4.06.2025 o prądzie i polityce...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, ponieważ z grubsza obrobiłem się z opisywaniem i komentowaniem ostatnich wydarzeń z Najjaśniejszej to czas byłby najwyższy zwrócić swe oczy na Europę bo tam znowuż się cuda na kiju zadziały. Tradycyjnie ostrzegam, że przy czytaniu tej notki twój diabeł stróż będzie się szeroko uśmiechał z racji na występujące w niej niepiękne słownictwo więc jeśli nie chcesz mu sprawić radości to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Powiedzcie mi, moi drodzy, jak to jest: Ukraina od lat walczy z kacapską nawałą a mimo tego produkuje tyle prądu, że nie dość, że jej starcza na zasilanie całego państwa wraz z pionem wojennym, to jeszcze eksportuje go do Najjaśniejszej, która akurat żadnej wojny nie toczy i jest członkiem podobno bogatego, najlepiej rozwiniętego i najbardziej ekologicznie uświadomionego związku państw. Jak to, kurwa jest, że napadnięta przez potężnego sąsiada i bidna jak mysz kościelna Ukraina bezproblemowo wysyła do zdecydowanie bogatszej Najjaśniejszej całą kupę woltów, amperów i kilowatogodzin? Jak to jest, że najświatlejsze naczalstwo Związku Socjalistycznych Republik Europejskich nie potrafiło przewidzieć tego, o czym trąbili ludzie zarówno z branży energetycznej, jak i z energetyką nijak nie związani: że opieranie się na odnawialnych źródłach energii jest kretynizmem bo wystarczy brak słońca w połączeniu z flautą* i zarówno wiatraczki, jak i panele fotowoltaiczne, będzie można sobie co najwyżej w dupę włożyć, a nie użyć ich do generowania energii elektrycznej. I proszę bardzo: w poniedziałek w Najjaśniejszej słowo ciałem się stało, prądu zabrakło i gdyby nie awaryjny import z Ukrainy to bylibyśmy w ciemnej, nomen omen, dupie. Woltów i amperów zabrakło mimo tego, że udział odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym jest u nas stosunkowo mały - aż strach pomyśleć jak częste byłyby takie sytuacje gdyby Najjaśniejsza całą swą energetykę oparła na słoneczku i wiaterku. Osobistycznie uważam, że albo Polska będzie serdecznie pierdolić w dupę wytyczne eurokołchozowych szyszkowników dotyczące odchodzenia od węgla i tenże węgiel kotłować w elektrociepłowniach, albo już, na-ten-kurwa-tychmiast, wybuduje sobie kilka elektrowni jądrowych - bo w innym przypadku za cholerę nie da rady zapewnić odbiorcom stabilnego zasilania przy użyciu wyłącznie wiatraków i paneli słonecznych. Zużycie prądu rośnie i nic nie wskazuje na to, żeby miało się coś w tym względzie zmienić - a produkcja albo utrzymuje się na tym samym poziomie, albo wręcz spada. Co tu, kurwa, może pójść nie tak?
A skoro już temat paneli poruszyliśmy to zerknijmy sobie na najnowsze wieści z Brukseli, które przyniosły mi moje tamtejsze wiewióry. Otóż naczalstwo naszego kochanego eurokołchozu usilnie pracuje nad całkiem nowymi zaleceniami dotyczącymi pomienionych paneli fotowoltaicznych. Pokazało się właśnie, że takie panele starsze niż dekada już nie są ekologiczne i cacy, tylko są be - a co za tym idzie mają być, według planów szyszkowników, objęte dodatkową i obowiązkową opłatą ekologiczną, którą będą musieli uiścić ich właściciele. Dziękuję, nie mam więcej pytań - skoro dałeś się wychujać arbuzowej propagandzie i zainwestowałeś w rzekomo ekologiczne i ekonomiczne źródło zasilania to trzeba cię, naiwna owieczko, dodatkowo ogolić, żebyś za dużo nie zaoszczędził.
A na koniec lekki akcent humorystyczny: otóż jedna z liderek szwedzkich liberałów, pani Nyamko Ana Sabuni, stwierdziła, że Najjaśniejsza i Węgry nie pasują do Europy i powinny zostać wyjebane ze Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. A gdzie w tym akcent humorystyczny? Otóż pani Nyamko Ana Sabuni urodziła się w Republice Burundi** w rodzinie kongijskiego imigranta - i jest melatoninowo bardzo mocno wzbogacona. Ujmę to tak: w melatoninowo zubożonych częściach Europy, takich jak Najjaśniejsza czy Węgry, rzucałaby się w oczy jak ślepy na pokazie dup. Moim zdaniem pani Nyamko Ana Sabuni do Europy pasowałaby świetnie - gdyby tylko wszyscy Europejczycy wzrok i słuch stracili.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* dla osób niepoznajomionych z terminologią żeglarską: brak wiatru
** taki kraj we wschodniej Afryce
Dodaj komentarz