25.07.2024 wieści z Wysp i z MKiŚ-u...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, dzieje się w tej naszej Europie a dzieje - i przestać nie chce. Nie chce mi się też przestawać przeklinać więc jeśli twa zbolała duszyczka cierpi przy słowach nieparlamentarnych to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Honorowy Wiewiór Hubert Hetmanski zwrócił moją uwagę na wydarzenia z lotniska w angielskim Manchesterze. Otóż doszło tam do zadymy z udziałem wywodzących się z Ludu Pustyni wyznawców "religii pokoju". Nie spodobało się to, rzecz jasna, zmuszonej do interwencji lokalnej policji. Ludowi Pustyni nie spodobało się natomiast to, że w interweniującym patrolu była kobieta - i zadyma rozkręciła się na nowo. W jej efekcie policjantka doznała urazu twarzoczaszki w postaci złamanego nosa, co ewidentnie nie spodobało się jednemu z jej kolegów, który leżącemu już agresorowi wyjebał dwa solidne "kujawiaczki" na łeb, a drugiemu, również powalonemu, przykurwił w papę z łapy. Widok ten, uwieczniony na filmie, to uczta dla mych oczu i miód na me zbolałe serce - oznacza bowiem, że mieszkańcy Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii nie zostali tak do końca pozbawieni jaj przez wszechogarniającą propagandę multikulti. Finalnie trójka policjantów wylądowała po całej imprezie w szpitalu, agresywny Lud Pustyni zaś w areszcie. Co jest, moim zdaniem, dziwne, bo "fiknęli" nie do zwykłych angielskich "Bobbies", tylko do pododdziału uzbrojonego w broń palną, więc na dobrą sprawę powinni wylądować albo w szpitalach z ranami postrzałowymi, albo wręcz w kostnicach.
Zarzutu braku jaj absolutnie nie można postawić Irlandczykom, którzy po raz kolejny pokazali niezadowolenie z prób relokacji nielegalnych migrantów z Ludu Pustyni i Puszczy na swój rejon. Otóż teren dawnej fabryki farb Crown Paints w Coolock miał zostać przekształcony w obóz dla nielegalnych migrantów, co mieszkańcom Éire ewidentnie się nie spodobało - i budowany obóz, wraz ze sprzętem budowlanym, jakoś tak się zapalił. Dwa razy. Przy okazji rozochoceni Irlandczycy starli się z funkcjonariuszami Gardy, czyli irlandzkiej policji. W efekcie trzech mundurowych wylądowało w szpitalu, a jednego "ogniście, choć pokojowo" (że tak nowomową polecę) protestującego zatrzymano, po czym zwolniono bez stawiania zarzutów.
No, ale starczy tych wiadomości z Wysp, czas wrócić do Najjaśniejszej, bo wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości w kwestii tego, czyje interesy reprezentuje i realizuje (nie)rząd pana Donalda Tuska, to powinna je rozwiać wypowiedź towarzyszki Arbuzicy Urszuli Zielińskiej, sekretarki* stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Otóż towarzyszka Arbuzica stwierdziła, że transportu wodnego na Odrze ni chuja nie będzie, bo to się ni chuja nie opłaca. Jak to, kurwa, jest, że Niemiaszkom transport Renem, Mozelą, Menem i Łabą, tudzież kanałami Kilońskim, Ren-Men-Dunaj, Łaba-Hawela i Wezera-Łaba się opłaca, wręcz przynosi duże zyski - a Polsce się nie opłaca? Jasne, że trzeba by poczynić pewne inwestycje, i to prawdopodobnie wcale nie małe - ale mam wrażenie, że te wydatki zwróciłyby się dość szybko, a potem to już tylko przynosiłyby, przy właściwym zarządzaniu rzecz jasna, zyski. Ale "nie da się", inwestycji teraz nie będzie, więc zysków w przyszłości też nie będzie. Nie i chuj. Terminali zbożowych w Trójmieście też nie będzie, terminal bodajże w Świnoujściu skasowany, z planów Centralnego Portu Komunikacyjnego został jakiś kadłubek, elektrownia atomowa odłożona ad acta - i jak Najjaśniejsza ma się rozwijać, skoro zarządzający nią pan Donald Tusk ze swoimi przydupasami po kolei upierdala kolejne projekty mogące przynieść w przyszłości wymierne korzyści? Bez pieniędzy to będzie chuj wielki i bąbelki, a nie rozwój. Osobistycznie odnoszę wrażenie, że obecny (nie)rząd stara się jak może żeby rozpierdolić te resztki gospodarki, które jeszcze w Najjaśniejszej zostały - zajmuje się pierdołami zamiast wziąć się do roboty. Polsce i Polakom przecież gospodarka jest niepotrzebna - wystarczy, że jest w Bundesrepublice. Ktoś w końcu musi tam zapierdalać w magazynach, na budowach, przy zbiorze szparagów i obsługiwaniu hitlerowców w domach spokojnej starości - a skoro nielegalni migranci z Ludu Pustyni i Puszczy wcale się do tych prac nie garną, to trzeba zapewnić rezerwuar siły roboczej z Polski. I osobistycznie mam wrażenie, że właśnie to stara się osiągnąć pan Donald Tusk et consortes.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* wiem, że stanowisko zajmowane przez towarzyszkę nazywa się "sekretarz stanu", ale nie chcę żeby się do mnie przyjebały feministki za nieużywanie feminatywów
Dodaj komentarz