27.07.2024 kasa, ETS-y i igrzyska...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, zadziało nam się znowuż w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. A ponieważ zadziało się grubo to i grube słowa padną w tej nieco dłuższej notce - jeśli mierzi cię ich używanie lub nie czytujesz tekstów dłuższych niż nagłówki to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Na ciekawy pomysł wpadł lewomyślny niemiecki p.osioł, towarzysz Sören Pellmann z partii Die Linke, który zaapelował do Führera Bundesrepubliki, towarzysza Olafa Scholza z Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands, o natychmiastową wypłatę miliarda euro Polakom, którzy przeżyli niemiecką okupację z czasów II wojny światowej. Dawało by to, w zaokrągleniu, jakieś 4,28 miliarda złotych - czyli, na pierwszy rzut oka, całkiem niezłą furmankę kasy, biorąc pod uwagę, że liczba tych, którzy przetrwali ówczesne niemieckie porządki i dożyli do chwili obecnej nie jest jakoś specjalnie gigantyczna. Rzućmy więc okiem drugi raz: wartość dóbr zajebanych lub rozjebanych przez hitlerowców w samej Warszawie po upadku Powstania Warszawskiego jest szacowana przez pana profesora Zbigniewa Żabińskiego na niemal 350 miliardów złociszy po obecnym kursie. Trzysta pięćdziesiąt miliardów złotych strat spowodowali przodkowie naszych obecnych "przyjaciół" zza Odry w samej stolicy - i to tylko w okresie kilku miesięcy swojej działalności. W skali całej Polski straty wynikłe z II wojny światowej ocenia się, w przybliżeniu, na 6 bilionów 220 miliardów 600 milionów złotych, wliczając w to bezcenne życie ponad pięciu milionów obywateli Najjaśniejszej zabitych na frontach, zastrzelonych lub powieszonych na ulicach, zamęczonych podczas przymusowych robót, czy zakatowanych w niemieckich obozach zagłady. Te proponowane przez towarzysza Sörena Pellmanna 4,28 miliarda złotych, chociaż byłyby rzecz jasna przydatne żyjącym jeszcze ofiarom niemieckiej okupacji, są tylko kroplą w morzu tego, co Bundesrepublika powinna zapłacić Najjaśniejszej - jeśli czegoś nie poputałem w wyliczeniach to byłoby jakieś, nieco zawyżając, 0,07%. Siedem setnych procenta. Osobistycznie uważam, że Niemiaszki tanim kosztem chcą się wykpić: nic nie kosztującymi przeprosinami i sypnięciem garścią drobniaków. Osobistycznie też uważam, że o wybaczeniu Bundesrepublice będziemy mogli zacząć myśleć dopiero wtedy, gdy Najjaśniejszej zostanie zapłacone pełne odszkodowanie za niemieckie działania w latach 1939-1945 - dopiero wtedy Polacy będą mogli wybaczyć Niemiaszkom ich zbrodnie. Wybaczyć, ale nie zapomnieć.
Ojrokraci z Komisji Europejskiej się zesrali i rozpoczęli procedurę sprawdzania, czy aby Najjaśniejsza i 25 innych krajów Związku Socjalistycznych Republik Europejskich nie naruszyły eurokołchozowego prawa handlu emisjami dwutlenku węgla ETS i ETS2. Jak znam życie to pokaże się, że Polska jest, jak zwykle, winna, a takoż znajdujące się w grupie państw oskarżonych Bundesrepublika i Francja są niewinne jak wodne lilie. Tak zazwyczaj wygląda sprawiedliwość w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich: winna jest Polska, winne są Węgry, winne są inne kraje o nieco bardziej konserwatywnym nastawieniu - a państwa postępackie winne nie są. Osobistycznie odnoszę wrażenie, że większość eurokołchozowych dyrektyw powstała po to, żeby jebać, gnębić i karać wszystkich, którzy nie pierdzą zgranym chórem na komendę z Brukseli.
W stolicy Francji, Paryżu rozpoczęły nam się właśnie któreś tam z kolei letnie igrzyska olimpijskie. Osobistycznie ceremonii otwarcia nie oglądałem, ale moje zamieszkałe nad Sekwaną wiewióry były na miejscu i o kilku rzeczach mi doniosły. Już chuj tam z zakłócającym uroczystość deszczem, bo na pogodę organizatorzy wpływu nie mieli, ale z relacji moich rudokitych agentów wyłania się obraz jakiejś tragicznej lewomyślnej prowokacji. Wśród osób niosących pochodnię służącą do zapalania olimpijskiego znicza znaleźli się: pan Calvin Cordozar Broadus Junior, znany pod pseudonimami Snoop Dogg, Snoop Lion oraz Snoopzilla, melatoninowo wzbogacony amerykański raper słynący z jarania gigantycznych ilości marihuany; tudzież jakiś pierdolnięty, przebrany w kieckę wyznawca Zakonu litery T z Ludu Alfabetu, z doprawionymi gigantycznymi sztucznymi cyckami. Flaga olimpijska została dostarczona przez zakapturzoną postać popierdalającą Sekwaną na stalowym kucyku, i została powieszona do góry nogami - na górze powinny być trzy kółka, na dole dwa, a Francuzi powiesili ją odwrotnie. Ceremonię otwarcia igrzysk olimpijskich "uświetnił" także występ jakiegoś transwestyty parodiującego obraz "Ostatnia wieczerza" pana Leonardo da Vinci, gdzieś tam przewijał się jakiś udający smerfa i pierdolnięty niebieską farbką mazepa na półmisku, produkowała się jakaś Laga Dyga (a nie, przepraszam, raportująca mi to wiewióra miała z racji nadużycia motywującej orzechówki problem z napisaniem sylab we właściwej kolejności: to była Lady Gaga), wykonano marksistowski utwór "Imagine" towarzysza Johna Lennona, jawnego komunisty, który nie wiedzieć czemu robił zawrotną karierę na zgniłym kapitalistycznym Zachodzie zamiast siedzieć w kołchozie i wpierdalać suche ziemniaki w jedynie słusznym Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Do tego zaraz za reprezentacją Grecji popierdzielał sobie stateczek z reprezentacją Uchodźców, a ja, chociaż całkiem nieźle znam geografię polityczną Ziemi, dobre pół godziny straciłem nad atlasem geograficznym szukając Uchodźcolandu, Republiki Uchodźczej, Stanów Zjednoczonych Uchodźstwa, albo jakiegokolwiek innego kraju z którego mogła by ta ekipa dotrzeć - dokładnie przejrzałem obie Ameryki, Europę, Afrykę, Azję, Australię i te wysepki między ostatnimi dwoma wymienionymi kontynentami się znajdujące, zawędrowałem nawet na Antarktykę; ni chuja, wszystko jak krew w piach - nie znalazłem. Podsumowując ceremonię otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu: chujnia z kutasówą, podlana komunistyczną propagandą, politpoprawnością i włażeniem w dupę po palcu Ludowi Alfabetu, bez mydła i wazeliny. No, ale uroczystość się, chwalić bogów, skończyła, i moje wiewióry przeszły do spraw bliższych sportom: reprezentacja Holandii skarży się na chujowate wyżywienie i zakupiła sześć mikrofalówek żeby sobie własnym sumptem spyżę rychtować i nie osłabnąć z głodu na serwowanej przez gospodarzy diecie; reprezentantom Argentyny w piłce kopanej ktoś podpierdolił z szatni zegarki, biżuterię i pieniądze; kolarzom z dalekiej Australii ktoś zajebał z ich busa całą zawartość, a sam pojazd totalnie rozpierdolił. Na piłkarskim meczu reprezentacji Izraela i Mali spokój miało zapewnić tysiąc oddelegowanych do pilnowania porządku policjantów - a i tak gówno to dało, bo zaczęli szurać Palestyńczycy, którym zupełnie nie podoba się to, co się w ich ojczyźnie za sprawą IDF*-u dzieje. Osobistycznie sądzę, że ciekawe to będą igrzyska, oj ciekawe.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* Israeli Defence Force, Siły Obronne Izraela - izraelska armia, która zgodnie z nazwą służy tylko do szybkich i agresywnych działań obronnych, często prowadzonych nawet wtedy, kiedy państwo Izrael nie jest atakowane
Dodaj komentarz