12.11.2024 debile w Austrii, Święto Niepodległości...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, porobiło nam się znowuż w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Jak zwykle będę w notce przeklinał więc jeśli brzydkie słowa kłują cię w oczy to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Dawno nic moje wiewióry nie donosiły o pseudoekologicznych popierdoleńcach, już nawet zacząłem myśleć, że zdążyli ciut zmądrzeć i przestali odpierdalać jakieś durne szopki. Ale gdzieżby tam, ekoterroryści po staremu odjebują kretyńskie numery. Tym razem zjebaną akcję odstawili debile z austriackiej bandy Luftnot Kollektiv, przebijając opony w 50 samochodach. Pomysł zaiste kretyński, bo po każdy z tych samochodów musiała przyjechać laweta aby zabrać go do warsztatu, warsztat musiał zakupić opony, zakupione opony trzeba było przywieźć, a właściciele musieli naprawionymi samochodami pojechać do domów. Podsumowując: cała akcja ekozjebów kosztowała masę czasu, kupę pieniędzy i od cholery zupełnie niepotrzebnie wyemitowanych do atmosfery gazów cieplarnianych - a to właśnie m.in przeciwko emisji gazów protestują niedojebane łby z Luftnot Kollektiv i podobnych zgrai turbokretynów. Osobistycznie uważam, że sądy powinny wreszcie zdelegalizować wszystkie pseudoekologiczne organizacje stosujące metody terrorystyczne - bo to, co się ostatnimi czasy odpierdala, jest do chuja niepodobne.
Ale srał pies tych raktywistów, wróćmy sobie do Najjaśniejszej, bo wypadałoby kilka słów skreślić na temat Święta Niepodległości. Otóż noc wcześniej p.osioł partii Populizm i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość), pan Dariusz Matecki, wszedł na sejmową mównicę i zaczął sadzić głodne kawałki o potrzebie uczestnictwa w obchodach tegoż święta. Było już po godzinie 23:00, więc na sali obrad nie było jakichś specjalnych tłumów, ale pan p.osioł i tak zebrał porcję gwizdów. Ewidentnie musiał się wkurwić, bo schodząc z mównicy rzucił w kierunku swoich przeciwników krótkie "ryj patusy". Osobistycznie uważam, że przy takim poziomie dialogu, gdzie z jednej strony są gwizdy i buczenie, a z drugiej odzywki godne meneli spod budki z piwem, to do zgody w tym kraju doprowadzić się ni chuja nie da. Chociaż i tak jestem nieco zdziwiony, że w stronę pana p.osła Dariusza Mateckiego nie poleciało "jebać PiS" i "wypierdalać" - albo już za późno było i najbardziej zawzięci antypisowcy poszli spać lub chlać, albo jakaś kultura nam się w sejmie zalęgła. A jeśli się jakaś kultura zalęgła to ani chybi już niebawem na sejmowych drzwiach zawiśnie karteczka z napisem "wiedźmin wystawiający faktury VAT lub egzorcysta pilnie poszukiwany". Ze dwóch specjalistów z tej drugiej branży to nawet mógłbym polecić, tyle że obaj to straszne moczymordy, do tego jeden nie wystawia faktur i ciężko go wyciągnąć ze Starego Majdanu koło Wojsławic, a drugi co prawda za usługę woła niecałe trzysta, ale "jak z fakturą będzie drożej".
Ulicami Warszawy przeszedł kolejny Marsz Niepodległości, tym razem wyjątkowo spokojny. Moje wiewióry doniosły mi o kilku próbach prowokacji, ale zgodnie stwierdziły, że w zasadzie wszyscy uczestnicy solidarnie je zignorowali i nawet na widok zawieszonych tu i ówdzie szmat w sześciu kolorach Ludu Alfabetu niespecjalnie pluli, a i złorzeczyli nieprzesadnie. Tak się rozmaite media natrudziły, tyle ustaleń z UBywatelami, tudzież innymi lewomyślnymi czynownikami, przeprowadziły - i wszystko jak krew w piach. No nie udało, nie pójdzie hyr, że Polaki złośliwe, że agresywne, że sukinsyny i że niemożliwa jest… jak to się nazywa, cholera… kołogzystencja, czy jak tam*. Uczestnicy Marszu sikiem falistym olali zachęty do burdy i rozpierdolu, i poszli sobie dalej. Policja też jakoś zbytnio nie dawała się we znaki, była obecna, nawet zatrzymała 70 osób, ale żadnej za niewinność czy cichy chód po ulicy, tylko na podstawie paragrafów. Inna sprawa, że część tych paragrafów jest nieżyciowa lub zwyczajnie głupia, niestety nawet durne lex sed lex** - i nawet głupiego prawa trzeba przestrzegać jeśli się nie chce wpierdzielić w konflikty z wymiarem sprawiedliwości. Zresztą nie oszukujmy się: te 70 zatrzymanych osób przy liczbie uczestników, którą zgromadził Marsz Niepodległości, to kropla w morzu. Różne źródła różnie mówią: warszawski ratusz twierdzi, że w pochodzie brało udział 90 tysięcy obywateli, organizatorzy mówili, że jest 250 tysięcy, a spotkałem się też wersjami od 300 do 350 tysięcy. Akurat w tym moje wiewióry nie pomogą, bo z matematyki to one są równie dobre jak trolle z cyklu książek o Świecie Dysku pana Terry'ego Pratchetta, które liczą tak: "jeden, dwa, dużo, mnóstwo". Osobistycznie bardzo się cieszę, że tym razem obyło się praktycznie bez awantur, bez rozpierdalania małej architektury i napierdzielanek z policją - i mam nadzieję, że w kolejnych latach też tak będzie.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* że tak pozwolę sobie sobie sparafrazować wypowiedź Yarpena Zigrina z opowiadania "Granica Możliwości" pana Andrzeja Sapkowskiego
** radosna parafraza starej rzymskiej zasady prawniczej "dura lex sed lex", co się tłumaczy na "twarde prawo, ale prawo"