6.04.2025 (nie)rządowa ekonomia, żarło...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, zadziało nam się znowuż w Najjaśniejszej. I to tak się zadziało, że nie byłbym sobą gdybym ten bajzel w sposób kulturalny opisał i skomentował - a że jestem sobą to jeśli masz alergię na wulgaryzmy to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Na początku notki zrobimy sobie mały eksperyment: otóż wyobraźcie sobie, że macie dwie piekarnie: jedną bliżej domu, drugą dalej. Pierwsza z nich sprzedaje chleb taniej, druga drożej - ale oba są w zasadzie identyczne w smaku. Kupicie sklep w pierwszej, bliższej i tańszej, czy w drugiej, dalszej i droższej? Logicznie myśląc należałoby wybrać piekarnię tańszą i bliższą, bo po cholerę płacić więcej i dylać dalej. Co więc podkusiło pana Michała Kołodziejczaka z Milicji (przepraszam: Koalicji) Obywatelskiej, pełniącego funkcję wiceministra rolnictwa i rozwoju wsi, żeby sądzić, że ludzie wybiorą piekarnię dalszą i droższą? Chuj jeden wie, bo ja nie. Otóż pan wiceminister Michał Kołodziejczak stwierdził ostatnio, że Najjaśniejsza powinna od Ukrainy kupić lub wydzierżawić port w Odessie, aby z tegoż portu wysyłać swoje zboże w świat daleki i szeroki. Pan Michał Kołodziejczak ewidentnie nie wziął pod uwagę, że polskie zboże, produkowane zgodnie z rozmaitymi, często popierdolonymi, eurokołchozowymi normami, dodatkowo obciążone większymi niż u naszego wschodniego sąsiada kosztami pracy, i muszące do portu w Odessie podróżować dalej, będzie sporo droższe od tego ukraińskiego - a co za tym idzie zdecydowanie mniej atrakcyjne dla odbiorców z, dajmy na to, Afryki. Innymi słowy: po jakiego chuja rząd, na ten przykład, kenijski miałby płacić o, powiedzmy, 20% więcej za zboże sprowadzane z Polski, skoro może płacić mniej za zboże ukraińskie? Sami chyba przyznacie: sensu ni logiki w tym nie ma. Idąc dalej tym tokiem myślenia: skoro ze względów ekonomicznych nie ma sensu eksportować polskiego zboża przez Ukrainę to po jaką zarazę Najjaśniejsza ma od Ukrainy wynajmować lub kupować port w Odessie? Przecież to się kupy nie dzierży. Osobistycznie uważam, że na tak popierdzieloną koncepcję mógł wpaść albo jakiś śniegowy koleżka*, albo ktoś, kto w dupie ma zagadnienia ekonomiczne Polski, tudzież troskę o stan jej finansów. I taki ktoś, niejeden zresztą, zasiada w (nie)rządzie Najjaśniejszej.
Tęgie głowy tego kalibru mamy nie tylko w (nie)rządzie. Taki, na ten przykład, pan Marcin Wiącek, pełniący obecnie funkcję (niedo)Rzecznika Praw Obywatelskich, pierdolnął do pana Adama Bodnara, ministra (nie)sprawiedliwości w obecnym rządzie, epistołę, w której skarżył się, że więźniowie są chujowo karmieni. Z zarządzanego przez pana Adama Bodnara resortu nadeszła odpowiedź, że przyjrzą się sprawie i poprawią skazanym warunki żywieniowe. Może jeszcze, kurwa, szampanem będą ich poić, kawior i foie gras serwować? Jako płacący na utrzymanie tychże więźniów podatnik osobistycznie sądzę, że skazańcy, a już zwłaszcza ci, którzy popełnili ciężkie przestępstwa, powinni dostawać wodę i suchy chleb, ewentualnie trochę cebuli lub kiszonej kapusty żeby im szkorbut zębów nie wpierdolił**. Jednakowoż jestem w stanie zrozumieć chęć pana Adama Bodnara do poprawy losu kiblujących w pierdlach, bo mam takie dziwne wrażenie, że po oderwaniu od koryta obecnej władzy i powrocie do rządów partii Populizm i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość) wzmiankowany pan Adam Bodnar powiększy liczbę klientów zakładów penitencjarnych w Najjaśniejszej - i to raczej nie sam, a w dość licznym towarzystwie swoich kumpli z Milicji (przepraszam: Koalicji) Obywatelskiej. Widocznie na przyszłość chce sobie zapewnić lepsze warunki.
A na wielką, przynajmniej według niektórych przeciwników słusznie minionego rządu bandy pana Jarosława Kaczyńskiego, tragedię nieomal narodową, czyli upierdolenie farbą w spraju płotu chaty pana Jerzego Owsiaka, to mi się nie chce klawiatury zużywać. Gdy bydło spod znaku czerwonej błyskawicy ujebywało farbami drzewa, przystanki i elewacje budynków, w tym kościołów i zabytków - wszyscy oni mieli dupy na sztywno zawarte, jakby nic się nagannego nie działo. Ledwo ktoś panu Owsiakowi ogrodzenie umazał - kwik się podniósł jakby w przemysłowej chlewni pożar wybuchł.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* znaczy bałwan
** bo na pewno by się domagali odszkodowania od państwa
Dodaj komentarz