22.05.2023 ludzie, ludzie, cuda w tej budzie...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, ależ się na świecie nawywijało. Od razu uprzedzam, że polecą grubsze słowa więc jeśli nie masz na nie ochoty to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Do leżącego w Rosji przy granicy z Ukrainą obwodu biełgorodzkiego na pełnej kurwie wjebały się dwa czołgi, transporter opancerzony i kilka samochodów Humvee. Mieszkańcy miasta Biełgorod obsrali zbroje bo pomyśleli, że to ruszyła ofensywa Sił Zbrojnych Ukrainy - a tu siurpryza, bo do Rosji wpadli nie Ukraińcy, tylko Rosjanie z Legionu Wolności Rosji oraz Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego. Obie te formacje walczą, rzecz jasna, po stronie Ukrainy - i niejednokrotnie już sprawdziły się w boju z moskwicinami. Żeby było ciekawiej: ani na sprzęcie, ani na mundurach ochotnicy z LWR i RKO nie mieli żadnych znaków identyfikacyjnych - czyli zadziałali w klasycznym stylu "zielonych ludzików", tak lubianym przez kremlowską wierchuszkę. Żeby było śmieszniej: ukraińskie dowództwo dla picu odcina się od całej akcji twierdząc, że sprzęt, jakiego użyli bojcy do wjazdu do Biełgorodu, można spokojnie kupić w każdym sklepie ze sprzętem militarnym - co jest oczywistym darciem łacha z pana Władimira Władimirowicza Putlera (przepraszam: Putina), który podobnymi słowami skomentował obecność ludzi ubranych w rosyjskie mundury podczas aneksji Krymu. Cała akcja wywołała kurewskie wręcz zamieszanie zarówno wśród władz lokalnych, jak i centralnych - o totalnym pierdolniku wśród decydentów wojskowych nie wspominając.
Sytuację na froncie i w okolicach mamy więc ciekawą: oficjalnie ukraińskiego kontruderzenia nie ma, ale Rosjanie w służbie ukraińskiej zaatakowali rosyjskie miasto. Ukraińcy niby stracili Bachmut, ale zasadzili się na okolicznych wzgórzach i napierdalają w kacapów jak w kaczy kuper - wpierdol dostają zarówno regularne jednostki armijne, jak i bandyci pana Jewgienija Wiktorowicza Prigożyna. Szacunki są bardzo rozbieżne, te najbardziej ostrożne mówią o 50 tysiącach ofiar po stronie moskali, te najbardziej optymistyczne wieszczą nawet 100 tysięcy - a moje wiewióry twierdzą, że padło jakieś 70 tysięcy sołdatów. Oznacza to, że ruskie dowództwo wdupiło tyle ludzkich żyć (już nie wspominając o sprzęcie) żeby zdobyć cel w zasadzie nieistotny ze strategicznego punktu widzenia, do tego cholernie trudny do utrzymania. Ja tam nic nie chcę mówić, ale jeśli kacapy będą tracić po 70 tysięcy chłopa na zdobycie każdego miasta wielkości naszego Piotrkowa Trybunalskiego czy Lubina to ja czarno widzę zarówno dalszy podbój Ukrainy, jak i egzystencję demograficzno-ekonomiczną samej Rosji. A o najazdach na inne państwa to moskwicińskie naczalstwo będzie musiało zapomnieć co najmniej na kilka dekad, dopokąd się rezerwy mobilizacyjne jako tako nie odtworzą.
Ale zostawmy już tematy wschodnie, zerknijmy sobie teraz na zachód, do Bundesrepubliki - bo tam też się cuda na chuju zaczynają odwalać. Otóż Niemiaszki, po początkowych sprzeciwach wobec paneuropejskiej polityki elektromobilności, wreszcie się ugięły i światły plan szyszkowników Związku Socjalistycznych Republik Europejskich przyjęły. Światły plan zmierzający do kompletnego wyrugowania nowych samochodów spalinowych do roku 2035. Do tegoż roku mają pozostać tylko pojazdy prądem pędzone - i tu się zaczyna zabawa, bo ilość ich już teraz powoli wzrasta, ale nie idzie za tymże wzrostem modernizacja sieci przesyłu energii elektrycznej. Oznacza to, że już całkiem niedługo może Niemiaszkom po prostu zabraknąć prądu - chyba, że zdecydują się na metodę angielską, czyli racjonowanie prądu poprzez ograniczanie mocy ładowarek do elektryków, co w praktyce kilkukrotnie wydłuży proces ładowania akumulatorów aut voltem i amperem karmionych. Z jednej strony bawi mnie ta sytuacja niepomiernie gdyż obnaża kretynizm Arbuzów i ich kolaborantów, myślących, że uda się ocalić planetę jednym ukazem. Z drugiej jednak strony sytuacja nie jest zabawna, gdyż dzięki idiotycznym pomysłom pseudoekologów popularność zyskują partie populistyczne, jak na ten przykład Alternative für Deutschland, które wykorzystują głupotę Arbuzów do ugrania własnych politycznych celów. A jeśli do głupoty Arbuzów dodamy dodatkowy składnik w postaci nieporadności rządu federalnego Führera Olafa Scholza w kwestii migracyjnej, energetycznej i mieszkaniowej* to nagle się pokazuje, że w niektórych landach Bundesrepubliki AfD wpierdala się na pierwsze bądź drugie miejsce pod względem poparcia społecznego. Nie jest to najlepsza wiadomość biorąc pod uwagę, że niektórzy prominentni członkowie Alternative für Deutschland opowiadają się najpierw za normalizacją stosunków z Rosją, a później za przywróceniem pełnej współpracy. Może się więc okazać, że w perspektywie kilku lat Najjaśniejsza znów wyląduje w czarnej dupie na słupie - bo nasz zachodni sąsiad znów się zblatuje z Rosją i w zamian za tani gaz będzie jej oczami, uszami i rękami w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. A historia już niejednokrotnie nam pokazała, że jak Niemiaszki się dogadują z kacapami to w Europie robi się niewesoło. Osobistycznie wolałbym tego kolejny raz nie przerabiać.
Moje greckie wiewióry, które z nie do końca dla mnie jasnych powodów wolą być nazywane Ελλάς σκίουροι**, donoszą, że pierwsze wyniki tamtejszych wyborów parlamentarnych mówią o ostrym wpierdolu, jaki spuściła centroprawicowa Nowa Demokracja towarzyszom z lewomyślnej Syrizy - według szacunków ta pierwsza zebrała 41% głosów, ta druga 20%. Oznacza to, że Nowa Demokracja pozostanie przy władzy mając nieznacznie więcej posłów niż w czasie minionej kadencji. Po dupie dostanie Syriza, która w poprzednich wyborach miała poparcie 31,5%. Martwi dobry wynik towarzyszy z Kommounistikό Kόmma Elládas, czyli Komunistycznej Partii Grecji, którym przedwyborcze sondaże dawały 6%, a w exit poll pokazało się 7,2%. Dane te, rzecz jasna, są wstępne i trochę jeszcze może się zmienić - ale większego trzęsienia ziemi Ελλάς σκίουροι nie przewidują. Osobistycznie jestem ciekawy, czy w związku z wyborczym wpierdolem, który obskoczyła nie do końca proeuropejska*** Syriza, szyszkownicy eurokołchozu nie szykują przypadkiem dla Grecji jakiejś kontroli praworządności i związanych z nią obcinek funduszy.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
*w Niemczech brakuje mieszkań. Optymistyczne szacunki twierdzą, że od skurwysyna. Te bardziej realistyczne mówią, że od chuja i ciut-ciut
** co się wymawia Ellás skíouroi, przy czym "o" są nieme
*** w obecnie funkcjonującej formie eurokołchozu. Syriza jest bardzo proeuropejska, jednakowoż twierdzi, że Związek Socjalistycznych Republik Europejskich jest za mało socjalistyczny - i bardzo pragnie to zmienić