9.03.2025 fekalna incepcja, realizacja CBŚP...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, odwala się na świecie tyle, że się za chińskiego boga nie wyrabiam z opisywaniem wszystkiego. W tym subiektywnym przeglądzie wiadomości znowuż będę przeklinał bo ciężko w sposób cywilizowany komentować niektóre zdarzenia - jeśli masz z tym problem to skończ lekturę >>>tutaj<<
W stolicy Najjaśniejszej, Warszawie, stanęła niedawno brzydsza od nocy listopadowej i pasująca jak chuj do nosa kupa architektoniczna, dla niepoznaki zwana Muzeum Sztuki Nowoczesnej. O tej budowlanej abominacji, przysponsorowanej przez pana Rafałka Trzaskowskiego za pieniądze ukradzione w podatkach mieszkańcom miasta stołecznego, kiedyś już napisałem w negatywnych słowach. Podobnie zresztą jak o całej tzw. "sztuce nowoczesnej", co do której zdanie mam jeszcze gorsze, bo według mnie jest bliźniaczo wręcz podobna do czegoś, co zazwyczaj wychodzi z dupy podczas tak zwanego posiedzenia plenarnego na porcelanowym tronie - być może sprawia ulgę twórcy i wprawia go w zachwyt swoją wielkością, konsystencją, olfaktoryką lub samym procesem kreacyjnym, ale jednak dla całej reszty świata jest to zwykłe gówno. Zgodnie z logiką można by oczekiwać, że gdy się gówno wsadzi w kupę to powstanie swego rodzaju fekalna incepcja, takie gówno do kwadratu - a tu niespodzianka, bo władze Muzeum Sztuki Nowoczesnej przeskoczyły ten etap i jednym prostym ruchem sprawiły, że pojawiło się gówno do sześcianu. Otóż otworzyły wystawę, którą śmiało można by reklamować sloganem "200% gówna w gównie": przegląd zdjęć z akcji rozmaitych lewomyślnych debili, od blokujących ulice kretynów z bandy "Ostatnie Pojebanie (przepraszam: Pokolenie)", poprzez pseudoekologów protestujących przeciwko budowie płotu na granicy z Białorusią, aż po zaczadzonych multikulti przestępców pomagających nielegalnym migrantom z Ludu Pustyni i Puszczy. Osobistycznie uważam, że pokazywanie takich zdjęć jest jak najbardziej potrzebne, tylko miejsce i czas zostały chujowo wybrane. Otóż taki wernisaż powinien odbyć się w sali posiedzeń sądu, podczas rozprawy osób oskarżonych o, odpowiednio, terrorystyczne blokowanie ulic, sabotaż mający na celu osłabienie zdolności obronnych Najjaśniejszej, tudzież udział w zorganizowanej grupie przestępczej i współudział w przestępstwach.
Pozostajemy przy kwestiach policyjnych. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego Policji pokazali, że potrafią i się w tańcu nie pierdolą. Uzbroili jak się jak na wojnę, pobrali broń długą, tarcze balistyczne, granaty hukowe, o kamizelkach kuloodpornych, hełmach i całej kupie innego szpeju nie wspominając, i w zorganizowanej akcji zatrzymali dwóch dziennikarzy motoryzacyjnych i kilku internetowych celebrytów, tak zresztą znanych, że o większości chyba w życiu nie słyszałem - a i moje zasiedziałe w policyjnych archiwach wiewióry też o nich praktycznie nic nie wiedzą. Internetowi twórcy nawet nie zdążyli odpalić kamer, gdy pod ich nogami zaczęły wybuchać hukowe granaty, a oni sami leżeli już na glebie w kajdanach i pod lufami karabinów szturmowych trzymanych w fachowych dłoniach policjantów z Wydziału Realizacyjnego. A w tym samym mniej więcej czasie Sąd Okręgowy w Warszawie ot tak po prostu, bez żadnego zabezpieczenia i poręki, wypuścił z aresztu pana Andrzeja Z., znanego jako "Słowik". I pana Janusza P., na którego kamraci wołali "Parasol". Tudzież pana Leszka D., bardziej rozpoznawalnego jako "Wańka". Wszyscy ci zwolnieni przez warszawski "wymiar sprawiedliwości" dżentelmeni byli na samym szczycie szeroko znanej w końcówce ubiegłego tysiąclecia tzw. mafii pruszkowskiej, a to znaczy, że raczej nie siedzieli w anclu za podjebanie szczylnikutnikowi cukierka. Osobistycznie uważam, że zatrzymanie mających czyste konta w policyjnych rejestrach twórców internetowych i dziennikarzy za pomocą środków realizacyjnych przeznaczonych zwykle dla najgroźniejszych gangsterów jest zwykłą pokazówką - tym bardziej idiotyczną, że jednocześnie sąd wypuszcza z zamknięcia ludzi podejrzewanych o przestępstwa naprawdę grubego kalibru, z zabójstwami włącznie.
Ale zostawmy już Najjaśniejszą, bo tu się tylko wkurwić można - i wybierzmy się do Rosji, a konkretnie to do obwodu murmańskiego. Otóż tamże lokalni działacze partii "Jedna Rosja" postanowili na Dzień Kobiet wręczyć prezenty matkom żołnierzy, którzy po tzw. "mięsnych szturmach" albo nie wrócili z ukraińskiej wojny, albo wrócili jako Груз 200*. Osobistycznie bardzo lubię i doceniam czarny humor, ale nawet ja uznaję za grubą przesadę dawanie matkom tych, których biurokratyczne mechanizmy tamtejszych wojskowych komend uzupełnień wciągnęły, przemieliły, i wypluły na ukraińskim froncie, maszynek do mielenia mięsa.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* dla nieskładających bukw: Gruz 200, czyli Ładunek 200 - martwy rosyjski żołnierz wracający do domu w trumnie
Dodaj komentarz