29.03.2023 jawnogrzesznice i imperium...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, tyle się ostatnio na świecie dzieje, że zaczynam mieć przesyt i na samą myśl o opisywaniu i komentowaniu kolejnych wydarzeń politycznych mam ochotę sobie solidnie rzygnąć. Dlatego ta notka będzie ciut inna niż moje zwykłe, standardowe sobaczenie na odwalające się na całym świecie cyrki. Aha, i żeby nie było, że nie ostrzegałem: w tej notce nie będzie wulgaryzmów więc jeśli stanowi to dla ciebie problem to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Wyobraźcie sobie sytuację, w której przyjeżdżacie do normalnego, cywilizowanego kraju i chcecie napić się piwa. Idziecie więc do sklepu, bierzecie browara, płacicie przy kasie. Niestety, w tym momencie wchodzi policja. Stróże prawa zatrzymują was, kują kajdankami, a ze sprzedawcą przybijają piątkę i wdają się w normalną gadkę, po czym życzą mu miłego dnia - a was wsadzają do radiowozu. Mundurowi nie tracą czasu na wożenie was na dołek, od razu jadą do sądu, zapada wyrok grzywny. Sytuacja jakby nieco nietypowa, mogąca świadczyć o jakimś układzie na linii sprzedawca-wymiar sprawiedliwości. A tu niespodzianka - takie w tym kraju jest prawo.
Powiecie zapewne, że taka sytuacja w normalnym kraju jest niemożliwa, przecież nikt was nie skarze za kupno normalnie dostępnego i legalnego produktu. Błąd, przedstawiona sytuacja jak najbardziej ma szansę zaistnieć - tyle tylko, że nie z kupnem piwa, a z kupnem seksu. W kilku europejskich państwach legalne jest sprzedawanie seksu, ale już jego kupowanie jest penalizowane. Innymi słowy: pani prostytutka może całkowicie zgodnie z prawem świadczyć swoje usługi, ale klient nie może legalnie z nich korzystać. Takie prawo obowiązuje m.in. we Francji, Irlandii, Szwecji, Norwegii oraz na Islandii, przy czym na Islandii karą za skorzystanie z usług seksualnych może być nawet rok więzienia. Osobistycznie nie widzę w tym ani grama sensu, ale jestem bardzo ciekawy jaka idea przyświecała prawodawcom podczas konstruowania takich przepisów.
Chodzi mi wyłącznie o kwestie prawne i ich zadziwiający brak logiki, nie oceniam tutaj moralnej strony samego zjawiska dobrowolnej prostytucji. Sama ocena bowiem nie jest tak do końca łatwa i nawet hierarchowie Kościoła Katolickiego mieli na przestrzeni wieków różne zdania w tej materii: od oceny zdecydowanie negatywnej, poprzez uznawanie płatnego seksu za niewielki w sumie grzech zapobiegający złu większemu, aż do częstego i entuzjastycznego korzystania z usług pań negocjowalnego afektu.
Drugim tematem, który planowałem dziś poruszyć, jest kwestia Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii. W XVIII, XIX i początkach XX wieku było to gigantyczne imperium o powierzchni sięgającej 36,6 miliona km², którego władca rządził ćwiercią świata i piątą częścią zamieszkującej go ludzkości. Jeszcze 100 lat temu w orbicie angielskich wpływów była połowa Afryki, Kanada, Australia z przyległościami; król Jerzy V był cesarzem Indii - dziś imperium już nie istnieje, a Hindus, pan Rishi Sunak, jest premierem Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego