6.06.2024B i jeszcze o tematach okołogranicznych......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu - po raz drugi w tym złym dniu. Aj waj, ja was bardzo przepraszam, ale ulało mi się i bluzgać będę plugawie, bo akuratnie mnie chuj ciężki strzela przy czytaniu kolejnych okołogranicznych wieści - jeśli nie chcesz czytać rzucania mięchem to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Ja rozumiem, że osoby lewomyślne, zwłaszcza te młode, nie słyną z nachalnej inteligencji, ale, kurwa, bez przesady. Młoda Lewizna (przepraszam: Lewica) autorytatywnie się wypowiedziała, że nie daje zgody na wykorzystanie przez żołnierzy broni w czasie pokoju; zadała również pytanie, czy politycy będą ślepo bronić wojskowych, którzy (i tutaj pierdolnę cytacik) "niezaprzeczalnie naruszyli swoje uprawnienia". Po pierwsze, primo: Młoda Lewizna zgodę może wydać co najwyżej owsikom, na wiercenie się w jej własnych dupach - a i tak owsiki tę zgodę będą miały w odwłokach. Po drugie, primo*: do użycia broni przez formacje uzbrojone musi być spełniony co najmniej jeden punkt z pięciu wymienionych w ustawie, a tym przypadku spełnione były cztery. I po trzecie primo, ultimo: kurwa, po chuj ja w ogóle czytam pierdolenie młodych lewomyślnych, skoro doskonale wiem, że z racji poglądów nie napiszą nic mądrego, a z racji wieku są jeszcze mniej doświadczeni niż starsi i przez to pieprzą jeszcze większe bzdury?
A właśnie, jak już w temacie bzdur jesteśmy: moje wiewióry donoszą, że prokuratura nie planuje zmienić zarzutów wobec nielegalnego migranta, który sprzedał błogosławionej pamięci Mateuszowi kosę; jeśli go dorwą to usłyszy zarzut usiłowania zabójstwa. Za to dwóm żołnierzom, którzy zgodnie z prawem użyli broni w celu odstraszenia grupy agresywnych migrantów, zarzuty mają zostać zmienione z przekroczenia uprawnień na narażenie migrantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Przecież, o kurwa ja pierdolę, tego by nawet słynący z abstrakcyjnego humoru członkowie grupy Monty Pythona nie wymyślili: żołnierze dostający zadanie polegające na niewpuszczaniu ludzi na strzeżone terytorium dostają prokuratorskie zarzuty za niewpuszczanie ludzi na strzeżone terytorium. Przecież to się kupy nie dzierży, to tak, jakby zakazać dziecku zjedzenia szpinaku i spuścić mu wpierdol bo nie zjadło szpinaku. Gdzie tu, kurwa, sens, gdzie logika?
Żeby było ciekawiej: do sprawy odniósł się teraz sam minister obrony narodowej, pan Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczając, że nie no, on zawsze był za żołnierzami, a w ogóle o całej sprawie to się dowiedział z onetu. Ma skubaniec refleks: żandarmeria zawinęła żołnierzy dwa miesiące temu, podobno od razu informując wierchuszkę, a pan minister publicznie zapałał świętym oburzeniem dopiero teraz, gdy afera przypadkowo wyszła na światło dzienne. I ja już sam nie wiem, co mam myśleć: bo albo pan Władysław Kosiniak-Kamysz mówi prawdę, i wtedy należałoby go z hukiem wypierdolić ze stanowiska za niekompetencję i kompletny brak wiedzy o tym, co się wśród podległych mu ludzi dzieje - albo łże jak sam skurwysyn, o wszystkim wiedział, tylko się przed szeroką publiką z sekretu nie chciał spuścić.
Bystrością godną wody w klozecie popisał się także zastępca pana Władysława Kosiniaka-Kamysza, pan Cezary Tomczyk. Otóż dwa dni temu, gdy obecnie już błogosławionej pamięci Mateusz dogorywał w szpitalu, stwierdził on, że (i tu znowuż pierdolnę cytacik) "Po wnikliwej analizie tego przypadku nie mam żadnych wątpliwości, że ten atak na polskiego żołnierza, który dzisiaj walczy o życie, to był atak, żeby zabić". No brawo, kurwa, Szerloku, bez twojego geniuszu i wnikliwej analizy cały świat byłby święcie przekonany, że wpierdolenie komuś kosy pod żebra jest oznaką sympatii i próbą sprawienia osobie znajdującej się po roboczej stronie noża radości. No doprawdy nie wiem gdzie ten świat by zaszedł, gdyby nie pan Cezary Tomczyk i jego błyskotliwa inteligencja oraz dogłębny, szczegółowy proces tentegowania w głowie. Jak nic w czarnej dupie na słupie byśmy byli, skarpetki byśmy na buty zakładali, a majtki na spodnie.
Jeśli jednakowoż myśleliście, że już was nie będę wkurwiał kolejnymi wieściami z okołogranicznego świata, to muszę was srodze rozczarować. Otóż bowiem nasz złotousty minister spraw zagranicznych, pan Radosław Sikorski, postanowił do sprawy błogosławionej pamięci Mateusza swoje trzy drachmy transylwańskie dorzucić. Z tym, że o śmierć polskiego żołnierza oskarżył białoruskie władze, zgodzę się całkowicie i żadnych pytań, uwag ani komentarzy nie mam. Za to mam pytanko co do następnej części wypowiedzi pana Radosława Sikorskiego, brzmiącej (i tu pierdolnę kolejny cytacik) "Obiecuję państwu, że władze białoruskie poniosą za to konsekwencje" - a moje pytanko brzmi następująco: a jak chcesz te, kurwa, konsekwencje wyciągnąć? Bo w zgodzie z prawem i obyczajami to możesz co najwyżej wysłać notę do swojego odpowiednika, który może ją przekaże samodzierżcy Białorusi, panu Alaksandrowi Łukaszence, który co najwyżej podczas lektury tego pisemka zesra się ze śmiechu i wzmiankowanej noty użyje jako srajtaśmy. Chyba, że pan Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych Najjaśniejszej, poważnie rozważa wysłanie do pana Alaksandra Łukaszenki, głowy (samozwańczej, ale jednak) suwerennego państwa, kilku smutnych panów z zadaniem popełnienia mu samobójstwa. Nieładne by to było i raczej aprobaty międzynarodowej by nie zyskało, chociaż mogłoby być całkiem skuteczne. No, zawsze jeszcze pozostaje opcja otwartego wypowiedzenia Białorusi wojny, wygrania jej i postawienia kartoflanego dyktatora i jego przydupasów przed trybunałem w Hadze - przy czym nie jestem ze szczętem przekonany, czy aby na pewno byłoby to najlepsze wyjście, bo nie wiadomo, czy Białorusinów nie wsparliby moskwicini, i nie wiadomo, czy naszą agresywną akcję poparłoby NATO. I o ile z samą armią białoruską nasze wojsko dałoby sobie radę bez wsparcia krajów Paktu Północnoatlantyckiego, o tyle w przypadku wmieszania się w ten cały burdel Rosji mogłoby być już chujowato.
Miałem jeszcze poruszyć kilka kwestii leżących mi na sercu i wątrobie, ale dam sobie na wstrzymanie żeby mnie jasna kurwica nie strzeliła i krew nie zalała.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* tak, wiem, powinno być secundo, ale nie leżało mi w kontekście
Dodaj komentarz