30.05.2023 cuda w ZSRE....
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, ależ się znowuż nawyrabiało w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Uprzedzam, że znów poleci trochę mocniejszych słów więc jeśli obawiasz się ich negatywnego wpływu na swą psychikę to lepiej skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Niespodziewajka nam szalenie szyszkowników eurokołchozu, oraz innych Arbuzów, zaskoczyła. Otóż pokazało się, że protesty rozmaitych organizacji pseudoekologicznych przeciwko wydobywaniu w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich gazu łupkowego były co najmniej od 2014 roku dotowane przez rosyjski rząd kwotą najmarniej 82 milionów euro. No któżby mógł się spodziewać, że kacapom, którzy dzięki sprzedaży do krajów Europy swojego gazu ziemnego kosili gigantyczne pieniądze i mieli spore wpływy, będzie zależało na tym, żeby zachować ten stan i w przedbiegach upierdolić wszelakie próby jego zmiany? Szyszkownicy Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, zarówno obecni, jak i byli, półgębkiem przebąkują, że nie mogli tego wykryć gdyż ani Kreml, ani podległe mu Gazprom i Lukoil nie ogłosili całemu światu, że dają pseudoekologom działę za torpedowanie prób energetycznego uniezależnienia Europy od Rosji - cała kasa szła nie bezpośrednio, tylko przez podstawione osoby i firmy, teoretycznie nie mające z moskwicinami nic wspólnego. Osobistycznie uważam, że wystarczyłoby zastosować starą rzymską maksymę prawniczą is fecit, cui prodest* i trochę logiki - ale dla naczalstwa eurokołchozu znajomość łaciny to widocznie terra incognita**, a logika to już w ogóle tabula rasa***. I tak to właśnie, dzięki brakom w edukacji naczalstwa, kraje Związku Socjalistycznych Republik Europejskich same sobie zablokowały możliwość energetycznego uniezależnienia się od Rosji.
W przodującej pod względem lewomyślności i zarządzanej przez towarzysza Pedra Sáncheza Péreza-Castejóna Hiszpanii doszło do małego trzęsienia ziemi. Otóż w odbytych właśnie wyborach lokalnych i regionalnych rządząca dotychczas Partido Socialista Obrero Español, czyli Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza, dostała mocno po piździe i głosowania przerżnęła w stylu koncertowym. Premier Hiszpanii, wzmiankowany już towarzysz Pedro Sánchez Pérez-Castejón, stwierdził, że takie wczasy to on pierdoli - i rozwiązał parlament. Zagranie to, dość niecodzienne, można zinterpretować na dwa sposoby: albo się towarzysz premier zachował jak gówniarz i obraził się na wyborców, albo ma plan polegający na błyskawicznym zmobilizowaniu swojego elektoratu - gdyż w razie braku mobilizacji w wyborach planowanych na 23 lipca dobry wynik mogą uzyskać konserwatywne partie Vox i Partido Popular, a to dla lewomyślnych postępaków byłoby wielce niefortunne. Osobistycznie zauważam dość ciekawy trend: coraz więcej obywateli krajów należących do Związku Socjalistycznych Republik Europejskich budzi się z lewicowego otępienia i głosuje na partie mniej lub bardziej konserwatywne. Mam szczerą nadzieję, że ta tendencja się utrzyma, i że za kilka, najwyżej kilkanaście, lat lewomyślni zostaną całkowicie odsunięci na boczny tor****, wraz z ich posranymi pomysłami. I że Związek Socjalistycznych Republik Europejskich przestanie dążyć do bycia omnipotentnym quasipaństwem, a zacznie być tym, czym miał być w swych założeniach: handlową wspólnotą niezależnych krajów.
Pani Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein z domu Woźniakowska, obecnie europ.oślica ze śmietnika Beksa Lali (przepraszam: Szymona Hołowni), spruła się jak stare prześcieradło do swego byłego szefa z Milicji (przepraszam: Platformy) Obywatelskiej, pana Donalda Tuska. Poszło, rzecz jasna, o organizowany przez tego ostatniego antyrządowy marsz 4 czerwca, który ma przejść ulicami Warszawy. Pani Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein z domu Woźniakowska poczuła się jednocześnie nieobrażona wyproszeniem przez organizatora wydarzenia partii politycznych, i tymże samym obrażona. Ale i tak nie przebiła swojego obecnego szefa, pana Beksa Lali (przepraszam: Szymona Hołowni), który jeszcze niedawno się zarzekał, że ni chuja nie zaszczyci marszu 4 czerwca swoją obecnością, po czym nagle zmienił zdanie i stwierdził, że jasne, skoro jest to impreza antypisowska, to przybędzie ze swoimi przydupasami i zwolennikami. Po tym, jak niecały tydzień temu pan Donald Tusk udowodnił nam, że nie jest krową (pisałem o sprawie w notce z 24.05.2023), teraz to samo udowadnia nam pan Beksa Lala (przepraszam: Szymon Hołownia). Przy czym o ile na widok tego pierwszego mam skojarzenia z zupełnie innym zwierzęciem, o tyle ten drugi nawet z trzodą chlewną mi się nie kojarzy - najbardziej to z muchą: stworzeniem wpierdalającym resztki, w normalnych warunkach nieistotnym, ale w pewnych cyrkumstancjach wyjątkowo wkurwiającym.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* dla niewładających mową Cezara i Owidiusza: winien jest ten, kto odnosi korzyść
** dla niewładających mową Nerona i Tacyta: ziemia nieznana
*** dla niewładających mową Kaliguli i Horacego: czysta tablica
**** a jeszcze lepiej: na śmietnik historii