12.02.2023 burdel we Francji, głupota w...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, znowuż się na świecie porobiło. Osoby z alergią na brzydkie wyrazy powinny teraz wziąć leki przeciwuczuleniowe albo skończyć lekturę >>>tutaj<<<.
Francuscy szyszkownicy stwierdzili, że dobrze będzie kazać Francuzom zapierdalać dwa lata dłużej, zanim przejdą na emeryturę - co ma przynieść budżetowi roczny zysk w kwocie niecałych 18 miliardów ojro. Obywatelom Piątej Republiki plany te, rzecz jasna, się nie spodobały - rozpoczęli więc strajki i demonstracje. Znów na ulicach zapłonęły samochody i barykady, policja znów miała okazję ponapierdalać protestujących gazem, wodą, gumowymi kulami i pałami, a prezydent Francji, pan Emmanuel Macron, znów miał okazję nasobaczyć na tych, którym nowe plany rządu nie przypadły do gustu. Czyli nad Sekwaną nic nowego - rząd wali w chuja wkurwiając obywateli i policję, obywatele sieją pożogę i zniszczenie na ulicach wkurwiając się na rząd i policję, a wkurwiona policja stara się ogarnąć pierdolnik sprokurowany przez wkurwionych obywateli. Osobistycznie uważam, że na granicach Francji powinna stanąć wielka instalacja zrobiona z latarni z czerwonymi żarówkami i rozwieszonych między nimi czerwonych kotar - bo w kraju burdel już jest, kurwy też, tylko tych czerwonych latarni i zasłon jeszcze brak.
Ale zostawmy już kraj nad Sekwaną i poczytajmy sobie wieści ze Stanów coraz mniej Zjednoczonych bo tamże po raz kolejny się zadziały rzeczy sprzeczne nie tylko ze zdrowym, ale nawet z jakimkolwiek, rozsądkiem. Otóż moje rezydujące w kalifornijskim mieście Oakland wiewióry doniosły, że śmiercią tragiczną zmarła tam 48-letnia towarzyszka Jennifer Angel, wyznania anarchistycznego. Towarzyszka prowadziła cukiernię, ale nie to przyczyniło się do jej zgonu - otóż wracała sobie samochodem do domu, ale z lekka utknęła w korku. Przymusowy postój wykorzystało dwóch typów, którzy wyjebali w jej aucie szybę, ukradli torebkę i spierdolili do swojej, stojącej w bocznej uliczce, fury. Jednakowoż towarzyszka Jennifer Angel nie straciła zimnej krwi, pobiegła za przestępcami i nawet udało jej się ich dogonić. Miała jednakowoż pecha, utknęła w drzwiach ich ruszającego samochodu, przejechała się w ten sposób kilkanaście metrów po trotuarze i przypierdoliła głową w krawężnik. Trzy dni później zmarła w szpitalu, bandytom udało się zwiać. Do tej pory sytuacja nie wygląda na większą patologię niż zwykła średnia światowa - ale dopiero teraz zaczynają się jaja. Otóż zarówno lewomyślna rodzina towarzyszki Jennifer Angels, jak i jej lewomyślni przyjaciele, stanowczo domagają się niekarania zabójców więzieniem - twierdzą bowiem, że (i tu pierdolnę cytat) "Zamknięcie osób odpowiedzialnych za jej śmierć uczyniłoby więcej szkód". Bliscy denatki są (podobnie jak ona sama za życia) zwolennikami tzw. "sprawiedliwości naprawczej".
A cóż to za nowomodne kurestwo, ta cała "sprawiedliwość naprawcza"? Otóż jest to koncepcja według której przestępcy nie należy karać więzieniem, tylko rozmawiać z nim aby zechciał naprawić wyrządzone przez siebie szkody, tudzież aby w przyszłości powstrzymał się od łamania prawa. O ile nie jest to do końca głupia idea w przypadku niektórych wykroczeń, ewentualnie niektórych lżejszych przestępstw popełnionych nieumyślnie - to już stosowanie jej w przypadku rozboju i zabójstwa jest, moim osobistycznym zdaniem, wyższym kretynizmem. Kara pozbawienia wolności ma nie tylko służyć ukaraniu sprawcy przestępstwa, ale także, przynajmniej na jakiś czas, zabezpieczyć przed jego pomysłami społeczeństwo. "Sprawiedliwość naprawcza" w zdecydowanej większości przypadków nie będzie działać w stosunku do "zawodowych" przestępców, tudzież jednostek co bardziej zdemoralizowanych, które gotowe są skrzywdzić ofiarę dla stosunkowo niewielkiej sumy pieniędzy, dla zemsty, rozrywki lub zaspokojenia żądzy. Z takimi delikwentami nie ma sensu dyskutować gdyż jest to stratą czasu - takie egzemplarze trzeba wyeliminować ze społeczeństwa, najlepiej definitywnie, żeby na zawsze odebrać im możliwość ukrzywdzenia innych obywateli.
Ale, ponieważ tylko krowa nie zmienia poglądów a ja krową nie jestem, obiecuję zostać zwolennikiem "sprawiedliwości naprawczej" w absolutnie wszystkich przypadkach - zaraz po tym, jak morderca wskrzesi swoją ofiarę, pedofil odgwałci dziecko, a dżihadyści z państwa islamskiego odbudują rozkurwione przez siebie zabytki. Jednakowoż na to się w najbliższym czasie nie zanosi, więc póki co nadal jestem zwolennikiem ciężkiego więzienia z obowiązkiem wykonywania pracy, tudzież kary śmierci, w szczególnych przypadkach i za szczególne zasługi wykonywanej w sposób publiczny i nie do końca humanitarny.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego