30.11.2025 ekolodzy, Zachodni i służba...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, dzieje się w tej naszej ojczyźnie a dzieje - i przestać jakoś nie chce. Pierwotnie miała to być dłuższa notka na tematy polityczne, ale ciężko mi się ostatnio ze wszystkimi obowiązkami wyrobić więc będzie skrótowo oraz, rzecz jasna, niecenzuralnie - jeśli zatem oczęta ci wypływają od kilku brzydkich słów to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Pseudoekologiczna banda "Polscy Ekolodzy" zaplanowała na zeszły czwartek masowy protest w Toruniu. Demonstracja miała się odbyć pod hasłem "Stop globalnemu ociepleniu" - i powiem wam, że nie sądziłem, że ci cali "Polscy Ekolodzy" cokolwiek osiągną. A tu niespodziewajka jak sam skurwysyn - spęd się jeszcze nie zaczął, a już musiał zostać odwołany, bo w Toruniu najebało śniegu. To się nazywa skuteczność!
Ale zostawmy już tematy humorystyczne, bo teraz się ciut poważniej zrobi. Otóż zajmujący fotel premiera pan Donald Tusk był uprzejmy uroczyście ogłosić i pochwalić się, że właśnie zakończyła się przebudowa dworca kolejowego Warszawa Zachodnia. Zapomniał przy tym wspomnieć, że zaczęła się ona nie za jego kadencji, tylko za rządów partii Populizm i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość). Ponadto moje lokalne wiewióry odwiedziły ten rzekomo skończony dworzec i stwierdziły, że no tak, niby jest skończony, ale a to winda jeszcze nieczynna, a to gdzieniegdzie brak tabliczek informacyjnych, a przed dworcem jak był pierdolnik, tak dalej egzystuje. Znaczy się szef obecnego (nie)rządu był uprzejmy pochwalić się zakończeniem niezakończonej jeszcze inwestycji, do tego rozpoczętej i w dużej części sfinansowanej przez poprzednia ekipę rządzącą. Osobistycznie się zastanawiam: czy ktoś mający choćby resztki inteligencji wierzy jeszcze w słowa pana Donalda Tuska? Bo mam takie wrażenie, że szef obecnego (nie)rządu przez większość czasu łże, oszukuje, wciska kit lub nawija makaron na uszy. Osobistycznie mam zresztą doskonały sposób na odróżnienie, czy pan Donald Tusk mówi prawdę, czy też kłamie - otóż zaobserwowałem, że jak kłamie to porusza ustami.
Moje wiewióry donoszą, że od przyszłego roku wzrośnie składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Obecnie minimalna wysokość składki zdrowotnej to 314,96 złotych, od nowego roku będzie to już 432,54 ziko. Czyżby oznaczało to, że obecny (nie)rząd wziął sobie do serca sprawę chronicznego niedofinansowania publicznej służby zdrowia i postanowił pochylić się nad losem pacjentów, których szpitale odsyłają z powodu braku finansowania ich usług przez Narodowy Fundusz Zdrowia? Osobistycznie uważam, że tak mógłby pomyśleć tylko wyjątkowo naiwny optymista, na ten przykład taki, który uwierzył w słowa zajmującej do niedawna stołek ministra zdrowia pani Izabeli Leszczyny z Milicji (przepraszam: Platformy) Obywatelskiej, która przecież twierdziła, że za rządów jej bandy problemy w służbie zdrowia znikną "jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki". Ale albo pani Izabela Leszczyna okazała się chujową magiczką, która nawet zaklęcia "Medicus Reparo" rzucić nie umie, albo też jej następczyni, pani Jolanta Sobierańska-Grenda, z magią sobie nijak nie radzi, albo też kłopoty opieki zdrowotnej w Najjaśniejszej są wrednymi antyrządowymi skurwysynami, które w dupie mają starania ministrów. Osobistycznie uważam, że do naprawy systemu opieki zdrowotnej żadna magiczna pałeczka tudzież ruchy ręki i jakieś jęki potrzebne nie są, bo to nie konkurs masturbacji. Do poprawy sytuacji przydało by się raczej zainwestowanie solidnych pieniędzy - ale skąd je wziąć, jak w budżecie chujem wieje a obecny (nie)rząd nie śmierdzi groszem, tylko Chateau de Blaga?
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
Dodaj komentarz