14.10.2022 o inteligencji słów kilka...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, znowuż się na świecie nawywijało. Będzie w miarę krótko, bo niezdrów jestem, i lekko niecenzuralnie, bo niektórych spraw nie da się opisać i skomentować w sposób kulturalny - jeśli masz z tym problem to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie nie jestem najinteligentniejszym człowiekiem na świecie. I być może właśnie ten brak kilku punktów inteligencji uniemożliwia mi zrozumienie sposobu, w jaki próba zniszczenia przez dwie lewomyślne kretynki z organizacji "just stop oil" obrazu "Słoneczniki" autorstwa Vincenta van Gogha miałaby zredukować zużycie kopalnych paliw płynnych, a tym samym ocalić naszą planetę przed zagładą. Na całe szczęście dzieło jest przechowywane za pancerną szybą, więc wylana na nie zupa pomidorowa nawet go nie uszkodziła. Żeby było ciekawiej: obie tępe piczuły, poza próbą zniszczenia powstałego w 1888 roku i wartego jakieś 84 miliony dolarów obrazu, przykleiły się jeszcze do ściany. Osobistycznie uważam, że co najmniej dziwny jest ten fetysz rozmaitych pseudoekologicznych terrorystów związany z przyklejaniem się a to do ścian, a to do ulic, a to do drzwi. Wygląda mi to na jakąś bardziej ekstremalną odmianę bondage - przy czym o ile jestem w stanie zrozumieć chęć skrępowania partnera lub partnerki (albo bycia związanym/związaną) w sytuacji intymnej, o tyle publiczne używanie kleju zahacza już o wynaturzenie. Różnica jest dość oczywista: na ten przykład użycie w łóżkowych igraszkach piórka może być dość ciekawą odmianą, ale wykorzystanie żywego kurczaka najprawdopodobniej zostanie uznane za grubszą perwersję.
Wracając jednak do tematu: zastanawiam się również czemu pseudoekologiczni terroryści tak często chcą niszczyć obrazy? Wysnułem pewną roboczą teorię, ale wymaga ona jeszcze doprecyzowania i sprawdzenia: otóż może być tak, że ci "aktywiści" chcą zniszczyć wszystkie dzieła ludzkich rąk, ale są takimi tchórzami, że szczytem odwagi jest dla nich podkradnięcie się do malowidła. Rzecz jasna może się też pokazać, że ci pseudoekolodzy są zwyczajnie tak kurewsko durni, że faktycznie uważają, że zniszczenie jakiegoś dzieła sztuki w magiczny sposób przyczyni się do ocalenia planety.
A skoro już poruszyliśmy temat gigantycznej głupoty to skierujmy swój wzrok na Ukrainę, gdzie kolejny sołdat udowodnił, że kacapscy wojskowi mają bardzo poważne braki w logicznym myśleniu. Otóż wojak prowadzący opancerzony transporter MT-LB wjechał z drogi polnej na asfaltową, na której w dwóch rzędach leżały doskonale widoczne miny przeciwpancerne. Nie zatrzymał jednakowoż pojazdu, nie starał się nawet ominąć przeszkody. Co może się stać, gdy weźmiemy trepa o ujemnej inteligencji, dwunastotonowy pojazd, i potężny ładunek wybuchowy z detonatorem reagującym na nacisk? Całkiem niewąskie pierdolnięcie zakończone zniszczeniem wozu. Filmik z tego wydarzenia, nakręcony z ukraińskiego drona, jest dostępny w internecie*. Osobistycznie nie chce mi się wierzyć, że ten opancerzony transporter był prowadzony przez osobnika tego samego gatunku, który wynalazł pismo, zbudował maszyny, wymyślił komputer i dokonał milionów innych rzeczy wymagających inteligencji.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* wystarczy na youtubie wpisać "russian apc mine" i kliknąć w miniaturkę z widocznym rzędem min przed pojazdem gąsienicowym