8.01.2023 eurokołchoz w ogólności, a Niemcy...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Jeszcze przed tradycyjnym "aj waj" ostrzegam, że ten wpis będzie długi, bliski polityki i daleki od kultury - więc jeśli rażą cię długie teksty z wulgaryzmami to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Aj waj, czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, co się w tym Związku Socjalistycznych Republik Europejskich odpierdala? Eurokołchoz nigdy nie był wzorem ładu i porządku, ale ostatnimi czasy to już się takie numery odjebują, że mózg się lasuje. Żeby nie być gołosłownym: euroszyszkownicy od dłuższego czasu wmawiają Europejczykom, że jest energetyczny kryzys, inflacja, ogólna chujnia z mójnią z kutasówą, i że trzeba oszczędzać, spiąć poślady i przeczekać trudne czasy - po czym raz na kwartał podnoszą sobie zarobki. Taka, na ten przykład, towarzyszka Ursula von der Leyen jeszcze niedawno miesięcznie dostawała z unijnej kasy 29205 ojro podstawy, plus do 34 tysięcy ojro dodatków. Po podwyżce zarobi 31250 ojro, plus dodatki. Szeregowy europ.osioł jeszcze niedawno zarabiał około 9700 euraków, teraz ok. 10500 - rzecz jasna gołej pensji, do tego dochodzą dodatki za komisje, rozłąkowe, przejazdowe i chuj wie jeszcze jakie. Rzecz jasna europ.osłowie nie zapomnieli o eurourzędasach - i cała rzesza około 50 tysięcy biurokratów też dostanie więcej kasy. Tak wygląda oszczędzanie a'la Związek Socjalistycznych Republik Europejskich - polega na zwiększeniu wydatków. Osobistycznie sądzę, że jest to kurewski skandal, hipokryzja i walenie w chuja.
Dawnośmy nie poruszali tematu Bundesrepubliki, ostatni raz wczoraj - a dużo się tamże dzieje rzeczy ciekawych, oj dużo. Moje wiewióry donoszą, że niemiecki Führer, towarzysz Olaf Scholz z Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands ma problem, który może doprowadzić nawet do zmian w rządzie. Otóż pokazało się, że towarzyszka Christine Lambrecht (z tej samej partii), pełniąca w niemieckim rządzie funkcję ministra obrony, nie ma najmniejszego nawet pojęcia o wojskowości, nie wie czym się różni kompania od dywizji, nie zna procedur zaopatrzeniowych dla wojska - mówiąc krótko: jest zielona jak szczypiorek na wiosnę. Pokazało się również, że robotę dostała dzięki parytetom - ponieważ jeszcze-wtedy-nie-Führer, towarzysz Olaf Scholz, obiecywał rząd zrównoważony pod względem płci. Od dawna twierdzę, że parytety to jeden z chujowszych pomysłów białego człowieka - i proszę, oto mamy piękny dowód na potwierdzenie mojej tezy. Towarzyszka Christine Lambrecht, chociaż absolutnie nie zna się na powierzonych jej zadaniach, to jednak dostała pracę - bo ma cipę. Osobistycznie uważam, że przy wyborze kandydata do pracy należy kierować się kwalifikacjami a nie narządami płciowymi. Gdybym, na ten przykład, poszukiwał osoby do pomalowania ścian to interesowałoby mnie, jak macha wałkiem czy pędzlem, a nie co ma między nogami. Kwestia płci jest, nie przeczę, istotna - ale nie w pracy*, tylko w przypadku tzw. uciech cielesnych.
A skoro już otarliśmy się o temat niemieckiej armii to zatrzymajmy się przy nim na chwilę. Otóż pokazało się, że z Bundeswehry (dawniej Wehrmachtu) odchodzą żołnierze. Nie jest to może jakiś gigantyczny problem, ale w ubiegłym roku mundur porzuciło niemal tysiąc osób, co oznacza niemal pięciokrotny wzrost w stosunku do roku 2021. Żeby było ciekawiej: moje wiewióry zerknęły do wniosków o zwolnienie, tudzież zainteresowały się profilami psychologicznymi kandydatów na cywili - i doszły do wniosku, że zwiększona fala rezygnacji ze służby jest związana z wojną na Ukrainie, że żołnierze w obliczu niedalekiego lecz realnego konfliktu zbrojnego nagle stwierdzili, że nie chcą zabijać innych ludzi i sami nie chcą ginąć. Osobistycznie zadałbym takim byłym wojskowym tylko jedno pytanie: skoro nie chciałeś zabijać, tudzież bohatersko zginąć za swój kraj, to po kiego chuja zostawałeś żołnierzem, który strzelanie do ludzi lub śmierć na polu bitwy ma na stałe wpisane w ryzyko zawodowe? W tym miejscu wypada mi sparafrazować wypowiedź granego przez błogosławionej pamięci pana Zbigniewa Zapasiewicza kapitana Wagnera z doskonałej komedii "C.K. Dezerterzy": to jest pytanie, na które nie oczekuję odpowiedzi, te odpowiedzi znam, a nawet gdybym ich nie znał, to i tak by mnie nie interesowały (...). Otóż jest dla mnie jasne, że tacy pseudożołnierze wstąpili do armii wyłącznie z powodów finansowych, zachęcił ich do tego wysoki żołd i możliwość relatywnie szybkiego przejścia na tłuściutką emeryturę - a w swoim przekonaniu żyli w spokojnej rzeczywistości Europy XXI wieku, która nie będzie od nich wymagała zabijania lub umierania. Niestety, mimo tego, że mamy Europę w XXI wieku to pokazało się, że pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin) odjebał głupi numer i rozpętał w tejże Europie wojnę - a to oznacza, że ryzyko konieczności zabijania lub poniesienia przez żołnierza śmierci nieco się zwiększyło, co ewidentnie ujemnie wpłynęło na stan psychiczny niektórych członków Bundeswehry.
Dojebałem się do tej Bundesrepubliki jak bolszewicy do kułaków - i dalej dojebywać się będę. Otóż żyje sobie tamże niejaki pan Christian Bläul, terrorysta z pseudoekologicznej bandy "Letzte Generation". Wkurwiał mieszkańców Szwecji, przyklejając się tamże do asfaltu - i przez jakiś czas nawet popierdział sobie za to w pasiaki w szwedzkim pierdlu. Jednakowoż odsiedział co swoje więc go Szwedzi wypuścili - a pan Christian Bläul stwierdził, że pierdoli niegościnną północ i wrócił do Niemiec, gdzie wkurwiał mieszkańców Bundesrepubliki, przyklejając się do asfaltu. Wkurwiał na tyle długo i skutecznie, że wreszcie wkurwił - i od niemieckiego sądu dostał nieco ponad 20 tysięcy ojro kary. A ponieważ niespecjalnie go stać na zapłacenie takiej grzywny to zachował się jak gówniarz: założył w internecie zbiórkę oczekując, że inni zapłacą za to, co on narozrabiał. Ja bym jeszcze był w stanie zrozumieć działania pana Christiana Bläula, gdyby był on jakimś targanym burzą hormonalną nastolatkiem - ale pan Christian Bläul ma 41 lat, pracuje w branży IT i ma żonę oraz dwójkę dzieci. Od takiego człowieka, przynajmniej teoretycznie, można by oczekiwać jakiejś mądrości życiowej, tudzież odpowiedzialności - w końcu nie jest już nastolatkiem, nie żyje sam sobie, ma rodzinę. Jednakowoż, jak widać na załączonym przykładzie, w wypranym przez pseudoekologicznych aktywistów mózgu pana Christiana Bläula nastąpiło przewartościowanie, istotniejsze od troski o dobro familii stało się rozrabianie i utrudnianie życia innym pod pretekstem walki o naturalne środowisko. Osobistycznie współczuję jego żonie i dzieciakom: przez fanaberie pan Christiana Bläula mieszkają w nieogrzewanym domu, tudzież nie korzystają z dobrodziejstwa cywilizacji, jakim jest samochód - bo "głowa rodziny" troszczy się o klimat. No cóż, może jak pan Christian Bläul trafi do pierdla za niespłacone grzywny to jego rodzina chociaż trochę odetchnie i zacznie żyć jak ludzie w XXI wieku w Europie. Osobistycznie coraz częściej odnoszę wrażenie, że ludzie powinni przechodzić badania psychologiczne zanim zdecydują się na posiadanie potomstwa - bo niektórzy ewidentnie nie powinni się rozmnażać. Na naszych oczach nakręcony w 2006 roku film "Idiokracja" przechodzi z kategorii "komedia science-fiction" do kategorii "dokument" - i jest to, jeśli mam być szczery, bardzo chujowa wiadomość.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* przynajmniej w większości przypadków