3.01.2025 trochę o eurojebniku, trochę...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, nawywijało się znowuż w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. A ponieważ grubo się nawywijało to i grube słowa w notce padną więc jeśli masz z tym problem to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Szefowa Komisji Eurojebnikowej, towarzyszka Ursula von der Leyen, zachorzała na zapalenie płuc i z tego powodu nie nawiedzi Warszawy w związku z objęciem przez Polskę rotacyjnej prezydencji w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Aj waj, jakiż to peszek straszliwy, jestem prawie przekonany, że absolutnie wszyscy obywatele Najjaśniejszej z wielką chęcią by towarzyszkę Ursulę von der Leyen ugościli. Przypuszczam jednakowoż, że spora część tychże obywateli najchętniej ugościła by towarzyszkę Ursulę von der Leyen w, że tak średniowiecznym czeskim polecę, hladomornie* - nawet gdyby musiała się wykosztować na zbudowanie tejże, bo jakoś wyszły one z mody w architekturze i od kilkuset lat nikt ich już nie buduje. Nie wiedzieć, kurwa, czemu - stanowiły one bowiem doskonały element resocjalizacyjny, o ile mnie pamięć nie myli to żaden zamknięty w hladomornie przestępca, o ile nie zwiał przed końcem resocjalizacji, nie złamał ponownie prawa.
Stan zdrowia towarzyszki Ursuli von der Leyen nie powstrzymał jeszcze-Führera, towarzysza Olafa Scholza z Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands, od wyjebania do niej długiego i sążnistego listu. List ten jest o tyle ciekawy, że zupełnie nie brzmi jak epistoła jednego polityka do drugiego, tylko jak pismo tak zwanej "madki" do Gminnego (lub Miejskiego) Ośrodka Pomocy Społecznej. Znaczy się listy "madek" da się podsumować słowami "dej, mnie się należy, mam horom curke**", a list towarzysza Führera Olafa Scholza można podsumować słowami "dej, mnie się należy, mam horom gospodarke". Otóż jeszcze-Führer, towarzysz Olaf Scholz, chce, żeby towarzyszka Ursula von der Leyen kopsnęła mu wsparcie przemysłu metalurgicznego, wsparcie przemysłu samochodowego, dodatkowe zachęty do zakupu samochodów woltem i amperem pędzonych, oraz żeby z lekka zbastowała z biurokracją. Z tym ostatnim to ja się nawet zgadzam, bo biurokracja w krajach Związku Socjalistycznych Republik Europejskich jest koszmarem, który należałoby złapać w indiański łapacz snów (albo w cokolwiek innego, byle skutecznie) i w sposób definitywny pozbyć się go z europierdolnika. Bez biurokracji nie ma mowy o istnieniu państw, ale z nadmierną biurokracją nie ma mowy o jakiejkolwiek wolności - bo zawsze się znajdzie jakiś urzędas, który na podstawie paragrafu D, ustęp U, wjebie ci karę za nieprawidłowe wypełnienie załącznika P do druku A. I chuj go będzie obchodziło, że ty nie masz pojęcia o co chodzi, bo żeby przeczytać wszystkie wytwory innych chorych biurokratów, dotyczące tylko interesującej cię dziedziny, musiałbyś poświęcać 27 godzin dziennie przez 399 dni w roku. A że doba nie ma tylu godzin, ani rok tylu dni? No przykrość wielka jak skurwysyn, następnym razem będziesz przynajmniej wiedział co mówi paragraf D, ustęp U, na temat załącznika P do druku A - i już cię byle urzędas na tym nie przyłapie. Chyba, że biurokraci coś zmienią w ustawach albo drukach, względnie urzędas dopatrzy się, że się jebnąłeś w załączniku O do druku K, co jest karalne na podstawie ustępu U paragrafu R, podpunkty W i A.
Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands ostatnimi czasy coś kijową ma passę, może dlatego, że program mają do dupy, kadry poniżej krytyki, a politykę o kant chuja potłuc. Co w tej sytuacji robi jedna z liderek tej bandy, towarzyszka Saskia Esken? Otóż chce jak najszybszego zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, aby znów móc ciągnąć z Rosji tani gaz, bo tani gaz rozrusza mocno kulejącą ostatnimi czasy niemiecką gospodarkę. Co ciekawsze: ona ma PLAN jak to osiągnąć: otóż towarzysz Führer Olaf Scholz powinien co chwila dzwonić do pana Władimira Władimirowicza Putlera (przepraszam: Putina) i truć mu dupę, żeby zakończył inwazję - i to, zdaniem towarzyszki Saskii Esken, na pewno wystarczy. Ja rozumiem, że kryterium przynależności do Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands, podobnie jak do każdej innej lewomyślnej bandy, nie jest inteligencja - ale na litość wszystkich bogów, skoro jedna z liderek, czyli (przynajmniej teoretycznie) inteligentniejszych tamże osób, jest tak absolutnie głupia, że jak ulał pasuje do niej określenie używane często przez jedną znaną mi kiedyś Żydówkę***, to nie ma się co dziwić, że partia w sondażach dołuje jak pojebana. W sumie powinienem się nawet cieszyć, bo może po nadchodzących wyborach parlamentarnych w Bundesrepublice do władzy dorwie się ktoś mający jakiekolwiek pojęcie o ekonomii i prowadzeniu polityki, ktoś, kto wyprowadzi Niemcy z europierdolnika z jego posranymi koncepcjami społecznymi, gospodarczymi i pseudoekologicznymi - i cały ten nieudany eksperyment zwany Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich odejdzie tam, gdzie jego miejsce, czyli na śmietnik historii. Chociaż osobistycznie nie sądzę, żeby Europa miała aż tyle szczęścia. A swoją drogą to bardzo mnie ciekawi jedna kwestia: po ilu telefonach od towarzysza Führera Olafa Scholza pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin) wreszcie się wkurwi i powie "иди на хуй, дурак, и больше не звони"****.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* po francusku oubliette, po polsku loch głodowy - czyli takie miejsce, do którego wsadzało się niemilca i trzymało bez spyży aż sczezł z głodu
** pisownia możliwie zbliżona do oryginalnej
*** jakby ktoś się zastanawiał: "durna piździkwoka"
**** dla nieskładających bukw: "idź w chuj, durniu, i nie dzwoń więcej"
Dodaj komentarz