14.01.2023 czyżby powtórka z rozrywki?
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, ależ się zadziało w Stanach coraz mniej Zjednoczonych. Od razu uprzedzam, że trochę jobów poleci więc jeśli drażnią cię wyrazy niecenzuralne to oszczędź sobie nerwów i skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Zagadeczkę mam dla was: co robi czarnoskóry nauczyciel angielskiego z waszyngtońskiej szkoły publicznej podczas ferii zimowych? Nie wiem, o czym pomyśleliście, ale prawidłowa odpowiedź, przynajmniej w przypadku 31-letniego pana Keenana Andersona, brzmi: wyjeżdża do Los Angeles aby odpocząć i spotkać się z rodziną. I nagle, prawie bez dania racji, zostaje przez policję potraktowany, po czym zawieziony w kajdankach do szpitala, gdzie bardzo nieuprzejmie olewa wysiłki lekarzy i umiera.
Aby należycie wyświetlić sprawę musimy co nieco poznać pana Keenana Andersona. Otóż, jak już wspomniałem, miał 31 lat, pracował jako nauczyciel - nie stanowił może filaru społeczności lokalnej, ale w przeciwieństwie do Santo Subito Negro Bandito George'a Floyda był człowiekiem uczciwie zarabiającym na życie, a nie wiecznie naćpanym przestępcą po wielokrotnych odsiadkach. Pan Keenan Anderson był także krewnym towarzyszki Patrisse Cullors, jednej z założycielek ruchu Black Lives Matter, słynnej z tego, że zapierdoliła pochodzące ze zbiórek pieniądze organizacji i kupiła sobie za nie fajny dom w dość ekskluzywnej dzielnicy zamieszkałej głównie przez białych. Ale że rodziny się nie wybiera to powyższą informację wrzucam tylko jako ciekawostkę, nie mającej w zasadzie wiele wspólnego ze sprawą - ot, taki zbieg okoliczności.
Skoro już co nieco wiemy o bohaterze tej notki to przejdźmy sobie teraz do meritum - czyli jak to się stało, że pan Keenan Anderson skonał w szpitalu. Moje ursony* twierdzą, że prowadząc samochód brał on udział w kolizji z motocyklistą. Czy też, mówiąc ściślej, swoją furą pierdolnął gościa na dwóch kółkach, po czym starał się zwiać, ale niespecjalnie mu to wyszło. Zatrzymany przez policję zachowywał się nieracjonalnie i bredził, że ktoś chce go zabić a on nie chce być Georgem Floydem. Nie podporządkowywał się także poleceniom wydawanym przez stróżów prawa, stawiał opór przy aresztowaniu więc jeden z gliniarzy kontrolnie jebnął mu taserem na uspokojenie. Pokazało się, że zarówno kolizja z motocyklistą, jak i partacka próba ucieczki, tudzież pierdolenie głupot w czasie zatrzymania najprawdopodobniej miały związek z tym, że pan Keenan Anderson był całkiem solidnie ujarany marihuaną oraz pobudzony po kilku tłustych "szczurach" kokainy - co zaraz wyszło po przeprowadzonych w szpitalu badaniach krwi. Niestety, pan Keenan Anderson nie odpowie za kolizję z motocyklistą gdyż cztery i pół godziny po przywiezieniu do placówki leczniczej stanęło mu serce i mimo wysiłków lekarzy już ruszyć nie chciało.
Osobistycznie jestem bardzo ciekawy jak tym razem osoby lewomyślne zgwałcą logikę aby przekonać wszystkich, że to kierująca się systemowym rasizmem policja odpowiada za śmierć niewinnego murzyna - i czy aby znów w całych Stanach coraz mniej Zjednoczonych nie wybuchną zamieszki inspirowane przez towarzyszkę Patrisse Cullors i jej kamratów z marksistowsko-rasistowskiego** ruchu Black Lives Matter.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* w okolicach Los Angeles nie występują wiewióry więc do zbierania informacji wykorzystuję ursony
** mała prywata: szanowny administratorze Facebooka, niezależnie od twoich poglądów ruch BLM jest marksistowski (jego założycielka, towarzyszka Patrisse Cullors, stwierdziła, że jest "wyszkoloną marksistką") oraz rasistowski (za przykład może służyć specjalna tabliczka dla białych umieszczona na skrzyżowaniu, gdzie George Floyd wydał ostatnie tchnienie) - tych faktów nie zmieni skasowanie tegoż wpisu, blokowanie mnie, tudzież inne próby zaklinania rzeczywistości. Utwierdzą mnie za to w przekonaniu, że na tym portalu wolność słowa jest czysto teoretyczna, żeby nie napisać, że identyczna jak w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich za czasów słusznie minionego systemu - wtedy można było powiedzieć dosłownie wszystko, co podobało się władzy, ale osoby zdradzające objawy odmiennego sposobu myślenia były uciszane i szykanowane.