26.10.2023B wypowiedź towarzyszki Ylvy coś-tam-jakoś-tam......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu - po raz drugi w tym ciekawym dniu. Jeszcze przed tradycyjnym "aj waj" ostrzegam, że w tej krótkiej notce polecą joby więc jeśli jeśli ranią one twą wrażliwą duszyczkę to lepiej skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Aj waj, odjebało się znowuż w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich - i to odjebało się tak, że aż mi się pejsy ze zdziwienia rozprostowały. Kojarzycie towarzyszkę Ylvę Julię Margaretę Johansson ze Sveriges socialdemokratiska arbetareparti, czyli Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej? Otóż towarzyszka Ylva Julia Margareta Johansson, obecnie pełniąca funkcję komisarza do spraw wewnętrznych eurokołchozu, powiedziała, że "wojna na Bliskim Wschodzie stwarza ogromne ryzyko wzrostu zagrożenia terrorystycznego" w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Ale to jest jeszcze mały chuj, bo tego to można się było po lewomyślnej spodziewać. Znacznie ciekawiej zrobiło się w dalszej części wypowiedzi. Otóż towarzyszka Ylva Julia Margareta Johansson, przypominam i podkreślam: komisarz do spraw wewnętrznych eurokołchozu, stwierdziła, że "terroryści mogą przybyć z falą migracyjną, ale według mnie największym zagrożeniem są już osoby tu obecne, zradykalizowane". O kurwa, prędzej bym się spodziewał jebnięcia cegłą w drewnianej synagodze niż takiej mądrości i szczerości u lewomyślnej towarzyszki z lewomyślnej Szwecji - a tu proszę, jaka niespodziewajka. Cóż to się stało, że towarzyszka Ylva Julia Margareta Johansson nagle i niespodziewanie przemówiła ludzkim głosem? Czyżby wreszcie dotarło do tej łepetynki, że migranci z Ludu Pustyni i Puszczy w jej rodzinnej Szwecji, tudzież w Niemczech, Francji, Hiszpanii, Italii i wszystkich innych krajach, które ich bezkrytycznie przyjmowały, potrafią zrobić taki pierdolnik i chujnię z kutasówą, że lokalna policja albo ledwo daje sobie radę, albo radę dawać momentami przestaje? I co się stało z tradycyjnym multikulturowym "Refugees welcome", czyżby się w konfrontacji z brutalną rzeczywistością nie osiedziało? O jakiż, kurwa, smuteczek, chyba z tej żałości nieutulonej pierdolnę sobie stakanika* pejsachówki, mrucząc pod nosem "a nie mówiłem?". A potem drugiego, tak dla dobrej miary, mrucząc "ale nie słuchaliście, cholerni lewomyślni debile". A potem trzeciego, bo moja niemal religijna niechęć do Związku Socjalistycznych Republik Europejskich zabrania mi wypijać "unijkę"**.
A jak już sobie tego trzeciego stakanika wypiję to zadam filozoficzne pytania, doskonale zresztą znając na nie odpowiedź. Będą one brzmiały: "a kto, kurwa, od lat popierał przybywanie hord tych nielegalnych migrantów z Ludu Pustyni i Puszczy do Europy?" i "a kto, kurwa, twierdził, że multikulti będzie działać?".
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* stakanik to połówka stakana, czyli można by rzec, że literatka
** "unijka" jako miara pojemności powstała z zemsty za zlikwidowanie przez szyszkowników eurokołchozu "ćwiartek", które człowiek sobie wypijał i mógł w lepszym humorze planować najbliższą przyszłość. W tych cholernych "unijkach" brakuje tej pięćdziesiątki płynnego optymizmu, co sprawia, że człowiek jakiś taki niedopity chadza, a i humor mu jakby mniej dopisuje
Dodaj komentarz