31.07.2023 problemy, problemy, problemy......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, trzeba wrócić do opisywania i komentowania polityki bo na świecie się takie cuda odwalają, że proszę siadać. Cudów natomiast nie będzie w moim słownictwie i w notce pojawią się wyrazy niecenzuralne więc jeśli masz na nie alergię to zrezygnuj z czytania >>>tutaj<<<.
Na dobry początek zabiorę was na małą wycieczkę do Afryki. Znajduje się tamże kraj o nazwie Niger*, będący dawną kolonią francuską. W tymże Nigrze zaczęły sią antyfrancuskie i prorosyjskie zamieszki. Pies z kulawym chujem by się nimi nie zainteresował w krajach zachodnich, gdyby nie jeden drobny, acz istotny, fakt. Otóż Niger jest głównym dostarczycielem uranu do francuskich elektrowni atomowych. Siłownie jądrowe pozbawione tegoż pierwiastka staną się bezużyteczne, Francja będzie musiała albo nauczyć się egzystować z przerwami w dostawach prądu, albo przerzucić się na inne źródła zasilania, albo wysłać do Nigru wojsko celem uspokojenia sytuacji i wznowienia dostaw. Opcja pierwsza byłaby bardzo niedogodna zarówno dla samych Francuzów, jak i dla Niemiaszków, którzy po zamknięciu własnych elektrowni atomowych borykają się z brakiem prądu i ratują się importem z Francji. Opcja druga byłaby dość ciekawa, i nawet do pewnego stopnia zabawna, bo jedyną realną alternatywą dla atomu są elektrownie na paliwa kopalne, których uruchomienie doprowadziłoby do epickiego wręcz bólu dupy wszelakich Arbuzów i pseudoekologów. Opcja trzecia byłaby najłatwiejsza do przeprowadzenia, ale jednocześnie niemożliwa do uzasadnienia przez francuskich rządzących zarówno przed własnymi obywatelami, jak i na forum międzynarodowym - no bo jak to tak: popierająca napadniętą przez Rosję Ukrainę Francja sama napada na Niger? Sytuacja jest więc mocno niekomfortowa zarówno dla francuskiego prezydenta, pana Emmanuela Macrona, jak i jego przydupasów, oraz w zasadzie wszystkich Francuzów. Żeby było ciekawiej: dość napiętą już wcześniej sytuacją w Nigrze nie zainteresowały się jakoś specjalnie francuskie służby wywiadowcze, mimo tego, że ewidentnie powinny to zrobić ze względu na obecność tamże rosyjskich "instruktorów wojskowych" z najemniczej bandy zwanej Grupą Wagnera. Żeby było jeszcze ciekawiej: Francuzi nie obwiniają chłopaków pana Jewgienija Wiktorowicza Prigożyna o wywołanie antyfrancuskich i prorosyjskich demonstracji w Nigrze. Osobistycznie uważam, że osoby odpowiedzialne za francuski wywiad gospodarczy, polityczny i wojskowy, a zajmujące się Afryką, powinny na-ten-tychmiast wylecieć na kopach z roboty i pospierdalać sobie do pierwszych klas podstawówki celem przypomnienia sobie absolutnych podstaw matematyki - bo dodanie Grupy Wagnera i prorosyjskich rozruchów powinno być nawet dla kompletnego laika równie łatwe jak dodanie dwóch do dwóch.
Ale zostawmy już słoneczną Afrykę i problemy Francji, zerknijmy sobie do Rosji, bo tam też się ciekawie dzieje. Otóż moje wiewióry twierdzą, że tamtejsi lekarze mają poważny kłopot z weteranami "specjalnej operacji wojskowej" na Ukrainie. Otóż wielu z wracających z wojny boryka się nie tylko z ranami fizycznymi, ale także ze spierdoloną psychiką, alkoholizmem i narkomanią. Byli żołnierze napatrzyli się na Ukrainie na rozmaite okrucieństwa, często sami ich dokonywali, przyzwyczaili się do nich - i teraz nie potrafią już zachowywać się inaczej nawet w cywilu. Prowadzi to do rozmaitych konfliktów, pobić, gwałtów czy rozpadów małżeństw. Problem potęguje brak wystarczającej liczby wykwalifikowanych lekarzy, którzy potrafili by zaopiekować się weteranami i przywrócić ich społeczeństwu - na jednego lekarza przypada nawet 250 ex-wojskowych, z czego zdecydowana większość jest uzależniona od rozmaitych substancji psychoaktywnych: amfetaminy, innych narkotyków, czy tradycyjnej kacapskiej gorzały. Mam wrażenie, że pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin) wywołując wojnę na Ukrainie nie wziął pod uwagę konsekwencji z jakimi przyjdzie się borykać Rosjanom. Konsekwencji bardzo poważnych i wieloletnich, dla części obywateli zapewne nawet dożywotnich. Paradoksalnie, te złe wiadomości dla Rosjan są dobrymi wiadomościami dla innych krajów, zwłaszcza dla Finlandii, państw nadbałtyckich i Najjaśniejszej. Rosja spatologizowana, tonąca w problemach wewnętrznych, to Rosja nie mająca siły na dalsze militarne podboje.
Ale zostawmy już ciężkie tematy polityczne, zajmiemy się teraz czymś lżejszym. A mianowicie selfie, takoż zwanymi samojebkami. Hiszpańska fundacja iO przeprowadziła badania z których wynikło, że ludzie podczas robienia sobie zdjęć stają się mniej uważni, chętniej podejmują ryzyko i łatwiej ulegają różnym wypadkom, w tym śmiertelnym. Fundacja wystosowała więc apel do rządów, aby te prawnie ograniczyły możliwość robienia sobie zdjęć w niektórych miejscach. Osobistycznie uważam to za głupotę ocierającą się wręcz o sabotaż - bo jeśli ktoś jest na tyle mało sprytny, że dla głupiej samojebki ryzykuje życie, to absolutnie nie należy mu tego utrudniać, niech sam wyeliminuje swoje wadliwe geny z puli genetycznej. Ludzkość tylko na tym zyska, a dodatkowo niektórzy jej przedstawiciele będą mieć doskonałą zabawę przy czytaniu kolejnych nominacji do Nagród Darwina.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* przez jedno "g". I w dodatku mający kształt podudzia z kurczaka, co, biorąc pod uwagę rasistowskie stereotypy krążące po Stanach coraz mniej Zjednoczonych, nieodmiennie mnie bawi. Zabawniejsze byłoby chyba tylko dodanie do środka nigeryjskiej flagi malutkich czarnych kropeczek i cienkiej zielonej obwódki wokół czerwonego koła