Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, znowuż się w Najjaśniejszej nawywijało. Z góry uprzedzam, że będą wulgaryzmy więc jeśli twe wrażliwe oczęta cierpią na ich widok to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
21 lipca prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko jednemu z największych chamideł polskiej sceny okołopolitykierskiej, towarzyszce Marcie Lempart. Zarzuty dotyczą znieważenia funkcjonariuszy Straży Granicznej, których chamidło określiła, m.in, jako "pierdolonych morderców w mundurach". Żeby było ciekawiej: mimo nagrań audio i wideo, na których słychać i widać, że te słowa wypowiada, towarzyszka chamica Marta Lempart do winy się nie przyznaje. Osobistycznie uważam, że wobec takich dowodów rozprawa powinna skończyć się wyrokiem skazującym minutę po odtworzeniu w sądzie nagrań - ale "wymiar sprawiedliwości" w Najjaśniejszej działa strasznie kulawo, na co doskonałym dowodem są liczne sprawy chamicy Katarzyny Augustynek, znanej pod bandycką ksywą "Babcia Kasia", której sędziowie, mimo licznych dowodów i zeznań zarówno świadków, jak i pokrzywdzonych, skazać jakoś nie mogą.
A jak już przy sądach jesteśmy to zerknijmy sobie na najnowszy wyrok Sądu Okręgowego w stolicy Najjaśniejszej. Otóż wojewoda mazowiecki, pan Konstanty Radziwiłł, uznał organizowany przez środowiska narodowe Marsz Powstania Warszawskiego za imprezę cykliczną. Imprezy cykliczne mają to do siebie, że odbywają się, jak sama nazwa wskazuje, cyklicznie - i mają pierwszeństwo przed innymi imprezami masowymi, które nie mogą z cyklicznymi kolidować. Jakiś czas temu Sąd Okręgowy, na wniosek prezydenta stolicy, pana Rafałka Trzaskowskiego, stwierdził, że chuja tam, impreza odbywająca się co roku nie jest imprezą cykliczną - co, rzecz jasna, zostało zaskarżone przez organizatorów Marszu Powstania Warszawskiego do wyższej instancji, czyli Sądu Apelacyjnego. Sąd Apelacyjny zerknął w kwity, mruknął, żeby mu oczywistościami dupy nie zawracać - i odesłał sprawę z powrotem do Sądu Okręgowego celem ponownego rozpatrzenia. A Sąd Okręgowy, jebiąc prawo i logikę, powtórnie orzekł, że impreza uznana przez wojewodę mazowieckiego, pana Konstantego Radziwiłła, za cykliczną, do tego odbywająca się regularnie co roku - imprezą cykliczną nie jest. Osobistycznie sądzę, że ci, co w Najjaśniejszej pyskują o wolne sądy, robią potworną głupotę - przecież polskie sądy nie są szybkie, a do tego w dużej części są wolne od logiki, rozumu, przyzwoitości oraz sprawiedliwości.
Moje wiewióry rezydujące w parku znajdującym się obok parlamentu zapuściły żurawia w planowany na przyszły rok budżet Kancelarii Sejmu. Z kwitów wynika, że sejm będzie potrzebował niecałe 2 miliony złociszy. Wydaje się to całkiem niewiele - tyle tylko, że to nie jest wyliczenie na rok, ale na dzień. Roczny budżet Kancelarii Sejmu jest planowany na, bagatela, 714 milionów złotych - czyli o ponad 100 milionów więcej niż w tym roku. W 2023 roku mamy w Najjaśniejszej wybory parlamentarne - i na same wydatki sejmu z nimi związane, czyli m.in. odprawy dla starych p.osłów (oraz pracowników ich biur) i szkolenia nowych pójdzie 42,5 miliona. Do tego mają wzrosnąć pensje parlamentarzystów - moje wiewióry twierdzą, że sama podstawa wynagrodzenia podskoczy o tysiaka miesięcznie, nie licząc diet, dodatków za komisje, kasy na biura poselskie, kilometrówek i innych benefitów. Nawet nie chce mi się tego, kurwa, komentować.
A na koniec lekki akcent humorystyczny. Otóż propaganda samodzierżcy Białorusi, pana Alaksandra Łukaszenki, twierdzi, że od kiedy pan i władca zniósł dla Polaków wizy wjazdowe to na granicach ustawiają się kilometrowe kolejki mieszkańców Najjaśniejszej chcących wjechać na Białoruś celem nabycia podstawowych artykułów żywnościowych. Polacy rzekomo są gotowi poświęcić kilka godzin stania w ogonkach, żeby kupić na Białorusi zapasy, aby w zimie z głodu nie umrzeć. Niestety, propaganda się panu Alaksandrowi Łukaszence wypierdoliła na zakręcie - a to z powodu białoruskiego Państwowego Komitetu Pogranicznego, który w oficjalnym oświadczeniu stwierdził, że między 1 a 6 lipca przez granicę przejechało 150 Polaków. Matematycznie rzecz ujmując daje to 25 ludzi dziennie - a to jakby trochę mało na tworzenie kilometrowych i wielogodzinnych kolejek.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego