3.02.2023 o Rosji słów kilka...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, nawywijało się na znowuż w Rosji. Jak zwykle uprzejmie informuję, że w notce pojawią się słowa nieuprzejme, tudzież całkiem niekulturalne więc jeśli masz na nie alergię to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
O tym, że Rosja nie jest krajem tylko stanem umysłu nie muszę chyba nikogo przekonywać. Rosjanie postanowili jednak po raz kolejny potwierdzić prawdziwość tego stwierdzenia. Otóż wczoraj wypadała rocznica zakończenia bitwy pod Stalingradem, więc w Wołgogradzie zaplanowano huczne obchody. A dlaczego w Wołgogradzie zamiast w Stalingradzie? Właśnie tu zaczyna się jazda, ale żeby ją docenić to musimy się z lekka cofnąć w czasie. Otóż pierwsze budowle powstały w tym miejscu w roku 1589 i stanowiły graniczną twierdzę zwaną Carycyn. Z twierdzy wyrosło miasto, które kilka lat po rewolucji bolszewickiej, w 1925 roku, zostało przechrzczone na Stalingrad, na cześć towarzysza Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwiliego, szerzej znanego pod bandycką ksywą "Stalin". 8 lat po śmierci tego skurwiela, w czasie tzw. "rozliczeń z okresem stalinowskich błędów i wypaczeń", miasto po raz kolejny zmieniło nazwę - tym razem na Wołgograd. Do tego momentu wszystko jest w miarę jasne i logiczne, bo zmiana nazw pod wpływem czynników politycznych jest praktykowana od wieków. Ale gdyby tak pozostało to bym tematu nie poruszał. Otóż wczoraj, w dniu 80 rocznicy zakończenia bitwy, Wołgograd na kilka godzin stał się znów oficjalnie Stalingradem, miastem nazwanym na cześć drugiego największego mordercy w historii ludzkości*. Ale to jeszcze nie koniec ruskiej patologii związanej z obchodami bitwy stalingradzkiej. Otóż do chwilowego Stalingradu przybył pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin), aby złożyć wieniec pod pilnowanym przez wartę honorową pomnikiem upamiętniającym żołnierzy w tamtej bitwie walczących. Jeszcze do zeszłego roku warta pełniła swoją służbę przepisowo ubrana w mundury galowe i uzbrojona w karabiny z osadzonymi bagnetami - w tym natomiast roku wartownicy byli, owszem, odpierdoleni jak szczury na otwarcie kanału, ale bez broni. Najwidoczniej pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin), wzorem dawnego władcy Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, towarzysza Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwiliego, szerzej znanego pod bandycką ksywą "Stalin", wpadł w taką paranoję, że boi się nawet własnych żołnierzy. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin) skończy tak samo jak były samodzierżca ZSRR, i że po nim nastąpi czas rozliczeń z okresem putinowskich błędów i wypaczeń. Osobistycznie byłbym dość kontenty, gdyby nastąpiło to w miarę szybko - a śmiałbym się do rozpuku, gdyby pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin) rozstał się z tym padołem łez dokładnie 5 marca 2023, w siedemdziesiątą rocznicę śmierci tego bandyty Stalina.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* pierwsze miejsce zajmuje towarzysz Mao Zedong