4.12.2022 rasizm, seksizm i sztuka...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, dzieje się na świecie. Dziś będzie wulgarnie, rasistowsko i seksistowsko więc jeśli ci to nie leży to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Rasizm, rasizm wszędzie, zwariowało oszalało moje serce - że tak sparafrazuję tekst piosenki "Lato" Formacji Nieżywych Schabuff. A gdzie tym razem lewomyślni go dostrzegli? A tu zaczyna się zabawa, bo dostrzegli go w nazwie choroby. Ale zacznijmy sobie od początku, żeby wszystko należycie wyklarować. Otóż w 1958 roku kilka małp trzymanych w niewoli w celach badawczych zapadło na chorobę przypominającą ospę. Naukowcy tym razem podumali logicznie* i nazwali nowo odkrytą przypadłość małpią ospą - co jest całkowicie logiczne, jako że choróbsko przypominało ospę i dotykało małp. Pierwotnie zaraza nie przenosiła się na człowieka, dopiero po 12 latach odpowiedzialny za nią wirus Orthopoxvirus z rodziny Poxviridae zmutował i zaczął atakować ludzi. Dalszą część historii możemy pominąć, bo nie jesteśmy na wykładzie z medycyny - i przejdziemy sobie od razu do meritum. Otóż jakiś lewomyślny bezmózg stwierdził, że skoro zaraza wywodzi się z Afryki to jej nazwa na pewno odnosi się do zamieszkujących tenże kontynent murzynów. A ponieważ głupota szerzy się najszybciej to tę opinię zaczęła podzielać cała masa innych lewomyślnych spod znaku tolerancjonizmu, antyrasizmu i naprawiania krzywd zarówno realnych, jak i wyimaginowanych. A tępe misie ze Światowej Organizacji Zdrowia zamiast powiedzieć powiedzieć lewomyślnym żeby się z lekka jebli w główki na odmółkę bo wirus ma pochodzenie odzwierzęce i z rasizmem, tudzież stygmatyzacją, nie ma nic wspólnego - to zmieniły nazwę, teraz więc nie mamy już małpiej ospy tylko mospę**. Osobistycznie sądzę, że w tym konkretnym przypadku to lewomyślni popisali się rasizmem: uznawanie, że wszystko z małpą w nazwie odnosi się do murzynów jest skrajną formą formą rasizmu. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że tolerancyjni tolerancjoniści od antyrasizmu i naprawiania krzywd realnych i wyimaginowanych nigdy nie natkną się na twórczość pana Jana Brzechwy, tudzież pana Aleksandra Fredry - bo zaraz by poszły petycje o zmianę treści wierszy "Małpa"*** oraz "Małpa w kąpieli"****.
A jak już temat lewomyślnych poruszyliśmy to zerknijmy sobie do Warszawy, bo tamże się pokazało, że psychofeministce wszystko się z chujem kojarzy. Jakiś czas temu na fotel dyrektora warszawskiego Teatru Dramatycznego miała wskoczyć z lekka pierdolnięta w międzyusze towarzyszka Monika Strzępka, na której intronizację przyniesiono do teatru rzeźbę cipy. Wojewoda mazowiecki, pan Konstanty Radziwiłł, jednakowoż stwierdził, że chociaż artysta może wykazywać się pewną dozą szaleństwa, to jednak dyrektor teatru powinien być z grubsza zdrowy psychicznie - i ostatecznie towarzyszka Monika Strzępka dyrektorką nie została, musiała się zadowolić stanowiskiem doradczyni do spraw artystycznych. Pokazało się, że racja była po stronie urzędnika, o czym świadczy wypowiedź towarzyszki niedoszłej dyrektorki. Otóż w jednej z radiostacji udzieliła ona wywiadu, w którym narzekała, że otaczają ją chuje. Nie wypowiadała się jednakowoż w tak nieelegancki sposób o swoich współpracownikach, tudzież innych rodakach, ani nawet o swoim życiu seksualnym - towarzyszka Monika Strzępka po prostu tak widzi otaczającą ją rzeczywistość. Pałac Kultury - prężący się kutas; hotel Marriott - stojąca pała; topola - twardy atrybut męskości. Nie chcę nawet myśleć, co towarzyszka Monika Strzępka czuje na widok pociągów Szybkiej Kolei Miejskiej wjeżdżających do tunelu średnicowego przy stacji Warszawa Powiśle, tudzież na widok zafoliowanego ogórka na sklepowej półce, względnie na widok słupków uniemożliwiających kierowcom nieprawidłowe parkowanie na chodnikach. Aż dziwne, że na widok wody tryskającej z fontanny nie wrzeszczy o ejakulacji, epatowaniu męską seksualnością i poniżaniu kobiet zmuszonych do patrzenia na te bezeceństwa. Zdumiony wręcz jestem, że towarzyszka Monika Strzępka nie protestuje przeciwko napojom w butelkach: przecież niewolnice patriarchatu najpierw biorą coś twardego, o wydłużonym kształcie, do ręki, później do ust, aby wreszcie wypić to, co wypłynie ze środka - i jeszcze są z tego zadowolone. Skandal, seksizm, mizoginia, męska dominacja, maczyzm oraz faszyzm - i to w czystej postaci.
Osobistycznie sądzę, że towarzyszka Monika Strzępka powinna w trybie pilnym skorzystać z pomocy psychiatry - co prawda nie jestem specjalistą od chorób psychicznych, ale mam wrażenie, że chujowidzenie***** da się wyleczyć. Albo przynajmniej załagodzić objawy na tyle, żeby towarzyszki Moniki Strzępki nie atakowały zewsząd wzwiedzione kindybały, czające się pod postacią budynków, drzew, pojazdów czy elementów małej infrastruktury. Załagodzić przynajmniej do tego stopnia, żeby towarzyszka Monika Strzępka nie musiała w miejscu pracy, do którego mogą wszakże przyjść także nieletni, stawiać rzeźby cipki, mającej chronić przed występnymi zakusami kutasowieżowców, chujodrzew, prąciowozów i innych, atakujących zjebane międzyusze towarzyszki, obiektów.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* co nie zawsze im wychodzi. Za przykład nielogiczności naukowców może, na ten przykład, służyć bazylozaur. Otóż skamieniałe szczątki tego stworzenia wykopywano już w XIX wieku, a pan doktor Richard Harlan, który był uprzejmy je oglądać, orzekł, że należą do długiego na 45 metrów gada morskiego i nadał im nazwę królewskiego jaszczura (od greckich słów βασιλευς basileus „król” i σαυρος sauros „jaszczurka”). Bazylozaur finalnie okazał się dorastającym do 20 metrów metrów ssakiem z rzędu waleni.
** tak można przetłumaczyć zmianę nazwy z "monkeypox" na "mpox"
*** zakładam, że wszyscy znają, ale tak dla przypomnienia:
"Małpy skaczą niedościgle,
Małpy robią małpie figle,
Niech pan spojrzy na pawiana:
Co za małpa, proszę pana!"
**** zakładam, że wszyscy znają, ale tak dla przypomnienia:
"Rada małpa, że się śmieli,
Kiedy mogła udać człeka,
Widząc panią raz w kąpieli,
Wlazła po stół - cicho czeka.
Pani wyszła, drzwi zamknęła;
Małpa figlarz - nuż do dzieła!
Wziąwszy pański czepek ranny,
Prześcieradło
i zwierciadło -
Szust do wanny!
Dalej kurki kręcić żwawo!
W lewo, w prawo,
Z dołu, z góry,
Aż się ukrop puścił z rury.
Ciepło - miło - niebo - raj!
Małpa myśli: „W to mi graj!”
Hejże! Kozły, nurki, zwroty,
Figle, psoty,
Aż się wody pod nią mącą!
Ale ciepła coś za wiele…
Trochę nadto… Ba, gorąco!…
Fraszka! Małpa nie cielę,
Sobie poradzi:
Skąd ukrop ciecze,
Tam palec wsadzi.
„Aj, gwałtu! Piecze!”
Nie ma co czekać,
Trzeba uciekać!
Małpa w nogi,
Ukrop za nią - tuż, tuż w tropy,
Aż pod progi.
To nie żarty - parzy stopy…
Dalej w okno!… Brzęk! - Uciekła!
Że tylko palce popiekła,
Nader szczęśliwa.
Tak to zwykle małpom bywa."
***** znaczy dostrzeganie wszędzie kształtów fallicznych
Dodaj komentarz