24.03.2023 kryminał, głupota i polityka......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, ależ się znowu na świecie zadziało. Z góry ostrzegam, że notka będzie długa i z wyrazami powszechnie uznawanymi za niecenzuralne więc jeśli nie jest to twoja poetyka to skończ lekturę>>> tutaj<<<.
Zaczniemy sobie od zerknięcia do niemieckiego Münster, gdzie 21-letni Kazach, pan Jewgienij A., posprzeczał się o miejsce w kolejce na karuzelę z 31-letnim panem Markiem D., a gdy słowa przestały wystarczać to w ruch puścił najpierw pięści, potem nóż. Pan Mark D. konfrontacji nie przeżył. Morderca spierdolił z miejsca przestępstwa, ale finalnie sam oddał się w ręce policji. Pokazało się, że pan Jewgienij A. to nieliche ziółko: pomimo młodego wieku ma już na koncie liczne pobicia, rozboje, kradzieże i gwałt - a pana Marka D. zadźgał będąc na warunkowym zwolnieniu z pierdla. Pytania mam dwa. Pierwsze: jakim pierdolonym kretynem trzeba być, żeby będąc na "warunku" popełnić przestępstwo najgrubszego kalibru z tak błahej przyczyny jak miejsce w kolejce na karuzelę? Pytanie drugie: co za eskimoski ciemniak w betonowych majteczkach wydał zgodę na wypuszczenie z pierdla bandyty z zarzutami wielokrotnych pobić, rozbojów, kradzieży i gwałtu? Osobistycznie uważam, że z taką kartoteką to typ powinien dostać "czapę" albo, w drodze łaski, 25 lat ciężkich robót - a nie popierdalać sobie na wolności po festynach i dźgać nożem ludzi.
Wrócimy sobie teraz do Najjaśniejszej, ale pozostaniemy w klimatach głupoty i kryminału. Otóż w Łazach na stacji benzynowej pewien człowiek tankował swoje BMW, zostawiwszy na siedzeniu plecak. Wykorzystał ten fakt 33-letni obywatel Gruzji, który ów plecak podpierdolił. Kierowca BMW zorientował się szybko, że mu coś z fury zniknęło, i powiadomił policję - a ta, wykorzystując monitoring, szybko namierzyła złodzieja i zrobiła mu wjazd na chatę, odzyskując plecak z zawartością, którą stanowiły euro i dolary o wartości nieco ponad pół miliona złotych. Tutaj brawa dla policji za szybką i skuteczną akcję. Osobistycznie jednakowoż bardzo mocno zastanawia mnie postępowanie okradzionego: jak można zostawić na widoku plecak z taką furmanką kasy i nawet nie zamknąć samochodu?
Moje wiewióry donoszą, że Straż Graniczna na warszawskim lotnisku Okęcie zatrzymała 24-letniego murzyna. Sprawa nie ma jednakowoż podtekstu rasistowskiego, po prostu czarnoskóry pan próbował polecieć sobie do Toronto korzystając z cudzego paszportu. Podejrzenia mundurowych wzbudził fakt, że do kontroli paszportowej zgłosił się melatoninowo wzbogacony mężczyzna o czarnych włosach, a na zdjęciu w dokumencie figurował bladoskóry blondyn. Trzeba jednakowoż kandydatowi na Kanadyjczyka przyznać, że w swojej nieuczciwości wykazał się pewną uczciwością: po zatrzymaniu nie łgał jak pies, tylko od razu się przyznał, że nie jest Szwedem tylko Somalijczykiem, ze Szwecją ma tyle wspólnego, że ubiega się tamże o azyl, a nieudany numer z cudzym paszportem robił już wcześniej w Brukseli. Teraz za złamanie art. 275 §1 Kodeksu Karnego obieżyświat może dostać nawet 2 lata pierdla.
Pozostajemy w stolicy Najjaśniejszej, teraz jednakowoż odpuścimy sobie klimaty kryminalne, zajmiemy się politykierką. Otóż prezydent Warszawy, pan Rafałek Trzaskowski, był uprzejmy podpisać ukaz o równości płci w stołecznym urzędzie miasta. Teoretycznie wszystko pięknie i przyjebać się nie ma do czego - przynajmniej na pierwszy rzut oka. Ale znacie mnie w większości już jakiś czas i wiecie, że z czystej złośliwości lubię sobie okiem rzucić drugi raz, a czasami i trzeci - bo wtedy czasami odkrywa się naprawdę ciekawe rzeczy. Można, na ten przykład, dopatrzeć się pewnych nierówności w zatrudnianiu przez urząd - na ponad 9 tysięcy zatrudnionych osób ok. 6,5 tysiąca to kobiety, a 2,5 tysiąca to mężczyźni. No, trudno i darmo, jak równość płci przez pana Rafałka Trzaskowskiego nakazana, to równość płci - pozostaje tylko pytanie, czy prezydent zamierza przestrzegać podpisanego przez siebie ukazu i wypierdolić z roboty 2 tysiączki pań żeby przyjąć tyle samo panów? Czy też zamierza zwiększyć zatrudnienie i przyjąć do pracy 4 tysiące mężczyzn? A może jednak zamierza pierdolić świeżo podpisany przez siebie dokument, równość płci olać moczem ciepłym i parytetów nie wprowadzać? Doprawdy, ciężko powiedzieć - pan Rafałek Trzaskowski jest tak ogarnięty, że nie wiedzieć rano co mu wieczorem do łba strzeli.
A skoro już temat kobiet w pracy poruszyliśmy to niewdzięcznikiem byłbym, gdybym nie skorzystał z możliwości dojebania się do Milicji (przepraszam: Platformy) Obywatelskiej, którą sam pan Donald Tusk ofiarował. Wszyscy dobrze wiemy, że nikt obywatelom Najjaśniejszej tyle nie da, co pan Donald Tusk obieca. I proszę, jak to się pięknie sprawdza: szef Milicji (przepraszam: Platformy) Obywatelskiej własnymi ustami zapewnił, że kopsnie "babciowe" w wysokości półtora tysiaka każdej mamie, która po urlopie macierzyńskim zechce wrócić do pracy. Ale nie jednorazowo, bo to by było za chujowe - te 1500 złotych ma być wypłacane co miesiąc. Ja ten pomysł w całej rozciągłości popieram, ale tylko pod jednym warunkiem: niech ta kasa nie idzie z budżetu, tylko z prywatnych pieniędzy pana Donalda Tuska i jego współpracowników. Bo budżet Najjaśniejszej już teraz wygląda jak żaba wydymana przez wilczura*, a biorąc pod uwagę przedwyborcze obietnice rządu to kolejnym płazojebcą będzie koń. A jeśli weźmiemy pod uwagę plany dzisiejszej opozycji to, jeśli wygra ona wybory, do grona chętnych na żabie wdzięki dołączą dwa hipopotamy, nosorożec i słoń. Żaba już teraz jest fest oklejona taśmą, żeby się nie rozpukła - ale nie wiem, ile ta taśma jeszcze wytrzyma.
A swoją drogą to niesamowicie mnie wkurwiają obietnice wyborcze. "Damy to", "damy tamto", "damy sramto", "cztery Harnasie, ramka Chesterfieldów i mała pepperoni dla każdego" - tak się reklamuje w zasadzie cała scena politykierska, nie mówiąc rzecz jasna, że nawet jeśli faktycznie da, to z pieniędzy ukradzionych Polakom w podatkach, minus to, co przepierdoli na własne potrzeby lub w inny sposób zdefrauduje. W warunkach Najjaśniejszej żeby wypłacić 500 złotych na dziecko rząd musi zajebać obywatelom 700 złotych w podatkach - bo rząd nie ma własnych pieniędzy, dysponuje tylko tym, co podpieprzy obywatelom**; z tego "daje" ludziom i sam się żywi.
Osobistycznie zamiast ogólnikowego "damy to, tamto i siamto" wolałbym usłyszeć konkrety: "zlikwidujemy ten i ten podatek, tamten i owamten zmniejszymy, zlikwidujemy uprzywilejowanie niektórych grup społecznych, w gospodarce będziemy kierować się ekonomią a nie ideologią". I dopóki tego nie usłyszę to będę miał świadomość, że idąc na wybory będę zmuszony głosować na złodzieja, aferzystę, ekonomicznego tłuka, hipokrytę, szaleńca, pajaca, szmatę, zdrajcę, albo zwykłego skurwysyna - a czasami, niczym w Lotto, trafiam na kumulację. Wyjątkami na listach wyborczych są ludzie porządni, mający wiedzę i kwalifikacje do bycia politykiem - może dlatego, że polityka to gówno, a mało kto normalny z własnej woli decyduje się w gównie nurzać.
W zasadzie to mam takie małe, prywatne marzenie: chciałbym kiedyś pójść na wybory i móc ze stuprocentowym przekonaniem i absolutnie czystym sumieniem oddać swój głos na kandydata lub partię - a nie przeciwko innemu kandydatowi lub partii. I mam nadzieję, że dobre bogi dadzą mi to marzenie spełnić przed śmiercią.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* to znaczy ma naprawdę wielką dziurę
** oraz innym podmiotom płacącym podatki
Dodaj komentarz