Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Dzisiaj jeszcze przed tradycyjnym "aj waj" ostrzegam: nie będę się gryzł w język i powstrzymywał przed bluzgami więc jeśli masz wrażliwą duszę to rozważ skończenie lektury >>>tutaj<<<.
Aj waj, ja bardzo przepraszam, ale czy w Najjaśniejszej ludziom to już ze szczętem się we łbach popierdoliło? W Ostrowcu Świętokrzyskim zaćpany i pijany kierowca zapierdalał swoim Mercedesem, stracił panowanie nad pojazdem i przykurwił czołowo w Fiata powodując śmierć pięciu osób - prokuratura chciała go wjebać do aresztu, ale sąd stwierdził, że nie ma takiej potrzeby. Kurwa, typ nie będzie miał zarzutów za pokątny handel pietruszką tylko albo za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym będąc pod wpływem, ale za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym - osobistycznie uważam, że areszt w tym przypadku jest absolutnie konieczny ze względu na wymiar kary, który grozi sprawcy. Ale sąd takie drobiazgi ma w piździe.
Następny, kurwa, kwiatek, o którym doniosły mi moje wiewióry: od wczoraj lewomyślna część internetu popuszcza ze szczęścia gdyż podobno ktoś gdzieś widział filmik, na którym pan Robert Winnicki, p.osioł Konfederacji, został uwieczniony w czasie seksu z innym facetem. Filmik ten miał być dowodem na to, że zagorzali przeciwnicy Ludu Alfabetu oddają się potępianym przez siebie rozrywkom cielesnym. Cała zabawa zaczyna się dopiero w momencie, gdy ktoś przestanie bezmyślnie wierzyć w kolportowaną przez lewomyślnych informację i zacznie sprawdzać źródła. Otóż pokazuje się, że potwierdzeniem prawdziwości tegoż filmu są wyłącznie słowa tych, którzy rzekomo filmik widzieli. Nie ma, rzecz jasna, nagrania w całości, nie ma nawet jakichś fragmentów, nie ma nic: cisza, czeski film, nikt nic nie wie - to znaczy wie, ale ni chuja nie ma choćby skrawka dowodu. Gdyby chociaż pojawił się jakiś fragment przerobiony deepfake'iem* - ale nie, po jaką cholerę się przemęczać i fabrykować jakiekolwiek dowody, przecież lewomyślne barany bez sprawdzania łykną każdą pasujący im blagę, zupełnie jak młody pelikan rybkę. I jeszcze będą lały pod siebie ze szczęścia, że tak dosrały prawakom.
Niejaki pan Tomasz Lis, dawniej dziennikarz, obecnie zaślepiona nienawiścią do rządzących tuba propagandowa opozycji, otwarcie napisał na Twitterze o wysyłaniu do komory pana Andrzeja Dudy, z łaski Prezesa i woli ludu prezydenta Najjaśniejszej, oraz pana Jarosława Kaczyńskiego, wzmiankowanego wyżej Prezesa. Były gryzipiórek nie sprecyzował, na swoje szczęście, o jaką komorę mu chodziło, ale z kontekstu wynika, że ani o celną, ani o kriogeniczną. Swój wpis co prawda usunął, ale zapomniał, chudzinka, że w internecie nic nie ginie. Rzecz jasna przyjebali się do pana Tomasza Lisa zarówno funkcjonariusze, jak i sympatycy partii rządzącej. A on, zamiast się przyznać, że w emocjach pierdolnął głupotę, to zaczął kręcić niby liszka ogonem albo dziwka dupą na orgii - że to nie tak, że wcale mu o komorę gazową nie chodziło, że przeinaczono i wyjęto z kontekstu jego słowa. Wychodzi na to, że całej opozycji rozdano ten sam tekst - bo pani Barbara Kurdej-Szatan ostatnimi czasy dokładnie w ten sam sposób się tłumaczyła ze swoich słów o polskiej Straży Granicznej.
Sama partia Podwyżki i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość) w podziwu godnym tempie zareagowała na twitterowy wpis pana Tomasza Lisa i wkomponowała go w swój spot zniechęcający do uczestnictwa w organizowanym przez pana Donalda Tuska marszu 4 czerwca. Brawo, piąteczka za refleks, ale za wykonania pała - albowiem propagandyści partii mającej w nazwie prawo, tudzież sprawiedliwość, nielegalnie (bo z naruszeniem prawa autorskiego) się w tym spocie posłużyli zdjęciem niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, na terenie którego mordowano ludzi m.in. właśnie w komorach gazowych.
Pan Grzegorz Braun, p.osioł Konfederacji, wjebał się z buciorka do Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie na wykład niejakiego Jana Grabowskiego, oficjalnie profesora, a w praktyce persony nienawidzącej Polaków i starających się obciążyć ich częścią** odpowiedzialności za zagładę Żydów w czasie II wojny światowej. Parlamentarzysta rozpierdolił sprzęt nagłaśniający i zablokował mównicę, przerywając tym samym wykład. Z jednej strony trudno się dziwić, że wkurwił się na pana Jana Grabowskiego za nazwanie żołnierzy podziemia antykomunistycznego mordercami Żydów - z drugiej strony poseł na sejm Najjaśniejszej powinien reagować nieco inaczej niż rozjebaniem mikrofonu i głośników, bo takiego zachowania to można by się raczej spodziewać po kibolu albo gimbopatriocie, a nie po wybrańcu narodu. Osobistycznie uważam, że zdecydowanie lepiej by pan Grzegorz Braun zrobił nagrywając wystąpienie pana Jana Grabowskiego i publikując je w internecie z odpowiednim komentarzem, tudzież składając do sądu pozew przeciwko prelegentowi i rozpowszechnianym przez niego kłamstwom. Byłoby to może mniej medialne, ale niewątpliwie mądrzejsze i bardziej cywilizowane - a głupoty i zdziczenia mamy w dzisiejszych czasach na scenie politykierskiej i w okolicach aż za dużo.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* dla czytelników mniej technicznych: metoda obróbki obrazu przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji, szeroko wykorzystywana do tworzenia fałszywych informacji i filmów kina trzepanego ze znanymi aktorkami i piosenkarkami
** wolałby pewnie całością, ale nie jest aż takim kretynem - wie, że zbyt dużo jest dowodów i świadectw zaprzeczających takiej teorii