludzkich dramatów?" - i dalej nie znajduję na nie odpowiedzi.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* rosyjski car, twórca potęgi Imperium Rosyjskiego
** austriacki niespełniony malarz, później jeden z bardziej znienawidzonych ludzi na świecie
Dodaj komentarz