5.02.2023 radiowozy, czołgi i seks...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, znowuż się zadziało na świecie. Od razu uprzedzam, że znów będą słowa niecenzuralne więc jeśli drażnią one twe oczęta to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Policja w Najjaśniejszej nie ma ostatnimi czasy dobrej passy. Moje małopolskie wiewióry dotarły do informacji, że tamtejsi funkcjonariusze mają poważny problem - chociaż teoretycznie dysponują flotą 1551 pojazdów, to w praktyce 326 z nich jest wyłączonych z użytkowania ze względu na stan techniczny. W części przypadków jest to spowodowane poważniejszymi usterkami, ale spora część to pierdoły, które teoretycznie można by usunąć w kilkanaście minut. Przeszkodą są jednak procedury: na niesprawną część trzeba złożyć zapotrzebowanie, zapotrzebowanie musi być sprawdzone i podpisane przez tzw. "czynniki wyższe", muszą się znaleźć na nie środki finansowe, wreszcie samochód musi trafić do warsztatu, który zamówi potrzebną część i zamontuje ją w pojeździe. Taka procedura sprawia, że na wymianę głupiej żarówki w samochodowym reflektorze można czekać nawet trzy tygodnie. Jakby ktoś się motoryzacją nie interesował to fizycznie można samemu wykonać taką naprawę dosłownie w kilka minut. Naprawy bardziej skomplikowane to już nie jest kwestia tygodni, ale miesięcy. Żeby było jeszcze ciekawiej: niektóre samochody małopolskiej policji są sprawne, ale jeździć nie mogą - nie mają bowiem zrobionych obowiązkowych badań technicznych więc nie są dopuszczone do ruchu. Ma to zapewne związek z brakiem pieniędzy - moje wiewióry rezydujące w okolicach ulicy Mogilskiej 109, gdzie mieści się Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie, donoszą, że jej (komendy, nie ulicy) długi sięgają trzech milionów złotych.
Opuszczamy teraz Najjaśniejszą i wybieramy się z gospodarską wizytą do naszych zachodnich sąsiadów. Otóż Führer Bundesrepubliki, towarzysz Olaf Scholz z Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands zgodził się na wysłanie wojującym z rosyjskimi agresorami Ukraińcom czołgów. Teoretycznie wszystko jest pięknie, ale... Ale zawsze jest jakieś cholerne "ale" i gdyby teoria zgadzała się z praktyką to bym się tematem nie zajmował. Otóż Niemiaszki wyślą na front czołgi, ale nie nowoczesne Leopardy 2, tylko Leopardy 1 - czyli sprzęt starszy, zmagazynowany i nie będący w służbie. A wyślą jak przywrócą go do jakiej takiej sprawności, co może zająć trochę czasu. Oraz, rzecz jasna, jak naruchają do nich amunicję gdyż Leopardy 1 wyposażone są w półautomatyczne armaty L7 A3 kalibru 105 milimetrów, który to w armiach należących do Paktu Północnoatlantyckiego został zastąpiony przez skuteczniejszą amunicję 120 mm. Osobistycznie jestem ciekawy kiedy te Leopardy dotrą na Ukrainę - i na ile ich działa będą skuteczne przeciwko pancerzom rosyjskich czołgów. Cała sytuacja niepokojąco zaczyna mi przypominać wspomnienia pewnego weterana Panzerwaffe, który za czasów II wojny światowej był kierowcą niemieckiego czołgu Panzerkampfwagen VI Ausf. B Tiger II i uczestniczył w walkach z alianckimi czołgami M4 Sherman we Francji. Otóż w czasie wywiadu zapytano byłego pancerniaka, czy wolałby służyć w swoim Königstigerze, czy w amerykańskim Shermanie. Niemiecki weteran popatrzył z politowaniem na pytającego jak na ostatniego kretyna i powiedział: "Panie, w czasie jednej z bitew mój czołg został trafiony przez Shermany 17 razy i ani jeden pocisk nie przebił pancerza". Pozostaje tylko mieć nadzieję, że niemieckie Leopardy w Siłach Zbrojnych Ukrainy będą miały lepszą skuteczność przeciwko rosyjskim czołgom niż miały amerykańskie Shermany* przeciwko niemieckim Tygrysom.
Pozostajemy w klimatach okołomilitarnych, ale teraz przeniesiemy się na Ukrainę, a tak konkretnie to do Melitpola. Miasto to jest okupowane przez rosyjskich agresorów. Trafiła do niego kremlowska propagandystka, pani Olga Zenkowa, pracująca dla telewizji NTV, zamierzając nakręcić kolejny stek bzdur gloryfikujący kacapskich sołdatów oraz ich sojuszników za wprowadzanie "ruskiego miru". Wraz ze swoim kamerzystą, panem Artemem Epifanowem, zrobiła sobie jednakowoż przerwę w nagrywaniu bredni na temat wojskowych przewag dzielnych moskwicinów, z narażeniem życia walczących z ukraińskimi nacjonalistami i faszystami oraz wspierającymi ich najemnymi bandami żołdaków z krajów Paktu Północnoatlantyckiego - i oboje poszli do lokalnej restauracji "Woroncowski" aby opierdolić coś na ciepło i wypić herbatę. Mieli jednakowoż pecha, gdyż do knajpy weszło sobie kilku wspierających moskali Czeczenów ze 141 Specjalnego Pułku Zmotoryzowanego imienia Bohatera Federacji Rosyjskiej Achmata-Chadży Kadyrowa. Doszło do drobnego nieporozumienia - pan kamerzysta zebrał solidny wpierdol a pani reporterka zaczęła uprawiać dość spontaniczny i zupełnie niedobrowolny seks z ośmioma kadyrowcami po kolei, w tym z niejakim Hasanem Ibrahimovem, prywatnie siostrzeńcem Szefa Republiki Czeczeńskiej**, pana Ramzana Achmatowicza Kadyrowa. Zgwałcona reporterka poskarżyła się swoim pracodawcom z NTV, ci poskarżyli się do działającego przy administracji pana Władimira Władimirowicza Putlera (przepraszam: Putina) Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, który z kolei poprosił o wyjaśnienie sprawy okupacyjne władze wojskowe obwodu zaporoskiego, władze cywilne, a także samozwańczego szefa lokalnej administracji, pana Jewgienija Balickiego. Wszyscy solidarnie stwierdzili, że oni tę sprawę serdecznie pierdolą w dupę i wyjaśniać jej nie zamierzają, żeby nie drażnić chłopaków z batalionu Achmat i nie pogarszać stosunków rosyjsko-czeczeńskich. Osobistycznie uważam, że poniekąd nawet mają rację nie chcąc zgłębiać tematu - aczkolwiek z zupełnie innych powodów. Już w II wieku n.e. pan Gnaeus Domitius Annius Ulpianus stwierdził, że "volenti non fit iniuria"*** - i ja jestem dokładnie tego samego zdania. Pani Olga Zenkowa sama chciała pojechać w miejsce niebezpieczne, doskonale wiedząc, że ryzykuje własną dupą - więc pretensje o to, że coś jej się w tę dupę stało, może mieć wyłącznie do siebie. Nie usprawiedliwiam tutaj, rzecz jasna, czeczeńskich umundurowanych bandytów - za pobicie i gwałt każdy z nich powinien zostać ukarany. Osobistycznie uważam, że najlepiej przy pomocy energicznego kontaktu rozpędzonej gazrurki z prawym przedramieniem za to pierwsze, i brzytwy oraz wielkiego wibratora za to drugie. A dla propagandzistów, dziennikarzy, celebrytów i influencerów mam całkowicie darmową radę: aby zmniejszyć ryzyko ujebania przez mrówki wystarczy nie zbliżać się do mrowiska.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* nie dotyczy Shermanów przerobionych przez Brytyjczyków na wersję Firefly, które dzięki zmianie armaty na brytyjską 17-funtówkę (i kilku innym modyfikacjom) mogły nawiązać w miarę równorzędną walkę z hitlerowskim sprzętem pancernym
** naprawdę ma takie stanowisko
*** dla nieobytych z łaciną: chcącemu nie dzieje się krzywda
Dodaj komentarz