15.09.2022 absurdy i patologia...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, znowuż się dzieje na świecie. W tej notce będzie sanitarna ilość wulgaryzmów, jak ci się to nie podoba to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Poważni ludzie, którzy zainwestowali poważne pieniądze, najwyraźniej już swoje zarobili więc tak zwana Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że zbliża się koniec pandemii koronawirusa. Nie jest to, rzecz jasna, powód do jakiejś zajebistej radości, gdyż nie opanowana jest jeszcze małpia ospa, a do tego w Syrii właśnie wybuchła epidemia cholery, o dobrze znanych AIDSach i eboli nie wspominając - może się więc okazać, że jeszcze niejeden lockdown przed nami. I niejedna okazja dla firm farmaceutycznych na zarobienie grubej kasy na szczepionkach.
Szwedzka premier, towarzyszka Magdalena Andersson ze Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej, podała się do dymisji aby zrobić miejsce dla nowego szefa rządu, tym razem prawicowego. Teoretycznie jest to dobra wiadomość dla obywateli kraju Trzech Koron a zdecydowanie gorsza dla lewomyślnych, nielegalnych imigrantów i przestępców, gdyż zwycięska prawica już zapowiada przywrócenie w Szwecji porządku - a przyszłość pokaże, czy w praktyce rządzący dadzą radę ogarnąć pierdolnik zostawiony przez socjalistów. Osobistycznie będę kibicował - zwłaszcza, że ze strony szyszkowników Związku Socjalistycznych Republik Europejskich już dobiegają głosy o konieczności zainteresowania się praworządnością Szwecji.
Lewomyślni aktywiści z organizacji Amnesty International byli uprzejmi wysłać do mieszkańców Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii koperty z prośbą o wsparcie finansowe dla petersburskiej artystki, pani Saszy Skoczilenko. Aktualnie pani Sasza Skoliczenko kibluje w kacapskim pierdlu gdyż publicznie wyraziła swoją dezaprobatę wobec inwazji Rosji na Ukrainę. Sama inicjatywa artystki była niewątpliwie słuszna, chociaż niespecjalnie mądrze przeprowadzona, idea zbierania na nią pieniędzy też nie budzi moich zastrzeżeń - ale przecież lewomyślni z Amnesty International nie byliby sobą, gdyby czegoś nie spierdolili. Na wysyłanych do Angoli kopertach zostały wydrukowane przytulające się ludziki, jeden w barwach Ukrainy a drugi w kolorach Rosji. Adresaci byli z lekka zdziwieni i zniesmaczeni, a Ukraińcy, rzecz jasna, bardzo mocno się wkurwili - i osobistycznie wcale się im nie dziwię. Gdyby w czasie trwania II wojny światowej jakiś zjebany łeb wypuścił obrazek, na którym przytulają się ludki w barwach Najjaśniejszej i III Rzeszy, to Polacy też by się wkurwili - to jest, z grubsza rzecz ujmując, ten sam poziom abstrakcji, absurdu i nienawiści.
A skoro już poruszyliśmy temat absurdu to zerknijmy sobie, co też w Najjaśniejszej słychać. To, że Polacy jeżdżą na Słowację żeby kupować wyeksportowany z Polski węgiel, który tamże jest niemal o połowę tańszy niż w Najjaśniejszej jest absurdalne (pisałem o sprawie w notce z 10 września). Ale to jeszcze jest małe miki bo Polska, eksportując swój węgiel do swoich sąsiadów, jednocześnie importuje węgiel z Australii, Indonezji, Republiki Południowej Afryki, Tanzanii, Kolumbii oraz Stanów coraz mniej Zjednoczonych. To już jest abstrakcja, ale to dalej nie jest szczyt możliwości rządzących naszym nieszczęsnym krajem. Wróćmy na momencik do eksportu: polski węgiel wyjeżdża m.in. do Czech, na Słowację i na Ukrainę. Od początku tego roku Polska wyeksportowała, okrągło licząc, jakiś milion ton węgla, z czego ponad 30% poszło na Ukrainę. Jednakowoż do naczalstwa naszego kraju doszło, że z surowcami energetycznymi jest delikatna chujnia i może ich całkiem niedługo zabraknąć. Na całe szczęście rząd Polski to jeden w drugiego fachury i każdy kiepełe ma na miejscu - więc błyskawicznie się zgadali, że kupią 100 tysięcy ton węgla. Od Ukrainy. Nie regulujcie oczu ani monitorów, ja wiem, że brzmi to jak wymysł błogosławionej pamięci Stanisława Barei: ponad 320 tysięcy ton polskiego węgla zostało w tym roku sprzedanych Ukrainie, a teraz rząd pana Vateusza (przepraszam: Mateusza) Morawieckiego planuje odkupić od Ukrainy 100 tysięcy ton tegoż samego polskiego węgla.
Za słusznie minionego systemu Polska była krajem filozofów, bo ludzie żyli albo Kantem, albo Nietzschem. Teraz Najjaśniejsza stała się krajem absurdów: brakuje węgla, którego miało starczyć na dwa stulecia, więc Polska węgiel jednocześnie eksportuje i importuje - a nawet importuje węgiel z kraju, do którego go niedawno wyeksportowała. Należący do bogatego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich kraj, według rządzących nim ludzi mlekiem, miodem i dobrobytem płynący, musi brać surowce* od państwa biedniejszego, dodatkowo prowadzącego właśnie krwawą wojnę na własnym terytorium i spustoszonego przez kacapskie hordy. Mógłbym jeszcze trochę powymieniać rozmaite cuda, które się w Najjaśniejszej zdarzają z nużącą regularnością, ale nie ma to chyba większego sensu. Osobistycznie coraz częściej odnoszę wrażenie, że w Polsce dobrze czują się tylko rządzący, absurdy i patologia.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* i energię, jeśli chodzi o ścisłość