7.11.2024 pokłosie wyborów...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, ależ się na świecie nawywijało. Jak zwykle ostrzegam, że w tej notce pojawią się słowa publiczne więc jeśli boli cię od nich serce to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Pokazało się, że rządząca w Niemczech koalicja, składająca się z Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands, Freie Demokratische Partei oraz Bündnis 90/Die Grünen, właśnie się po wyborach rozpierdoliła. Samo w sobie nie jest to niczym szczególnym, wszak wiele koalicji rozpada się po wyborach - ale tutaj akurat sytuacja jest cholernie nietypowa, bo rządząca Bundesrepubliką koalicja rozjebała się po wyborach prezydenckich w Stanach coraz mniej Zjednoczonych. Tego, muszę się przyznać, nie spodziewałem się - pan Donald Trump jeszcze nie zasiadł w prezydenckim fotelu w USrAju, a już zaczął gonić komuchów, Arbuzów* i innych szkodników od żłoba. Co prawda towarzysz Führer Olaf Scholz nie chce odejść ze stanowiska, obstrukcje różne uskutecznia i kombinuje z rządem mniejszościowym - ale z tego to mu najprawdopodobniej wyjdzie chuj wielki i bąbelki, co najwyżej nieco później na kopach wyleci z kanclerskiej kancelarii. Dzięki rozpadowi koalicji towarzysz Führer Olaf Scholz nagle przestał być liczącą się figurą w polityce, a stał się małym pionkiem, nie będącym w stanie efektywnie rządzić nawet we własnym kraju, że o arenie międzynarodowej nie wspomnę.
Powstaje pytanie: co z tym fantem zrobią gracze z pierwszej światowej ligi, jak Stany coraz mniej Zjednoczone i Chiny? Bo jakby tak się, na ten przykład, cichcem dogadały i wprowadziły cła na niemieckie auta, o innych produktach nie mówiąc, to nadwyrężona kretyńskimi pomysłami rozmaitych lewomyślnych i coraz cieniej przędąca gospodarka Bundesrepubliki wyjebałaby takiego orła, że pozostałoby tylko siadać i podziwiać. Co prawda dogadanie się USrAju z Państwem Środka wydaje się na ten moment mało prawdopodobne - ale już w końcu stycznia przyszłego roku, kiedy to amerykańskim prezydentem zostanie pan Donald Trump, może stać się nieco bardziej realne. A jak już niemiecka gospodarka pieprznie na ryj i ceny akcji dużych przedsiębiorstw spadną na łeb, na szyję, to przylecą bogaci amerykańscy oraz chińscy inwestorzy i za psi chuj te firmy wykupią.
Pozostaje pytanie: jak po upadku rządu towarzysza Führera Olafa Scholza zachowa się (nie)rząd Najjaśniejszej pod mało światłym przywództwem pana Donalda Tuska? Dobry gracz polityczny wyciągnąłby korzyści z chujowatej sytuacji Bundesrepubliki - ale o zajmującym fotel premiera Polski panu Donaldzie Tusku dużo można powiedzieć, jednakowoż na pewno nie to, że jest sprawnym politykiem. Nie spodziewałbym się więc większych profitów dla Najjaśniejszej - obawiam się nawet, że może stać się dokładnie odwrotnie: starająca się u nas rządzić tzw. koalicja demokratyczna może wpaść na jakiś totalnie kretyński pomysł** aby choć trochę podratować niemiecką gospodarkę. A to byłaby wyjątkowo zjebana koncepcja, zniechęcanie do siebie zarówno Amerykanów, jak i Chińczyków, tudzież ich potężnych i prężnie działających gospodarek, byłoby Polsce potrzebne jak rybie rower, świniakowi siodło, albo druga dziura w dupie.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* jakby ktoś nie wiedział lub nie pamiętał: Arbuzami nazywam wszelakiej maści Zielonych, bo jako żywo przypominają ten posilny owoc: pod zieloną jak trawka na wiosennej łące skórą kryje się wnętrze czerwone jak robotniczy sztandar
** na ten przykład rządowe dofinansowanie do sprowadzanych z Niemiec do Najjaśniejszej używanych samochodów elektrycznych. Albo dopłaty do zdemontowanych w Bundesrepublice elektrowni wiatrowych
Dodaj komentarz