4.03.2023 jeden krok naprzód, trzy kroki...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, znowuż się na świecie nawywijało. Z góry ostrzegam, że w notce będą wyrazy nieparlamentarne więc jeśli ranią one twe oczęta to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Zaczniemy sobie nietypowo, od lekkiego powiewu normalności w tym zwariowanym świecie. Otóż w Stanach coraz mniej Zjednoczonych znajduje się stan Tennessee, którego gubernatorem jest Republikanin, pan Bill Lee. Podpisał on właśnie ustawę wykopującą pokazy "osób tańczących topless, tancerek go-go i egzotycznych, striptizerek oraz kobiet lub mężczyzn zapewniających inną rozrywkę" na odległość co najmniej 1000 stóp* od placówek edukacyjnych i parków. Pan Bill Lee twierdzi, w mojej opinii w miarę słusznie, że zakaz ten ma chronić dzieci przed oglądaniem tego, co może być nieodpowiednie na ich poziomie rozwoju. Bo chociaż osobistycznie nie sądzę, żeby widok kawałka jędrnego kobiecego cycka, tudzież kształtnego pośladka, zwichnął małoletniemu psychikę, to już oglądanie tzw. drag queen, czyli męskich transwestytów przebranych za kobiety (często podejrzanej konduity), może na rozwój małoletniego mieć wpływ negatywny.
Rzecz jasna Lud Alfabetu, do spółki z innymi lewomyślnymi, już zaczął kwiczeć o dyskryminacji - ale ani pan gubernator Bill Lee się tym specjalnie nie przejął, ani członkowie stanowego parlamentu. Osobistycznie uważam, że jest to mały krok ku przywróceniu w Stanach coraz mniej Zjednoczonych względnej normalności - ale nawet małymi krokami można, przy odpowiedniej motywacji, przejść dużą odległość.
Przeskoczymy sobie teraz ocean i wylądujemy w Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii, bo tam też się zadziało - ale już nie tak pozytywnie. Otóż w październiku 2021 roku w miejscowości Botley pod Oxfordem pochodzący z Rumunii 34-letni pan Eugen Coman założył białą koszulę, garnitur i krawat. Odpierdoliwszy się jak szczur na otwarcie kanału nie poszedł jednakowoż do opery, tudzież na jakieś proszone przyjęcie, tylko wziął nóż i 27 razy dźgnął swojego współlokatora, pana Leonida Laboshina. Zaatakowany takiego traktamentu, rzecz jasna, nie przeżył; morderca zawinął jego ciało w prześcieradło i wyniósł je do ogródka, a dokumenty ofiary spalił. Policja szybko powinęła pana Eugena Comana, a dzięki zeznaniom pani Maryi Fando, współlokatorki będącej świadkiem ataku, bez problemu ustaliła przebieg wydarzenia i przekazała sprawę do prokuratury. I tutaj sprawa zaczyna się robić lekko nietypowa, bo morderca, mimo przytłaczających dowodów i zeznania naocznego świadka, nie przyznaje się do morderstwa, tylko do nieumyślnego spowodowania śmierci - i na tej podstawie domaga się niższego wyroku. Proces się ciągnie jak makaron, prawnicy pana Eugena Comana sugerują chwilową niepoczytalność, aczkolwiek biorąc pod uwagę przygotowania sprawcy, jego próbę upodobnienia się do bohatera gry "Hitman", to nikt normalny w taką ściemę nie powinien uwierzyć - co oznacza, że istniej z grubsza 50% szans na to, że angielski sąd łyknie tę blagę jak młody pelikan. Osobistycznie uważam, że niepoczytalność nie powinna stanowić absolutnie żadnej ochrony przed wyrokiem skazującym, może co najwyżej stanowić dla wymiaru sprawiedliwości wskazówkę, że przestępcę należy wsadzić do pierdla na oddział dla chorych psychicznie. Chociaż za przestępstwo tego kalibru to pan Eugen Coman powinien, rzecz jasna po krótkim i sprawiedliwym procesie, zawisnąć na szubienicy - obojętne, czy dla zdrowych, czy też dla słabosilnych na umyśle.
W brytyjskim porannym programie "This Morning", nadawanym przez kanał ITV, członkowie grupy Exmoor Squirrel Project upichcili risotto z wiewiórką szarą** i podali prowadzącym do zjedzenia. Wiewiórki szare są w Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii gatunkiem inwazyjnym, wypierającym miejscowe rude wiewiórki pospolite*** a członkowie Wiewiórczego Projektu Exmoor chcą przywrócić biologiczną równowagę, nie chcąc jednocześnie marnować mięsa zabitych gryzoni. Nie sposób im nie przyznać trochę słuszności - ale jednak trochę Jamesa szkoda. Nie był może najbardziej błyskotliwą wiewiórą a do przyniesionych przez niego informacji trzeba było podchodzić z dystansem z powodu jego skłonności do konfabulacji - ale jednak na pożarcie przez pana Phillipa Schofielda, prowadzącego program "This Morning", nie zasłużył. Moje pozostałe wiewióry usypały mu mały, ale cieszący oko cenotaf. A swoją drogą to muszę zmienić postrzeganie uprawiających kanibalizm dzikich plemion z Ameryki Południowej, Afryki czy Oceanii; teraz już wiem, że nie wpierdalały białych kolonizatorów z głodu - one po prostu starały się zachować rodzimą populację, walczyły z gatunkiem inwazyjnym nie chcąc jednocześnie marnować dobrego mięsa.
A na koniec notki zerkniemy sobie do Brukseli, gdzie na ulicach pojawiło się prawie 3 tysiące ciągników rolniczych. Ich właściciele zdecydowali się bowiem zaprotestować przeciwko rządowej koncepcji ograniczenia emisji azotu i jebania mandatami gospodarstw przekraczających limity. Osobistycznie uważam, że słusznie włościanie protestują, gdyż przydział bezpłatnej produkcji tego pierwiastka jest tak mały, że praktycznie niemożliwy do osiągnięcia w normalnie prosperującym gospodarstwie rolnym. Ale tak to bywa, gdy limity wyciąga sobie z dupy jakiś politykier, zupełnie nie znający się na ani na teorii, ani na praktyce danej dziedziny. Planowane przez rząd 40-krotne ograniczenie emisji azotu jest po prostu awykonalne i rolnicy całkiem słusznie obawiają się, że nie dadzą rady spełnić nierealnych norm i przez mandaty zbankrutują.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* w normalnych jednostkach to będzie 304,8 m.
** Sciurus carolinensis
*** Sciurus vulgaris