7.08.2025 intronizacja...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Jejku jejku, zadziało nam się na scenie politykierskiej w Najjaśniejszej. Troszkę niepięknych wyrazów w tej krótkiej notce będzie, ale bez nadużycia - jeśli jednakowoż jest to za dużo dla twych wrażliwych ocząt to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Osoby czytające mnie dłużej już wiedzą, że jeśli zamiast tradycyjnego "aj waj" we wstępniaku pojawia się "jejku jejku" to notka będzie miała charakter optymistyczny - a nowi czytelnicy, względnie ci ze słabszą pamięcią, właśnie się tego dowiadują. Politycznie nam się wczoraj zrobiło z racji zaprzysiężenia nowego z łaski Prezesa i woli ludu prezydenta Najjaśniejszej, pana Karola Nawrockiego. Moje wiewióry nie mogły, rzecz jasna, przegapić takiego wydarzenia i co ciekawsze wątki mi zrelacjonowały. Pokazało się, że świeżo zaprzysiężona głowa państwa to nie jakaś tam popierdółka i hetka-pętelka, tylko twardy gość, który się w tańcu nie obija - w czasie swojej mowy inauguracyjnej bardzo sprytnie i inteligentnie, a przy okazji z dużą gracją, wbijał szpilki i rozdawał kuksańce zarówno obecnie rządzącym, jak i byłym szyszkownikom wywodzącym się z Milicji (przepraszam: Platformy) Obywatelskiej. A wzmiankowani szyszkownicy, z panem Donaldem Tuskiem na czele, siedzieli w większości z dwoma wyrazami twarzami: mniej więcej połowa z takim, jakby od tygodnia nie mieli szczęścia się wysrać, a druga połowa z takim, jakby od tygodnia nie mieli szczęścia przestać srać. Wyjątki, rzecz jasna, były: moja nieulubiona p.oślica, pani Klaudia Jachira, nie miała wyrazu twarzy związanego z fekaliami, tylko z typową dla niej całkowitą i absolutną bezmyślnością, przez co nie dziwi fakt, że w czasie zaprzysiężenia prezydenta Najjaśniejszej miała na szyi ręcznik - ewidentnie nie wymyśliła, że po porannych ablucjach, a przed wyjściem do pracy, dobrze byłoby zostawić go w domu. Podobnie bezmyślnie wyglądała pani Małgorzata Kidawa-Błońska, która zachowywała się jak ateista w czasie pierwszej mszy: zupełnie nie wiedziała kiedy wstać, a kiedy usiąść. Pan Roman Giertych za to na zaprzysiężeniu nie wyglądał, bo stwierdził, że jego wrażliwa psychika takiego szoku nie zniesie - i wyszedł po odśpiewaniu hymnu aby nie popaść w totalny obłęd. Osobistycznie sądzę, że kurewsko się z tym wyjściem spóźnił.
Z ciekawszych rzeczy to należy jeszcze odnotować absencję pana Bolka (przepraszam: Lecha) Wałęsy, tego co to "tymi ręcami komunę obalył i flaszkę z Jauzelskym i Kyszczakiem". Otóż pan Bolek (przepraszam: Lech) Wałęsa stwierdził, że nie będzie brał udziału w tym, według niego, gorszącym wydarzeniu. Patrzcie go, jaki delikutaśny się na stare lata zrobił: nie było dla niego gorszące strzelanie z ucha na ubecji, nie było gorszące chlanie gorzały z komunistycznymi zbrodniarzami, nie było gorszące branie pieniędzy za ułaskawianie gangsterów - a uroczystość objęcia urzędu przez demokratycznie wybranego prezydenta jest gorsząca. Osobistycznie uważam, że pan Bolek (przepraszam: Lech) Wałęsa powinien już od dawna siedzieć na werandzie, memuary pisać i bąki na wiatr puszczać - a nie wypowiadać się publicznie, bo tylko się z niego ludzie śmieją.
Należy jeszcze odnotować, że dziennikarka stacji TVP Info w likwidacji, pani Justyna Dobrosz-Oracz, wyszła sobie z budynku sejmu i wrócić nie mogła, bo się jeden z ochraniających funkcjonariuszy słusznie zblokował i jej nie wpuścił. Nie wiem, czy pani dziennikarka wyszła sobie zakurzyć fajeczkę, czy też w pobliskich krzakach wziąć w usta co innego - nie wnikam, nie interesuję się; faktem jednakowoż jest, że budynek opuściła a sekjurity obiektu dostało w międzyczasie przykazanie nikogo na rejon nie wpuszczać - tak więc szanowny funkcjonariusz w prawie był. Mógł zresztą dziennikarki w pani Justynie Dobrosz-Oracz nie rozpoznać, bo ubrana była nie jak dziennikarka, tylko bardziej jak dama negocjowalnego afektu, względnie aktorka kina posuwisto-ślizganego podczas kręcenia wstępu do akcji właściwej.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
Dodaj komentarz