29.10.2024 motoryzacji ciąg dalszy oraz...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, zadziało nam się znowuż na świecie. I to tak się zadziało, że nie byłbym sobą gdybym w sposób dosadny nie skomentował więc jeśli słowa niecenzuralne ranią twe oczęta to skończ lekturę >>>tutaj<<<. I będzie ciut dłużej, żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Pokazało się, że zwolnienia w europejskiej branży motoryzacyjnej będą zdecydowanie większe niż wspominane przeze mnie we wczorajszej notce 86 tysięcy osób. Otóż Volkswagen Group zapowiedział właśnie zamknięcie trzech swoich fabryk na terenie Bundesrepubliki, a co za tym idzie zwolnienia pracujących tamże ludzi. Wychodzi na to, że forsowane przez szyszkowników Związku Socjalistycznych Republik Europejskich "proekologiczne" zarządzenia, do spółki z wysokimi cenami energii i horrendalnymi kosztami pracy, staną chujem w gardle jednemu z największych europejskich koncernów samochodowych. Może się więc pokazać, że w dającej się przewidzieć przyszłości kierowcy pragnący kupić nowe samochody z charakterystycznymi literkami VW na masce będą mieli z tym kurewski problem. Może więc przerzucą się na tanie samochody elektryczne z Chin? A taki chuj jak słonia nos, bo naczalstwo eurokołchozu planuje wprowadzić na chińskie elektryki wysokie cła, więc albo będą one sakramencko drogie, albo nie będzie ich wcale bo się rząd Chińskiej Republiki Ludowej wkurwi i ograniczy eksport. To znaczy chiński rząd już się na Związek Socjalistycznych Republik Europejskich z lekka podkurwił za te plany celne, i w rewanżu zaczął, na tym etapie jeszcze grzecznie i delikatnie, nalegać na swoje koncerny motoryzacyjne by wstrzymały się z inwestowaniem w budowę w Europie fabryk pojazdów woltem i amperem pędzonych. Sytuacja jest, rzekłbym, dość nieciekawa, bo władze Państwa Środka mogą nacisnąć mocniej zarówno na swoich przedsiębiorców, zakazując im stawiania w eurokołchozie zakładów produkcyjnych, jak i na europejskich producentów aut, obkładając ich wyroby wysokim cłem. A wtedy zobaczymy jak na ryj wypierdala się nie tylko Volkswagen, ale także Audi, BMW i Mercedes, których 40% produktów wyjeżdża właśnie do Chin. Innymi słowy: władze Związku Socjalistycznych Republik Europejskich swoimi spierdolonymi decyzjami wpierdoliły Europę w kolejny kryzys, tym razem motoryzacyjny, i w zasadzie to w dużej mierze od dobrej woli władz Chin zależy czy z tego kryzysu uda się krajom eurojebnika szybko wyjść, czy też będą się w nim kisić aż do sądnego dnia. Osobistycznie uważam, że jakby tak pogonić od władzy wszelakich lewomyślnych, obojętne czy to czerwonych, zielonych, tęczowych, sraczkowatych czy w kratkę, i zmodernizować europierdolnik by stał się ekonomiczną Unią Europejską a nie politycznym Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich to wiatru w żagle nabrałby zarówno europejski przemysł, jak i zwykli ludzie, niemiłosiernie tłamszeni przez pojebane wymysły brukselskich towarzyszy.
Ale zostawmy na chwilę eurojebnik i wybierzmy się za Wielką Wodę, bo tam też się ciekawie zrobiło. Otóż zwykle popierający Partię Demokratyczną dziennik Washington Post ogłosił, że w zbliżających się wyborach prezydenckich w Stanach coraz mniej Zjednoczonych nie udzieli poparcia towarzyszce Kamali Harris. Osobistycznie uważam, że grubo i znacząco się porobiło: jeśli nawet lewicujący ośrodek kształtowania opinii publicznej nie chce wesprzeć kandydującej na urząd prezydenta komunistki to oznacza, że jest ona albo zbyt głupia, albo zbyt radykalna - albo zbyt głupia i zbyt radykalna. Osobistycznie uważam, że w nadchodzących wyborach prezydenckich w Stanach coraz mniej Zjednoczonych nie ma dobrego kandydata, ale zdecydowanie lepszym* jest pan Donald Trump.
A skoro już o wyborach prezydenckich zaczęliśmy to pozostańmy w temacie, ale wróćmy sobie do Najjaśniejszej. Chwilowo pewny jest start pana Sławomira Mentzena, tudzież pana Marka Jakubiaka - aczkolwiek, w mojej opinii, żaden z nich nie ma najmniejszych nawet szans na elekcję. Milicja (przepraszam: Koalicja) Obywatelska ma do wyboru dwóch kandydatów na kandydatów: pana Radosława Sikorskiego, który na prezydenta Najjaśniejszej się nadaje jak sitko do noszenia wody, oraz pana Rafałka Trzaskowskiego, który niespecjalnie radzi sobie nawet z byciem prezydentem Warszawy, więc na fotelu prezydenta Polski też raczej dobrze nie wypadnie. Konkurencyjna banda, czyli partia Populizm i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość), ma za to całą kupę pretendentów do bycia prezydentem: pana Vateusza (przepraszam: Mateusza) Morawieckiego, pana Przemysława Czarnka, pana Patryka Jakiego - że wymienię tylko tych trzech najpoważniejszych, bo tak po prawdzie to lista jest dłuższa, aczkolwiek niekoniecznie sensowniejsza. Klęska urodzaju normalnie - przy czym to tylko pozornie, bo w wyborach prezydenckich należy liczyć się nie tylko z głosami poparcia dla kandydata, ale także z elektoratem negatywnym, czyli ludźmi, którzy na danego kandydata nie zagłosują żeby nawet chuj na chuju stawał. A zarówno pan Vateusz (przepraszam: Mateusz) Morawiecki, jak i pan Przemysław Czarnek, mają wielu przeciwników, którzy prędzej by na diabła wcielonego głos oddali niż na nich. I dlatego sądzę, że jeśli pan Jarosław Kaczyński poważnie myśli o zwycięstwie swojego człowieka w wyborach prezydenckich to kandydatem tym powinien być młody i wyszczekany pan Patryk Jaki, który ma stosunkowo najmniejszy elektorat negatywny, a tym samym spore szanse na przyciągnięcie głosów ludzi niechętnych innym kandydatom. Osobistycznie wcale mnie nie cieszy perspektywa zasiadania pana Patryka Jakiego na prezydenckim stolcu, ale realna alternatywa** w postaci pana Rafałka Trzaskowskiego jest jeszcze gorsza. Innymi słowy: jak się nie obrócisz dupa i tak jest z tyłu, i wszystko wskazuje na to, że w przyszłorocznych wyborach prezydenckich znów będę zmuszony głosować nie na jakiegoś dobrego kandydata, tylko przeciwko kandydatowi chujowemu. Nihil novi sub, kurwa, sole***.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* przynajmniej dla Amerykanów
** pomijam tu alternatywy nierealne, jak pan Sławomir Mentzen, pan Marek Jakubiak, pan Beksa Lala (przepraszam: Szymon Hołownia), czy któryś towarzysz, któraś towarzyszka lub któreś towarzyszcze z Lewizny (przepraszam: Lewicy)
*** to z łaciny: nic nowego pod, lupa****, słońcem
**** słowem "lupa" starożytni Rzymianie określali zarówno wilczycę, jak i prostytutkę
Dodaj komentarz