29.06.2025 o wojnie hybrydowej...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, dzisiaj będzie o polityce - przedstawię wam kontrowersyjne pytanie, z którym przyszedł do mnie jeden prawowierny. W tej ciut przydługiej notce będzie sanitarna ilość wyrazów obraźliwych, jeśli jednakowoż nawet tyle to dla ciebie za wiele to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Otóż wszyscy wiemy, że Białoruś, prawdopodobnie z rozkazu Rosji, a na pewno za jej zgodą, prowadzi z Najjaśniejszą wojnę hybrydową poprzez nasyłanie na nasz piękny graj hord migrantów z Ludu Pustyni i Puszczy. Są to ludzie obcy nam kulturowo, religijnie i etnicznie, do tego zazwyczaj pierońsko roszczeniowi i agresywni. Nic więc dziwnego, że władze Najjaśniejszej starają się zablokować działania siepaczy samodzierżcy Białorusi, pana Alaksandra Łukaszenki, pędzących na granicę migrantów. Na polecenie naszych szyszkowników stanęła na granicy bariera techniczna, a nasze służby mundurowe, Straż Graniczna, policja i wojsko, niejednokrotnie ryzykując własnym zdrowiem i życiem, dwoją się i troją żeby liczba nieautoryzowanych przekroczeń granicy spadła do zera. Z Białorusią stosunki od dawna mamy napięte i mało przyjacielskie, nikogo więc nie dziwi, że na wschodniej granicy Najjaśniejszej sprawy tak właśnie wyglądają - oni nas atakują nielegalnymi migrantami z Ludu Pustyni i Puszczy, my te ataki odpieramy nie wpuszczając tychże migrantów do Polski.
A jak sprawa wygląda na zachodniej granicy Polski, tej z będącą w nami rozlicznych sojuszach Bundesrepubliką? Otóż nie ma tam płotów z drutem żyletkowym, nie ma pojazdów opancerzonych i nie ma naszych służb w pełnym oporządzeniu, niewpuszczających nieproszonych przybyszów z Ludu Pustyni i Puszczy na terytorium Najjaśniejszej. A to właśnie z tej strony do Polski dostają się nielegalni migranci, bardzo często przywożeni przez Bundespolizei. Ja rozumiem, że Niemiaszki mają u siebie duży problem z Ludem Pustyni i Puszczy, którego całe hordy nawłaziły im do kraju od 2015 roku, i to w zasadzie bez żadnej kontroli. Problemu tego rozwiązać nie umieją więc starają się go choć w części przerzucić na państwa sąsiednie, bo identyczna sytuacja jest na granicy niemiecko-belgijskiej, przez którą niemieccy policjanci przerzucają niechcianych przybyszy. Belgowie się jednakowoż błyskawicznie zorientowali, jakie buty im Niemiaszki szyją, i mieszkańcy przygranicznych miejscowości szybko sformowali się w samozwańcze patrole obywatelskie, które nieco przykróciły proceder podrzucania do Belgii kukułczych jaj. W Polsce powstała podobna oddolna inicjatywa, Ruchu Obrony Granic - i ma już na koncie pewne sukcesy. Różnica jest taka, że w Belgii ochotnicy mają wsparcie służb, a w Najjaśniejszej tak nie za bardzo - bo według moich wiewiór nasze służby dostały z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji polecenie, żeby w kwestii podrzucania przez niemiecką policję nielegalnych migrantów mieć oczy mocno przymknięte i się, kolokwialnie mówiąc, nie wpierdalać. Ministerstwo to jest zarządzane przez pana Tomasza Siemoniaka z Milicji (przepraszam: Platformy) Obywatelskiej, będącego przydupasem zajmującego fotel premiera pana Donalda Tuska, szeroko znanego ze swoich proniemieckich postaw i w dupie mającego zarówno dobro Polski, jak i dobrostan Polaków.
A teraz, po opisaniu sytuacji, przejdę wreszcie do obiecanego we wstępniaku pytania, zadanego mi przez jednego prawowiernego: czemu nasyłanie nielegalnych migrantów na Najjaśniejszą przez jeden kraj jest wojną hybrydową, a nasyłanie nielegalnych migrantów przez drugi kraj wojną hybrydową nie jest?
Mój błogosławionej pamięci dziadek, który drugą wojnę światową przeżył, po świecie podróżował, i mądrym człowiekiem był, miał takie powiedzenie: "Jak świat światem Niemiec nie będzie Polakowi bratem". A ja, obserwując sytuację zarówno na granicy Najjaśniejszej z wrogą nam Białorusią, jak i z "przyjaznymi" nam Niemcami, zacytuję słowa pana kardynała Armanda-Jeana du Plessis de Richelieu: "Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam".
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
Dodaj komentarz