Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, dzieje się w Rosji. Z góry uprzedzam, że cięższych słów nie będzie więc jeśli ci to nie odpowiada to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Moje rezydujące w Rosji wiewióry donoszą o dość dziwnych i niespodziewanych ruchach rosyjskich służb logistycznych. Otóż pokazało się, że służby te ściągają skąd się da armaty przeciwlotnicze S-60 kalibru 57 milimetrów. Żeby było ciekawiej: wszystko wskazuje, że ściągają je na sztukę, bo biorą zarówno zakonserwowane okazy z magazynów, jak i zardzewiałe sztuki stanowiące większe niebezpieczeństwo dla obsługi niż dla celu. Jednakowoż nawet taka zadbana armata S-60 troszeczkę nie przystaje do współczesnego pola walki ze względu na długi czas rozstawiania z położenia marszowego do bojowego i, co ważniejsze, powolne naprowadzenie ręczne. W zasadzie jedyny sposób, w jaki ten sprzęt może zostać obecnie użyty zgodnie z przeznaczeniem, to stacjonarna obrona obiektu - a i to bardziej jako straszak niż rzeczywiste zagrożenie. Pozostaje jeszcze możliwość, że armaty te zostaną zdjęte ze swoich lawet, posadowione na ciężarówkach i użyte jako wsparcie wojsk lądowych - i to w zasadzie jest jedyne sensowne zastosowanie dla nich gdyż strzelając pociskami odłamkowymi do piechoty lub przeciwpancernymi do celów lekko opancerzonych mogą jeszcze narobić trochę szkody ukraińskiej armii.
Na chwilę obecną jednakowoż rosyjscy świeżo zmobilizowani bojcy większą szkodę wyrządzają swoim niż Ukraińcom. Dla przykładu: w obwodzie biełgorodzkim trzech Tadżyków wyznania islamskiego bardzo się zdenerwowało na oficera, który o ich bogu wyraził się w niespecjalnie przyjemnych słowach. Doniesienia są sprzeczne, gdyż co innego twierdzą świadkowie, a co innego Ministerstwo Obrony - ale padły trupy w liczbie między 15 a 29 osób, oraz całkiem sporo rannych. Jak widać nie potrzebne są Siły Zbrojne Ukrainy by moskwicińska armia traciła swoje, i tak niewielkie, zdolności bojowe.
A jak już jesteśmy przy zdolnościach bojowych to bardzo ciekawe wieści dochodzą z frontu. Otóż pokazało się, że na pierwszą linię wysyłani są zmobilizowani więźniowie. Za nimi są oddziały złożone ze zmobilizowanych "dobrowolców", którzy mają rozkaz strzelać do byłych pensjonariuszy zakładów karnych, gdyby ci pokazali chęć porzucenia stanowisk i wycofania się w bezpieczniejsze miejsce. Świeżo zmobilizowani pełnią więc funkcję oddziałów zaporowych, uniemożliwiających odwrót byłym więźniom. Teoretycznie byłaby to całkiem niezła fucha, jednakowoż jest jedno małe ale: za linią dobrowolców jest jeszcze linia żołnierzy kontraktowych, którzy pełnią funkcję drugiego rzutu oddziałów zaporowych i mają rozkaz strzelać zarówno do oddziałów więziennych, jak i "ochotniczych" w przypadku zdradzenie przez nie chęci odwrotu. Z punktu widzenia takiego siedzącego w okopie zmobilizowanego "ochotnika" nie wygląda to ciekawie bo albo rozwalą atakujący Ukraińcy, albo Rosjanie za opuszczenie pozycji. I jak się taki "dobrowolec" nie odwróci - dupa i tak z tyłu.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego