4.04.2024 cud mniemany i głupota...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, narobiło nam się znowuż na świecie. Z góry uprzedzam, żeby nikt później pretensji nie wnosił - w dzisiejszym wpisie wystąpią słowa wulgarne więc jeśli ci to przeszkadza to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Potwierdziła się stara prawda, że nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg. Do tej pory praktycznie się nie zdarzało, żeby z łaski Prezesa i woli ludu prezydent Najjaśniejszej, pan Andrzej Duda, mówił jednym głosem z premierem obecnego (nie)rządu, panem Donaldem Tuskiem. Cóż to za cud się wydarzył, co tak połączyło niedawnych przeciwników? Częściowo śmierć błogosławionej pamięci pana Damiana Sobola, wolontariusza dostarczającego spyżę do Strefy Gazy (pisałem o sprawie w notce z 2 kwietnia), ale zdecydowanie bardziej wypowiedź pana Ja’akowa Liwne, ambasadora Izraela w Najjaśniejszej. Osobistycznie uważam, że pan Ja’akow Liwne zachował się nie jak dyplomata, a jak ostatni skurwiel - i zdecydowanie nie będę się dziwił, jeśli po jego wypowiedzi wzrosną w Polsce tendencje antysemickie. Patrząc jednakowoż z innej strony to kto wie, czy za jakiś czas obywatele Najjaśniejszej nie uznają jednak pana Ja’akowa Liwne za cudotwórcę i nieomal bohatera narodowego - w końcu mało komu udało się poważnie zwaśnionych Polaków pogodzić tak, że zgodzili się w jakiejś kwestii.
Rozmaite Arbuzy*, tudzież inni pseudoekolodzy, za chujskiego boga nie rozumieją, czemuż to rolnicy, jak cały Związek Socjalistycznych Republik Europejskich długi i szeroki, tak zaciekle protestują przeciwko narzucanemu przez szyszkowników eurokołchozu Zielonemu Gułagowi (przepraszam: Ładowi). Zielony Gułag (przepraszam: Ład) w imaginacjach tych samozwańczych obrońców przyrody jest jedyną, niepowtarzalną szansą na ocalenie planety przy jednoczesnym zapewnieniu rolnikom większego dobrobytu - a tępe chłopstwo nie jest w stanie tego pojąć swoimi ograniczonymi rozumkami. Głupi wieśniacy nie rozumieją, że wszystkie planowane przez naczalstwo eurokołchozu ukazy są wprowadzane między innymi dla ich własnego dobra. Koncepcje takie świadczą tylko i wyłącznie o kompletnym nieuctwie wygłaszających je pseudoekologów, bo nikt mający choćby minimalne pojęcie o uprawie ziemi nie powie, że zakaz stosowania nawozów sztucznych i środków ochrony roślin sprawi, że praca rolników będzie dużo łatwiejsza, przyjemniejsza, tudzież zapewniająca wyższe plony przy mniejszym nakładzie pracy. A lewomyślni debile dokładnie tak sądzą. Czasami mam wrażenie, że wszyscy ci pseudoekolodzy chcieliby cofnąć ludzkość w rozwoju do początków epoki brązu, zachowując jednak przy tym ajpady, instagramy i sojowe latte ze starbunia - a tego się, kurwa, po prostu nie da zrobić. Albo pierwotne społeczności plemienne z prymitywną lecz przyjazną naturze agrotechniką, albo współczesne społeczeństwo, stechnicyzowane i wywierające wpływ na planetę - tertium non datur**.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* czyli ci, co z zewnątrz są Zieloni, a w środku czerwoni
** to po łacinie, dosłownie oznacza "trzecie nie będzie dane", co bardziej poetycko, chociaż może nieco zbyt politycznie, można przetłumaczyć na "trzeciej drogi nie będzie"
Dodaj komentarz