16.05.2023 pińcet+ plus italskie dylematy......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, chory jeszcze jestem, ale ciekawe rzeczy się w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich dzieją i ciężko mi ich nie skomentować. A że tematy będą okołopolityczne to i słownictwo będzie adekwatne - jeśli więc wyrazy niecenzuralne rażą twoje delikatne oczęta to skończ czytanie >>>tutaj<<<.
Na wstępie chciałbym gorąco podziękować za słowa wsparcia i życzenia zdrowia, zarówno wyrażone w drogiej memu sercu formie pisanej, jak i w nieco mniej przeze mnie cenionej formie piktograficznej. Zatem: bardzo dziękuję. A teraz nie przedłużam i zapraszam do porcji wiadomości z kraju i (względnych) okolic - bo się tyle nawyrabiało, że nie zdzierżyłem, wypełzłem z łóżka i, wypluwając płuca, pogoniłem do roboty wiewióry i siebie aby opisać i skomentować te cuda.
Wielkimi krokami zbliżają nam się w Najjaśniejszej wybory parlamentarne w których Polacy zdecydują, która banda będzie rządziła i na którą będą sarkali. U mnie problem występuje połowicznie, bo chociaż nie wiem, na kogo stracę swój głos* - to doskonale wiem, że sarkać będę na wszystkie partie. Czytam bowiem wypowiedzi rozmaitych politykierów - i jestem, kurwa, w szoku. To, że partia Podatki i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość) chce zwiększyć "500+" na "800+" wcale mnie nie dziwi - inflacja, do której przyczyniło się m.in. rządowe rozdawnictwo pieniędzy, sprawiła, że pięć setek już Karynom i Sebixom nie styka na utrzymywanie Brajanków, tipsy, Żubry i ramkę Chesterfieldów. Pan premier Vateusz (przepraszam: Mateusz) Morawiecki zapowiedział więc kopsnięcie z rządowej kasy** 26 miliardów złociszy na rewaloryzacje "pińcetplusa", tudzież na inne programy socjalne. A ty, uczciwie pracujący podatniku, zapierdalaj jeszcze ciężej jeśli chcesz utrzymać swoje życie na dotychczasowym poziomie - jak ci się zachciało zarabiać, zamiast płodzić dzieciaki i czekać na to, co pańska ręka ci z ukradzionego rzuci, to teraz płać, płacz, i wracaj tyrać.
Co ciekawe: pomysł zwiększenia świadczenia na dziecko zdaje się też popierać lider Milicji (przepraszam: Platformy) Obywatelskiej, pan Donald Tusk - przy czym on ma koncepcję, żeby tej waloryzacji nie zostawiać na okres powyborczy, tylko pierdolnąć ją już teraz, zaraz, na Dzień Dziecka. Przyznaję: myślałem nad sprawą, szukałem drugiego dna, jakiegoś chytrego lub nawet genialnego planu, który spowodowałby że wcześniejsze zwiększenie "pińcetplusa" przełoży się na spadek poparcia dla PiS-u lub wzrost dla PO - i nic, ni chuja, niczego nie mogę wykombinować. Wychodzi na to, że pan Donald Tusk chce ugrać dla siebie poparcie wykorzystując program swoich przeciwników politycznych - nie wziął tylko pod uwagę, że nawet jeśli partia rządząca spełni postulat wcześniejszego podwyższenia kwoty rozdawnictwa to całą zasługę zgarnie sama (bo nie dość, że wprowadziła, to jeszcze podwyższyła), a do tego ugra dodatkowe punkty pokazując społeczeństwu, że aby dać pieniądze biednym polskim dzieciom jest gotowa nawet dogadać się ze swym śmiertelnym wrogiem i zaakceptować jego pomysły. Ludzie świadomi mechanizmów politycznych i propagandowych tego, rzecz jasna, nie łykną - problem w tym, że takich ludzi coraz ciężej ostatnimi czasy spotkać.
Zadziwiające, ale najtrzeźwiejsze podejście do sprawy pokazuje szef Polskiego Stronnictwa Ludowego, pan Władysław Kosiniak-Kamysz. Otóż postuluje on podwyżkę "pińcetplusa" tylko dla pracujących, do tego zwolnienie od podatków nadgodzin i dodatkowej pracy, oraz, do kompletu, dobrowolne składki zusowskie dla samozatrudnionych. Osobistycznie na szybkości potrafię znaleźć kilka możliwych sposobów robienia wałów*** po wprowadzeniu w życie postulatów szefa ludowców - ale i tak uważam, że są to propozycje korzystniejsze dla polskiej gospodarki niż to, co oferuje cała reszta sceny politykierskiej****.
Ale zostawmy już Najjaśniejszą, zabiorę was teraz na krótką wycieczkę do słonecznej Italii, bo tamże zaczyna się właśnie publiczna debata nad słusznością dotychczasowej polityki migracyjnej, i czy aby na pewno trzeba przyjmować cały Lud Pustyni i Puszczy, który nielegalnie się wpierdala na Półwysep Apeniński z przyległościami. Przyczynkiem do tejże debaty stały się coraz liczniejsze napaści rabunkowe nielegalnych migrantów zarówno na turystów, jak i na rodowitych Włochów. Italczycy zdają sobie sprawę, że jeśli nie zapewnią turystom bezpieczeństwa to turyści przestaną przyjeżdżać i zostawiać swoje pieniądze - a mówimy tu o kwocie przychodu rzędu 40 miliardów dolarów rocznie, nie wspominając już o pieniądzach władowanych w bazę noclegową, reklamę, gastronomię czy branżę pamiątkową. Jest więc o czym myśleć i nad czym debatować. Osobistycznie jestem bardzo ciekawy: czy Italczycy wybiorą niczym nieuzasadnioną politpoprawność połączoną z multikulti, a tym samym powolną agonię dość istotnej dziedziny gospodarki swojego kraju (co w połączeniu z pseudoekologicznym ukazem szyszkowników Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, likwidującym w perspektywie najbliższych lat tradycyjną motoryzację, może włoską gospodarkę po prostu rozpierdolić), czy jednak pójdą po rozum do głowy, pragmatycznie wybiorą ekonomiczne przetrwanie swego kraju, przykrócą migrancką przestępczość do rozsądnych granic i pozwolą turystyce rozwijać się w spokoju? Nie wykluczam, że kiedyś też mógłbym zobaczyć Neapol zanim umrę - ale jeśli mam umrzeć tylko dlatego, że zobaczyłem Neapol i dostałem w nim kosę od kogoś z Ludu Pustyni i Puszczy, który akurat chciał mi zajebać portfel, to ja pierdolę takie wczasy. Wolę pojechać sobie do pizzerii Milano w Tucholi (bo tam jeszcze mnie nie zaniosło), ewentualnie do warszawskiej dzielnicy Włochy (gdzie kiedyś zdarzyło mi się nawet jeść pizzę w jednej z lokalnych pizzerii) - bezpieczniej będzie, taniej, szybciej, a i lingua italiana nie będzie mi uszu i oczu wykręcać.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* w tej chwili nie ma na polskiej scenie politykierskiej partii mającej moje poparcie, będę więc uważnie wczytywał się w programy wyborcze i zagłosuję przeciwko partii z najbardziej szkodliwym
** czytaj: z pieniędzy zapierdolonych w formie podatków uczciwie pracującym obywatelom
*** nie będę tu, rzecz jasna, opisywał metod na robienie w chuja fiskusa, ale hasłowo rzucę:
-system zmianowy, wynagrodzenie prowizyjne, postojowe, nadgodziny.
-część etatu, umowa cywilno-prawna.
**** przy czym uczciwie przyznaję, że nie zapoznawałem się jeszcze z koncepcjami Lewizny (przepraszam: Lewicy) i Konfederacji