Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, znowuż się dzieje na świecie. Tym razem będzie kulturalnie, bez przeklinania - jeśli ci to nie pasuje to możesz skończyć lekturę >>>tutaj<<<.
Ciekawe wieści dochodzą ze Stanów coraz mniej Zjednoczonych. Otóż w stanie Missouri szkoły mają powrócić do stosowania kar cielesnych wobec wyjątkowo niesfornych uczniów. Żeby było ciekawiej: za powrotem kar cielesnych opowiadają się nie tylko rodzice, ale także nauczyciele i uczniowie. Osobistycznie uważam, że jest to bardzo dobry pomysł: nauczyciel musi mieć możliwość zdyscyplinowania ucznia a na dzisiejszą młodzież, dość rozpuszczoną i bezstresowo wychowaną, słowa przestały po prostu działać. Kto wie, może krótkotrwały ból tej części ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę, wpłynie na powrót kindersztuby? Rzecz wydaje mi się warta sprawdzenia.
Rzadko w swoich notkach zapuszczam się do Afryki, dziś jednak jest jedna z nielicznych okazji, kiedy to zrobię. Otóż ostatnimi czasy w ogrodzie zoologicznym w Akrze, stolicy Ghany, urodziły się dwa białe lwy. Jednemu z odwiedzających tak się spodobały, że postanowił je zajumać, najprawdopodobniej celem sprzedaży z zyskiem. Plan, który niezidentyfikowany jeszcze pan afroafrykańczyk ułożył, był całkiem prosty: nocą przedostać się na wybieg wielkich kotów, zwinąć młode i zwiać. Nieskomplikowana ta koncepcja zawierała jednakowoż jeden, dość istotny, błąd w założeniach: nie uwzględniała, że dorosłe lwy nie będą chciały tak po prostu oddać swego potomstwa i że w jego obronie zaatakują intruza. Ciało pana afroafrykańczyka znaleziono rano i przetransportowano do lokalnej kostnicy. Nie wiem, jakie zwyczaje pogrzebowe panują w Ghanie - być może niedoszłemu złodziejowi usypią mały, ale cieszący oko kurhanik. A tak swoją drogą to trzeba naprawdę mieć bardzo niski iloraz inteligencji lub poważne kłopoty z logicznym myśleniem żeby sądzić, że można tak po prostu ukraść drapieżnemu zwierzęciu jego potomstwo.
Zostawmy teraz Czarny Ląd i zerknijmy sobie do Rosji, bo moje tamtejsze wiewióry donoszą, że powoli zaczynają podnosić się tamże głosy o konieczności zdenazyfikowania następnego kraju. Jak niby moskwicini, którzy denazyfikując Ukrainę stracili już dziesiątki tysięcy żołnierzy i tysiące jednostek sprzętu wartego grube miliony dolarów, chcieliby zabrać się do tego dzieła - nie wiadomo. Zwłaszcza, że kraj mający być kolejnym celem "specjalnej operacji denazyfikacyjnej" jest członkiem Paktu Północnoatlantyckiego, nie jest za to sąsiadem Rosji. Chodzi bowiem o Niemcy. Jedyną możliwością, żeby Rosja zaatakowała Bundesrepublikę bez naruszania granic innych krajów jest przeprowadzenie zmasowanego desantu z morza i powietrza - przy czym osobistycznie uważam, że byłaby to operacja tak kretyńska i niemożliwa do zrealizowania, że każdy rozważający ją na poważnie kacapski wojskowy powinien natychmiast zgłosić się albo do psychiatry, albo na odwyk. Denazyfikacja bez wątpienia dobrze by Niemcom zrobiła, ale powinni o nią zadbać sami mieszkańcy Bundesrepubliki, tudzież tamtejszy BfV* - a nie stosujący nazistowskie metody i głoszący nazistowskie hasła moskale.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* Bundesamt für Verfassungsschutz - dla tych, którym obca jest choroba gardła (przepraszam: język niemiecki): Federalny Urząd Ochrony Konstytucji