9.12.2024 kwestie wyborcze i podatkowe...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, no i znowuż nam się w Najjaśniejszej nawyrabiało. Od razu uprzedzam, że notka będzie dotyczyła spraw politycznych więc słownictwo w niej występujące będzie nieparlamentarne - jeśli obraża ono twoje uczucia to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Kampania wyborcza przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi jeszcze się nie zaczęła, a kandydat Milicji (przepraszam: Koalicji) Obywatelskiej, pan Rafałek Trzaskowski, już zaczął wywieszać plakaty ze swoim konterfektem. Kto za druk tychże materiałów płaci, tudzież za miejsce w których banery wiszą? Nie interesujcie się bo kocich mord dostaniecie. Gdzie na tychże plakatach jest wymagane oznaczenie komitetu wyborczego? W piździe, nie interesujcie się, im mniej wiecie tym krócej będą was przesłuchiwać. Czemu pan Rafałek Trzaskowski wywiesza swoje materiały wyborcze zanim rozpoczęła się kampania wyborcza? A chuj was to interesuje. Czemu Państwowa Komisja Wyborcza nie reaguje na łamanie przepisów przez jednego z kandydatów? A to już jest jej słodka tajemnica. Osobistycznie sądzę, że jej członkom po prostu jest całkiem dobrze na zajmowanych stanowiskach i nie chcą się wychylać żeby nie podpaść.
Wrócimy sobie teraz na momencik do poruszonej już w notce z 7 grudnia kwestii budżetu - a ściślej rzecz biorąc to do sprawy podatków. Zarówno szef obecnego (nie)rządu, pan Donald Tusk, jak i chyba każdy z jego przydupasów i koalicjantów, wielokrotnie obiecywał, że jak tylko dojdzie do władzy to już, naten-kurwa-tychmiast, podniesie kwotę wolną od podatku i progi podatku PIT. I co? A, jak zwykle, chujów sto. Kwota wolna dla mieszkańców Najjaśniejszej zostaje na tym samym poziomie, podobnie jak progi PIT. Czyli podatnicy, którzy naiwnie liczyli, że im pan Donald Tusk za pomocą urzędów skarbowych zapierdoli mniej pieniędzy, znowu dali się wydymać bez mydła i wazeliny. No cóż, można się było tego spodziewać: w końcu to właśnie za rządów pana Donalda Tuska w 2011 roku tymczasowo podniesiono stawki podatku VAT - a w styczniu przyszłego roku będzie już 12 lat jak nie wróciły do pierwotnej wysokości po zapowiadanym trzyletnim okresie. Nie są to, rzecz jasna, jedyne oszustwa i skoki na kasę obywateli dokonane przez szefa obecnego (nie)rządu, już w 2007 roku podczas swojego expose obiecał Polakom, że wyjebie ze swojego rządu każdego, kto zaproponuje podwyżkę podatków - po czym sam je podniósł, a z rządu się, rzecz jasna, nie wyjebał. Osobistycznie uważam, że dawanie kolejnej szansy złodziejowi-recydywiście i notorycznemu kłamcy jest może w zgodzie z lewicową etyką, ale zupełnie rozmija się z jakąkolwiek logiką. Problem polega na tym, że za decyzję oddającą władzę w ręce takiej kreatury teraz finansowo po dupie dostaniemy wszyscy, a nie tylko ci, co głosowali na niego i jego koalicjantów.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
Dodaj komentarz